Dwoma myszoskoczkami od kilkunastu miesięcy opiekowała się jedna z klas w podstawówce w Obornikach Śląskich. Uczniowie i ich rodzice po tym, co wydarzyło się we wtorek, w szkolnej klasie są w szoku.
- Jak to się stało, że agresywny uczeń był sam w sali, bez opieki - zastanawia się mama jednego z uczniów. - Chłopiec, który bestialsko zamordował zwierzęta miał po zdarzeniu stwierdzić, że pierwszego zabił "bo go wkurzył", a drugiego "bo był z tego samego miotu". Najgorsze jest to, że było to zachowanie już nie agresywne, a bestialskie, uczeń pociął zwierzę, a jego szczątkami rzucał o ścianę - relacjonuje kobieta.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że uczeń tłumaczył swoje zachowanie tym, że jedno ze zwierząt go ugryzło. Miał też "tylko" rzucić nimi o ścianę, a nie ciąć ich.