Jeszcze miesiąc temu rodzice mówili, że pawilon pediatryczny jest, jak serialowa Leśna Góra. Teraz narzekają, bo mimo kolorowych ścian wcale nie jest, jak w serialu. Sen z powiek spędzają rodzicom przede wszystkim pozamykane okna.
- Spędziłam ponad tydzień w szpitalu z moim dwuletnim synkiem. Trafiłam na najgorsze upały. W salach było gorąco i nie można było otwierać okien na oścież. Dziecko cały czas się pociło - mówi Patrycja Sobczak, której syn leżał na oddziale immunologii klinicznej i pediatrii.
Opowiada, że można było się po południu udusić, ale pielęgniarki nie pozwalały otwierać okien i wietrzyć sal. - Mogłam tylko uchylać górne okna, które nic nie dawały - opowiada pani Patrycja. Jej zdaniem pacjenci i ich opiekunowie powinni opuszczać sale dwa razy dziennie. W tym czasie pomieszczenia mogą zostać porządnie wywietrzone. - Będzie to z korzyścią dla dzieci i pracowników szpitala - proponuje pani Patrycja.
Inni rodzice również narzekają, że nie można otwierać okien. Urszula Chelicka, mama 4-letniego Filipa, była z nim w szpitalu od zeszłego czwartku do wczoraj na oddziale ogólnopediatrycznym. Jej zdaniem w szpitalu jest duszno. - Na szczęście nie trafiliśmy na upały, ale ciężko będzie tu wytrzymać innym, gdy lada dzień znów nadejdą - uważa.
Pielęgniarki widzą problem, ale nie mogą go rozwiązać, bo jest wydany zakaz wietrzenia. - To nie rodzice, ale ja i dyrektor odpowiadamy za pacjentów w szpitalu. To dla ich bezpieczeństwa okna otwierane są tylko na górze. Dzieci mają różne pomysły, chwila nieuwagi wystarczy i mogą wyskoczyć przez okno - wyjaśnia dr n. med. Irena Fichtel-Zarębska, ordynator oddziału pediatrycznego.
W szpitalu szepczą, że dlatego nie we wszystkich salach jest klimatyzacja, bo urząd marszałkowski, chciał zaoszczędzić na kosztach. - Nie o to chodzi. Dla naszej strefy klimatycznej nie zakłada się klimatyzacji we wszystkich pomieszczeniach, a tylko w tych, w których wymóg wynika z przepisów związanych z ochroną zdrowia - wyjaśnia Jarosław Maroszek, dyrektor wydziału polityki zdrowotnej Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu. - Z przyczyn bezpieczeństwa, podobnie jak w przedszkolach czy sanatoriach dziecięcych okna zamykane są na klucz. Na prośbę rodziców bez żadnej zwłoki okno jest jednak otwierane - zapewnia Maroszek.
Jan Mularczyk, wicedyrektor szpitala informuje, że klimatyzacji na wszystkich oddziałach nie zrobi, bo to za dużo kosztuje. Radzi, by w czasie upałów uchylać górne okna w nocy i nad ranem. Jeżeli w dzień będą zamknięte i zasłonięte roletą, żar nie wleje się do środka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?