Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

USA na równi pochyłej. Trzeba pokochać Chińczyków

Janusz Michalczyk
archiwum polskapress
Chińczyki trzymają się mocno - ta fraza z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego w moich latach szkolnych wyglądała dziwacznie, bo rządzone przez komunistów Państwo Środka jawiło się jako kolos na glinianych nogach. Co prawda mocne wrażenie robiła eksplozja demograficzna, ale sami Chińczycy się jej przestraszyli (polityka „jednego dziecka”). Z lat 70. zapamiętałem żart, by zaprosić naród chiński do nas, bo co prawda ciężko byłoby ich wszystkich ugościć, ale dwa razy (tam i z powrotem) przechodziliby przez Związek Radziecki, co skutecznie miało wykończyć Ruskich.

Co się zatem stało, że prezydent USA Donald Trump postraszył Chińczyków wojną handlową i prowadzi brutalne negocjacje? Eksperci w sprawach geopolityki mają odpowiedź: Chińczycy poczuli się na tyle mocni, że - wspierani przez Rosję - zakwestionowali dominującą rolę USA w świecie. „Nierównowaga jest dziś bardzo silnie odczuwana” - zauważa Jacek Bartosiak, który przewidział taki rozwój wydarzeń w wydanej niespełna trzy lata temu książce „Pacyfik i Euroazja. O wojnie”. Trafność jego prognozy zrobiła tak duże wrażenie, że jeździ po Polsce z wykładami o geopolityce i wszędzie jest oklaskiwany. Tak się składa, że kilka tygodni temu wystąpił w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.

No dobrze, ale dlaczego Amerykanie są wściekli na Chińczyków? Mają wiele powodów. Globalizacja, czyli otwarcie rynków, zasadniczo służy Zachodowi, lecz ma także nieprzyjemne skutki - m.in. spowodowała odpłynięcie miejsc pracy do Chin i szerzej patrząc - krajów azjatyckich, gdzie koszty zatrudnienia są śmiesznie niskie. Dlatego w USA mocno skurczyła się klasa średnia. Natomiast bogacące się Chiny zaczęły inwestować w Afryce i na Dalekim Wschodzie, zapewniając sobie dostawy surowców i uzależniając od siebie wiele państw, bo handlują na wielką skalę.

Dzwonki alarmowe rozległy się w Waszyngtonie, gdy Pekin ogłosił, że zamierza budować magistrale kolejowe przez Azję do Europy, a także finansować rozbudowę portów morskich w obszarze Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego. Ten projekt określany bywa jako nowy Jedwabny Szlak.

Trzeba przyznać, że Chińczycy do perfekcji opanowali sztukę zjednywania sobie partnerów, ich urokowi nie oparł się też nasz prezydent Andrzej Duda, gorący entuzjasta współpracy z Chinami. Jego zapał musiał hamować rząd, bo wiadomo, że taka współpraca ma swoją cenę polityczną. Ponieważ Amerykanie próbują bronić pozycji hegemona, znaleźliśmy się w sytuacji dziecka, które jest zmuszane do odpowiedzi, kogo kocha bardziej: mamusię czy tatusia.

Może sądzicie, że to wydumane problemy? No to wyobraźcie sobie, że Chińczycy przestają kupować miedź od KGHM. Jedna z największych polskich firm wpada w potężne tarapaty (obniżka zarobków, redukcja zatrudnienia), a do tego mamy uszczerbek w kasie państwa i samorządów.

To zresztą nie tylko nasz problem. Chińczycy dogadują się z połową krajów Unii Europejskiej i wykorzystują każdą okazję do wzmocnienia swoich wpływów, o czym najlepiej świadczy zakup od zadłużonych po uszy Greków portu w Pireusie. Jak zatem skończy się rywalizacja pomiędzy USA i Chinami? „Ktoś musi wygrać. Będzie przesilenie” - zapowiada Jacek Bartosiak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska