Jak wyglądałoby nasze miasto, gdyby w jego projektowaniu ograniczałaby nas tylko wyobraźnia? Wrocławscy i zagraniczni studenci biorący udział w corocznych warsztatach organizowanych przez wydział architektury Politechniki Wrocławskiej nie dbają o koszty ani decyzje władz.
W swoich pracach budują Wrocław marzeń. Jedynym kryterium, które biorą pod uwagę, jest zadowolenie jego mieszkańców. Wydział architektury współpracuje czasem z Biurem Rozwoju Wrocławia.
W 2008 r. zaprezentowali swoją wizję pl. Społecznego wraz z niezapomnianym projektem "kamieni w wodzie", czyli budynków na wysepkach otoczonych Odrą. Rok później zaprojektowali ulice Szewską, a część z ich pomysłów została zastosowana przy jej przebudowie. Powstały też projekty przebudowy ul.
Piłsudskiego i dworca Świebodzkiego (wraz z klubami muzycznymi w wagonach kolejowych).
W 2010 r. wrocławskim studentom pomagali młodzi urbaniści z Europy, projektując nie tylko Stare Miasto, ale też zupełnie nowe osiedla. Rok temu studenci z Wrocławia i m.in. z Niemiec wpadli na pomysł przebudowy Wrocławskiego Parku Przemysłowego. Niemcy przenieśliby tam wrocławskie ZOO, wybudowaliby tam Centrum Sztuki i Filmu albo centrum motorowe. W tym roku "wizjonerzy" spróbują lepiej zaprojektować węzeł zachodni, między innymi okolice miejskiego stadionu.
Zdaniem organizatorów warsztatów na razie jest to teren mocno zaniedbany. - Wydaje nam się, że znamy potrzeby Wrocławia, ze wiemy, czego brakuje miastu i czego brakuje w nim nam - jego mieszkańcom i kształcącym się w nim studentom. Nie zapominamy, że hasłem Wrocławia jest "miasto spotkań" - mówią Katarzyna Piskorska i Jan Barski, uczestnicy warsztatów.
Izabela Mironowicz, wykładowczyni wydziału nadzorująca warsztaty, mówi, że wiele miejsc we Wrocławiu można było zrobić inaczej, lepiej. - Miasto to proces ciągłej zmiany, dlatego projektując je, trzeba odważnie wybiegać w przyszłość. To także system. Za każdym razem, gdy coś budujemy, warto
wziąć po uwagę wpływ nowej inwestycji na resztę miasta - mówi Mironowicz.
Jej zdaniem Pasaż Grunwaldzki nie pasuje do placu Grunwaldzkiego. - Tam mieszkają studenci, a w okolicy nie ma prawie żadnego klubu muzycznego. A nowa biblioteka powstaje zbyt daleko od akademików - ocenia. Dodaje, że jest przeciwna przejściom podziemnym i kładkom tam, gdzie nie są one koniecznością.
- Pod rondem Reagana powinny jeździć auta, a ludzie - chodzić po powierzchni. Najważniejsza jest przecież wygoda - mówi Mironowicz. Z tych samych powodów uważa, że starą kładkę nad ul. Legnicką
można by było wyburzyć. - Prawie nikt po niej nie chodzi - stwierdza. Przebudowałaby też pl. Jana Pawła II wraz z przyległym do niego pl. Solidarności. - Możliwe, że będzie on tematem warsztatów w przyszłym roku - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?