Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Oto, jak ominąć kolejki do lekarza

Anna Gabińska
Ginekolog albo laryngolog - do tych specjalistów można się zapisać na wizytę jeszcze w tym roku. Ale jeśli musisz wybrać się do kardiologa, urologa, endokrynologa (we Wrocławiu są zapisy dopiero na rok 2016!) czy okulisty - sprawdź, który szpital ma właśnie ostry dyżur. I wybierz się tam o własnych siłach. A jeśli naprawdę źle się czujesz, wezwij karetkę. Nie zostaniesz za to obciążony kosztem jej przyjazdu.

Dyspozytor wypyta, co Ci dolega. Ratownik zbada Cię jeszcze w domu. Jeśli będziesz w dobrym stanie, nie zabiorą Cię na ostry dyżur. Ale jeśli choroba się zaostrzy, masz szansę dostać pomoc doraźną w szpitalu. We Wrocławiu po jej udzieleniu zostaniesz wypuszczony do domu, z zaleceniem, byś poszedł do lekarza pierwszego kontaktu. On da Ci skierowanie do specjalisty i ustawisz się w kolejce. Albo w niej utkniesz, albo wysupłasz pieniądze na wizytę prywatną. Albo też znów zrobi Ci się słabo i ponownie wezwiesz karetkę...

Lepiej rozwiązano to w Opolu. Tam też są wielomiesięczne kolejki. Jednak dyrektor Wojewódzkiego Centrum Medycznego przy ul. Witosa wprowadził zasadę, że kogo karetka przywiezie na oddział ratunkowy, ten następnego dnia może przyjść do szpitalnego specjalisty bez kolejki. - W ten sposób rezerwujemy codziennie po 10 miejsc w przychodni urologicznej, okulistycznej, chirurgicznej i naczyniowej - wylicza Marek Piskozub, dyrektor WCM.

Zbigniew Dragan, wicedyrektor wrocławskiego pogotowia ratunkowego, mówi, że pacjent w stanie ostrym we Wrocławiu trafia do szpitala i jest leczony. Podkreśla, że jeszcze w ubiegłym roku był problem, kto powinien się zająć chorym z dolegliwościami urologicznymi. - Jeździło się wtedy od szpitala do szpitala, bo nie było wyznaczonych dyżurów - opowiada Zbigniew Dragan. Gdy urząd marszałkowski zarządził dyżury, ratownicy patrzą w grafik, gdzie powinien być urolog i wiozą tam chorego. - Czekanie przez trzy miesiące na wizytę u specjalisty to nieporozumienie - podkreśla Dragan. Jednak, jego zdaniem, problem stwarzają lekarze pierwszego kontaktu, którzy zbyt hojnie wypisują skierowania do specjalisty, zamiast zlecić badania.

Według NFZ zaś problem generują... pacjenci. Idą ze skierowaniem do specjalisty w placówce, którą znają. I nawet jeśli jest tam długa kolejka, zapisują się na wszelki wypadek. A jeśli później znajdą miejsce z wcześniejszym terminem wizyty, nie informują już swojej przychodni, że nie przyjdą.
W Ministerstwie Zdrowia tłumaczą, że sytuacja zmieni się w styczniu. Do endokrynologa, kardiologa, hematologa, neurochirurga, chirurga ręki, specjalisty od rehabilitacji i chorób naczyń będziemy się rejestrować, podając PESEL.

Podobnie do szpitala na oddziały: reumatologiczny, chirurgii plastycznej, endokrynologiczny czy alergologiczny. Przychodnie i szpitale będą informować NFZ o kolejce i PESEL-ach oczekujących. Jeśli PESEL wystąpi w kilku kolejkach, NFZ zostawi nazwisko tylko w najkrótszej. Ten system, zastosowany już przy endoprotezach i zaćmie, w pół roku zwolnił na Dolnym Śląsku 500 miejsc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska