PRZETERMINOWANE JEDZENIE WROCLAW

Czasem zdarza mi się natrafić w sklepie na produkty przeterminowane. Co w takim wypadku zrobić? - pyta czytelnik Rafał Kozik. - Jak powiadomię kierownika sklepu, to dana przeterminowana partia zniknie ze sklepu, ale za jakiś czas inne produkty które ulegną przeterminowaniu będą znajdować się w sklepie w sprzedaży i tak w kółko, bo żadnej kary sklep nie dostał. Czy warto to gdzieś zgłosić, żeby przyjechała jakaś kontrola? Do kogo się z tym udać? Czy żądać odszkodowania (a nie tylko zwrotu pieniędzy) od sklepu?

Po ponownym otwarciu galerii handlowych premier zapowiedział kontrole w tych obiektach dotyczące zachowania zasad reżimu sanitarnego. W ostatnim tygodniu wrocławscy policjanci sprawdzali, czy klienci sklepów noszą maseczki i dezynfekują ręce przy wejściu. Jakie są efekty tych kontroli, przeczytajcie poniżej.

Główny Inspektorat Sanitarny ogłosił nowe zasady dotyczące izolacji i kwarantanny w związku z pandemią koronawirusa. Żeby odciążyć stacje sanitarno-epidemiologiczne otwarto też nową infolinię do kontaktu. O szczegółach przeczytajcie poniżej.

Aż 36 nowych zakażeń koronawirusem odnotowano w środę na Dolnym Śląsku. W sanepidzie nie mają wątpliwości. To efekt tego, że zapomnieliśmy już o epidemii, a obowiązujące wciąż ograniczenia mało kto traktuje poważnie. W sklepach normą są klienci bez maseczek, politycy organizują wielotysięczne wiece, nikt nie pilnuje dwumetrowego dystansu. Skutki mogą być tragiczne. - Jak się patrzy na ludzi na ulicach, to strach ogarnia – komentuje Magdalena Odrowąż-Mieszkowska z dolnośląskiego sanepidu. Tymczasem prognozy przewidują, że każdego dnia w naszym regionie przybywać będzie nawet blisko 50 chorych.

Koronawirus dotarł do wojewódzkiej stacji sanepidu we Wrocławiu. Testom poddano kilka osób, które miały najbliższy kontakt z zarażonym pracownikiem. Dyrekcja nie widzi powodu, żeby badać wszystkich pracowników i zapewnia, że są zabezpieczeni „wszelkimi możliwymi sposobami”.

Ponad dwieście razy, przez cały tydzień, próbował się dodzwonić do wrocławskiego sanepidu nasz Czytelnik, pan Maciej. Lekarz stwierdził u niego objawy koronawirusa i zalecił kontakt z inspekcją sanitarną. Bezskutecznie. „Nikt nie odbiera telefonów” – napisał do nas. Było tak zapewne dlatego, że wrocławski sanepid sam ma problemy z wirusem. Zakażenie ujawniono już u 17 pracowników. Poza tym – tłumaczy nam dyrektor sanepidu Paweł Wróblewski – pod koniec marca zmieniły się zasady postępowania. Lekarze powinni chorych odsyłać od razu do szpitala zakaźnego. O nowych zasadach wiedzą jednak zapewne tylko wtajemniczeni, bo na oficjalnej rządowej stronie poświęconej koronawirusowi wciąż czytamy: "Masz objawy koronawirusa? Zadzwoń natychmiast do najbliższej stacji sanitarno-epidemiologicznej i powiedz o swoich objawach"

Już 15 pracowników sanepidu we Wrocławiu ma koronawirusa. To wyniki testów przeprowadzonych wśród załogi sanepidu w czwartek. - Analizujemy, ilu pracowników musi zostać objętych kwarantanną - mówi portalowi GazetaWroclawska.pl Paweł Wróblewski, dyrektor sanepidu we Wrocławiu. Chorych jest m.in. kilkoro pracowników działu epidemiologii.

Urzędniczka wrocławskiego sanepidu jest zarażona koronawirusem. Odwołano drugą zmianę - pracownicy z powodu epidemii mieli pracować do godz. 22, ale biura zamknięto. Cześć pracowników została odesłana do kwarantanny domowej, a część będzie jutro w pracy choć „pod nadzorem epidemiologicznym”. Przechodzą badania mające wykazać, czy też nie zostali zarażeni.

"Jest jeden wielki chaos. Telefony się urywają, a pracownicy są bezradni. w jednym niepozorny budynku znajduje się kilkadziesiąt osób. Każdy koło siebie, nie mają jak zachować odpowiednich odstępów. Nie mają żadnych środków ochrony osobistej, typu maseczki czy rękawiczki. Niedawno w budynku nie było nawet ciepłej wody. Mydło jest zapewnione w bardzo wątpliwej jakości i niewielkiej ilości" - napisał do nas Czytelnik.

Walka z wirusem wkracza w nową fazę. Próbki od potencjalnie zakażonych będą poddawane analizie także we Wrocławiu. Znamy szczegóły.

Dziesięciu chorych więcej niż dwa tygodnie temu. Na Dolnym Śląsku wzrasta liczba chorych na wirusowe zapalenie wątroby typu A (potocznie zwaną żółtaczką pokarmową). Województwa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna podaje, że 2 listopada liczba chorych wzrosła do 128 osób. To o 10 osób więcej niż dwa tygodnie temu. Przypomnijmy, że w całym 2016 roku na WZW typu A na Dolnym Śląsku zachorowały jedynie 4 osoby.

W centrum Wrocławia można napić się wody z siedmiu ujęć miejskich. Sanepid i MPWiK zapewniają, że woda jest bardzo dobrej jakości. Ale wrocławian zniechęcają bezdomni, którzy często myją pod ulicznymi kranami dłonie i twarze.

We Wrocławiu wciąż brakuje szczepionek przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi, a także przeciwko różyczce, odrze i śwince. Trzeba też czekać miesiąc lub dwa na szczepionkę przeciwko ospie wietrznej. Sanepid jednak zapewnia, że docierają kolejne partie zamówień i każde dziecko jest szczepione zgodnie z terminem, choć nierzadko jest to końcówka terminu przewidzianego w kalendarzu szczepień.

Wrocławscy policjanci wraz z pracownikami sanepidu zlokalizowali i zamknęli punkt nielegalnego handlu dopalaczami na Ołbinie. Dopalacze sprzedawano w jednym ze sklepów „spod lady”.

Kilkanaście pism i mejli z wnioskami o kontrolę lub nawet zamknięcie liceum salezjańskiego przy ul. Młodych Techników we Wrocławiu wpłynęło do sanepidu. Ich autorzy obawiają się, że w szkole może się rozprzestrzeniać wirus eboli, bo jej dyrektor zabrał grupę licealistów do ogarniętej epidemią tej choroby Liberii. - Każdy z tych wniosków analizujemy i udzielamy odpowiedzi - mówi Paweł Wróblewski, powiatowy inspektor sanitarny we Wrocławiu. I na tym się pewnie zakończy. Sanepid nie widzi powodów do zamykania szkoły, czy nawet wzięcia jej pod lupę.

Wojewódzka Stacja Sanitarno – Epidemiologiczna we Wrocławiu apeluje do grzybiarzy o wzmożoną ostrożność. Po kilku dniach deszczu, w lasach grzyby obrodziły. Miłośnicy grzybów nie powinni zbierać, kupować, a tym bardziej jeść grzybów, co do których mają choćby najmniejsze wątpliwości.

Męska toaleta w Praktikerze przy ul. Krakowskiej w piątek wieczorem przeraziła jednego klientów. Taki panował w niej nieporządek. Kierownictwo sklepu twierdzi, że toalety są czyszczone. Przypuszczają, że klient musiał skorzystać z toalety tuż po bezdomnym.

Grypa, zarówno sezonowa jak i świńska, nie odpuszczają. Wrocławianie boją się i jeszcze teraz chcą się zaszczepić. Niestety, nie jest to takie proste, bo w wielu przychodniach i aptekach szczepionki na grypę już się skończyły.

Świńska grypa we Wrocławiu nie jest jedyną, która występuje na Dolnym Śląsku. Ponad 15 tysięcy zgłoszonych zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę przyjęły dolnośląskie lecznice od 8 do 15 stycznia. To dwa razy więcej niż we wcześniejszym tygodniu. Od początku roku jest ich już 22 524.

Świńska grypa znów zebrała śmiertelne żniwo. Dwie kolejne ofiary zmarły w Dolnośląskim Centrum Chorób Płuc przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu. Ponadto w ciągu dwóch dni liczba zachorowań wzrosła niemal dwukrotnie. Na Dolnym Śląsku zarażonych wirusem jest już 28 osób.

Inspektorzy sanepidu będą sprawdzali, jak wyposażone są łazienki we wrocławskich szkołach

Aż w 47 nowych miejscach w mieście mogą w najbliższym czasie powstać nowe dyskonty. Wiemy to, bo ratusz przygotował właśnie pełną listę działek, na których można takie obiekty budować. A sieci handlowe już szykują się do ofensywy.