Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu brakuje listonoszy. Chętnych do pracy nie ma, bo Poczta za mało im płaci

Redakcja
Maciej Szczot pracuje jako listonosz od 20 lat. Dziś zwykłych  listów jest mniej, ale za to sporo poleconych, co zajmuje więcej czasu
Maciej Szczot pracuje jako listonosz od 20 lat. Dziś zwykłych listów jest mniej, ale za to sporo poleconych, co zajmuje więcej czasu Tomasz Hołod
W samym Wrocławiu brakuje co najmniej kilkunastu listonoszy. Na Dolnym Śląsku - między 50 a 100. Ilu listonoszy obecnie zatrudnia Poczta Polska we Wrocławiu? Chętnych do pracy nie ma, bo Poczta za mało im płaci. Minimalna pensja dla listonosza jest nieatrakcyjna.

- Poczta Polska zawsze dostosowuje strukturę sieci placówek oraz liczbę zatrudnionych osób do potrzeb klientów i zmieniających się trendów rynkowych - odpowiada enigmatycznie Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.

Piotr Moniuszko, szef ogólnopolskiego Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty, wybucha śmiechem, gdy słyszy odpowiedź Baranowskiego. - Brakuje listonoszy, kierowców-doręczycieli, kurierów, a nawet asystentów do obsługi w urzędach. I nie jest to tylko problem Wrocławia - mówi.

Według jego szacunków, w ciągu ostatnich pięciu lat zatrudnienie w Poczcie Polskiej w regionie spadło o około 20 proc. - Warszawa jednak nie widzi problemu... - dodaje. Wiedzą o tym ci, którzy na co dzień roznoszą listy, także za swoich kolegów, którzy zachorowali i nie ma ich kto zastąpić. Albo w ogóle odeszli z pracy, a następców brak.

Maciej Szczot pracuje jako listonosz od 20 lat i jest przewodniczącym WZZPP w regionie.
- Dziś roznosimy mniej przesyłek zwykłych, a znacznie więcej poleconych, które są bardziej czasochłonne. Trzeba je doręczyć, w razie potrzeby awizować, a na koniec dnia się jeszcze rozliczyć - mówi pan Maciej. Dodaje, że tam, gdzie nie ma listonoszy, ich rejony doręczeń dzielone są na pracowników z okolicznych urzędów. Kurierzy zaś z roku na rok mają do obsługi coraz więcej firm i instytucji.

Szczot nie ma wątpliwości, dlaczego brakuje listonoszy we Wrocławiu. To kwestia zarobków. - Na „dzień dobry” listonosz dostaje około 1850 zł, oczywiście brutto. Odchodzą więc do innych firm, nie tylko kurierskich, bo tam zarobią więcej. A do zawodu nowi nie przychodzą - mówi szef dolnośląskiego WZZPP. Ci zaś, którzy przychodzą, szybko rezygnują.

- Ostatnio na szkoleniu BHP były trzy osoby. Jedna już w trakcie szkolenia wyszła i nie wróciła. Nierzadko ktoś w trakcie pierwszego dnia wraca do placówki, rzuca torbą i mówi „za tyle to sami sobie roznoście” - opowiada listonosz związkowiec.

Tymczasem na stronie internetowej Poczty Polskiej są tylko trzy oferty pracy dla listonoszy we Wrocławiu i 17 w regionie. Wymagania? „Wysoka orientacja na klienta, skuteczność w dążeniu do rezultatów, komunikatywność, sumienność, sprawność fizyczna, umiejętność organizacji pracy własnej”.

- Przecież to oferta jak dla przedstawiciela handlowego! Tyle że on nie dostanie głodowej pensji - oburza się Szczot. Jego zdaniem w interesie Poczty nie jest „łatanie” luk w etatach. - Każde niewypłacone wynagrodzenie, to oszczędność dla centrali spółki. A pracę i tak ktoś wykona, bo przesyłki trzeba przecież doręczyć - dodaje.

Problem widzą za to klienci, którzy z usług korzystają na co dzień. - Poczta już dawno przestała skupiać się na terminowym doręczaniu przesyłek. Za to coraz więcej sprzedaje: mydła, ręczniki, rajstopy i pachnidła. Poczto, wróć do korzeni! - apeluje Jolanta Fercz, wrocławianka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska