Oto treść listu:
"Chcę poruszyć temat, który pojawiał się już w mediach, ale problem pozostaje i odpowiednie organy nie decydują się robić czegokolwiek w kierunku naprawienia problemu. Chodzi mi o automaty z biletami do tramwajów i autobusów, które permanentnie nie działają. Gorzej - kradną pieniądze, a sytuacja trwa od dłuższego czasu.
Sytuacje, gdy nie mogłem kupić biletu w automacie zdarzały się tyle razy, że nauczony doświadczeniem przestałem z nich korzystać. Staram się z komunikacji miejskiej korzystać jak najrzadziej, a kiedy już muszę, kupuję bilet w jednym ze stacjonarnych punktów sprzedaży. Dzisiaj mamy święto, więc Biedronka była zamknięta - musiałem skorzystać z biletomatu, który oczywiście ukradł moją monetę. Piszę o automacie na skrzyżowaniu ulic Gajowickiej i Kruczej.
Wielokrotnie mi i moim znajomym zdarzało się, że szukając działającego automatu musieliśmy krążyć przejść dobrych kilkanaście lub więcej minut, aby móc kupić bilet. Gorzej, gdy ktoś nie ma tyle czasu, spieszy się i może iść tylko do jednego automatu, a ten nie działa - potem może zostać złapanym i dostać mandat, choć przecież chciał jechać legalnie. Sytuacja zachęca do jeżdżenia bez biletu. Oczywiście, są automaty w autobusach, ale trzeba posiadać kartę płatniczą. Nie każdy ją ma, zwłaszcza młodzież, która w dużej ilości korzysta z komunikacji miejskiej. Dlaczego w automatach w autobusach nie ma biletomatu na monety? Chociaż może i lepiej, że nie ma, jeżeli również miałyby nie działać...
W całej sprawie skandaliczne jest to, że biletomaty kradną ludziom niewielkie sumy, które często są odpuszczane i nikt nie walczy o "głupie" 20 groszy. To zrozumiałe, ale pieniądze jednak są kradzione ludziom, a wszystkie grosze zsumowane razem dają już pokaźną kwotę. MPK broniło się, że można dochodzić swoich pieniędzy. Szkoda, że nie dba o to, aby automaty po prostu działały. Mimo publikacji prasowych, wielu głosów pasażerów, miasto nic nie robi z problemem.
Przyczyną istnienia takiego lekceważenia potrzeb pasażerów jest oczywiście monopol MPK na usługi transportowe na terenie Wrocławia, brak konkurencji, a co za tym idzie niska jakość usług. Każdy monopolista może traktować klientów gorzej niż prywatny przedsiębiorca, bo nie musi z nikim konkurować. Wydaje się, że aby naprawić problem komunikacji miejskiej we Wrocławiu niezbędne jest urynkowienie usług przewoźników miejskich. Dlaczego po Wrocławiu nie mogą jeździć małe busy, kilkunastoosobowe, które po niskich cenach woziłyby pasażerów na różnych trasach, jak ma to miejsce w wielu miastach na całym świecie? Dlaczego wciąż męczymy się z miejskim molochem, jakim jest MPK? Pewne jest, że prywatni przedsiębiorcy nie mieliby problemów, aby sprzedawać bilety, bo w końcu od tego zależałby ich zysk, konkurencja jednak sprawiałaby, że nie ceny nie mogłyby być zbyt wysokie. MPK z kolei nie potrafi umożliwić łatwej sprzedaży biletów, a jednocześnie skrupulatnie kontroluje pasażerów i nakłada na nich kary za brak posiadania biletu.
Mam nadzieję, że Państwa Redakcja poruszy temat biletomatów i rozpocznie dyskusję na temat zreformowania rynku przewoźników we Wrocławiu. Zmiany wydają się konieczne.
Z poważaniem
Maciej Maliszka"
Zgadzacie się z panem Maciejem? A może macie na ten temat inne zdanie? Czekamy na komentarze!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
