Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ta reklama Wrocławia to świetny interes. Tylko dla kogo?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
119 tysięcy złotych. Tyle kosztowała wrocławskich podatników "ekspozycja wizerunkowej reklama miasta" w salkach konferencyjnych w kamienicy przy ul. Świętego Józefa we Wrocławiu. Tak wynika z umowy, jaką wrocławski magistrat podpisał z firmą zarządzającą obiektem. Owa reklama, to niewielkie plakaty wiszące w kilku salach konferencyjnych, reklamy miasta wyświetlane z projektorów przed konferencjami i stojak z ulotkami przy recepcji. Szef firmy i urzędnicy przekonują, że to dobry interes.

Umowę podpisano w marcu. Obowiązuje do końca tego roku. Co ciekawe, jeden z jej punktów dotąd nie został zrealizowany. Mimo że kontrakt już się kończy. Właściciel obiektu miał sprzedawać, bez prowizji, wrocławską Kartę Turystyczną. Dotąd nie sprzedał ani jednej Nie ma jej nawet w ofercie. Na przeszkodzie stanęły – tłumaczył nam szef firmy – "problemy formalno – prawne, niezawinione przez niego". Biznesmen zapewnia nas, że kontrakt w tej części na pewno zrealizuje. Sprzedaż kart ruszy w styczniu albo w lutym.

Przy Świętego Józefa działają sale konferencyjne i mały pensjonat. Powstał w 2009 roku w obiekcie należącym do sióstr zakonnych. Budowały go z myślą o nowicjacie. Ale potem okazało się, że aż tak duży obiekt nie jest im potrzebny. Tak powstał pensjonat i centrum konferencyjne WenderEdu. Właściciel firmy Szymon Wolender zapewnia nas, że jest tu organizowanych bardzo dużo różnych szkoleń i konferencji. Są umowy o współpracę z wyższymi uczelniami – przekonuje przedsiębiorca.

Szymon Wolender twierdzi, że to on zgłosił się do magistratu z ofertą współpracy. I on zaproponował cenę. Dlaczego tyle? W oficjalnym urzędowym rejestrze umów przeczytać można, że kontrakt na 119.740,50 zł brutto dotyczy „ekspozycji reklamy wizerunkowej Wrocławia w salach konferencyjnych”. Ale przedsiębiorca zapewnia, że punktów umowy jest więcej. Reklamy miasta wyświetlane są na przykład przez projektory przed rozpoczęciem konferencji.

Jest też stojak z materiałami promocyjnym Wrocławia. I to - jak podkreśla Wolender - wydrukowanymi na jego koszt w oparciu o projekty z miasta. Materiały promocyjne dostaje każdy hotelowy gość. Miała być też bezprowizyjna sprzedaż Karty Turystycznej. Ten punkt kontraktu jeszcze nie jest zrealizowany. - Ale będzie - zarzeka się Wolender. Niezależnie od tego, że kontrakt kończy się w grudniu. Szef firmy – dodajmy – podkreśla, że byłby zainteresowany kontynuowaniem umowy.

Magistrat przekonuje nas, że zależało mu na promocji Karty Turystycznej. Szczególnie, że wprowadzono m. in. związaną z nią aplikację mobilną i sprzedaż owej karty w internecie. W tym kontekście oferta pensjonatu wydała się urzędnikom atrakcyjna. - Przygotowaliśmy kilka projektów pilotażowych reklamy w różnych przestrzeniach. W ich ramach skorzystaliśmy z otrzymanej oferty na promocję miasta, oferty ekspozycji w przestrzeni hotelowej – mówi nam Przemysław Gałecki, dyrektor wydziału komunikacji społecznej w ratuszu. Zdaniem urzędników, obiekt na Ostrowie Tumskim jest jedynym w tej części miasta z tak dużym obłożeniem sal szkoleniowych.

Czy 119 tysięcy złotych za plakaty, ulotki i reklamę z projektora to dużo? Dla porównania – w 2017 roku umowa na „wizerunkową reklamę Wrocławia” w prestiżowym Centrum Kongresowym przy Hali Ludowej kosztowała miasto 153 750 zł. W ubiegłym roku Hala Ludowa dostała przeszło 66 tysięcy za „ekspozycję reklamy wizerunkowej” . Umowę zawarto w połowie maja a obowiązywała do końca sierpnia.

119 tysięcy wystarczyłoby z kolei na przykład na reklamę na autobusach w największych polskich miastach. Reklama Wrocławia mogłaby jeździć przez cały rok na sześciu krakowskich albo dziewięciu warszawskich autobusach. Moglibyśmy też przez cały rok mieć reklamy na 11 autobusach w Poznaniu.

Zobacz też

Wrzucałeś używaną odzież do popularnych kontenerów Polskiego Czerwonego Krzyża z myślą, że wspierasz ubogich i działalność PCK? Nic bardziej mylnego! Ubrania wykradał wrocławski poseł Prawa i Sprawiedliwości. Potem były sprzedawane sklepom z używaną odzieżą. Politykowi może grozić nawet 20 lat więzienia. Oficjalnie zawartość kontenerów kupowała od PCK firma Wtórpol ze Skarżyska-Kamiennej, potentat w dziedzinie utylizacji używanej odzieży. Pieniądze ze sprzedaży do Wtórpolu wspierać miały działalność PCK. Ale okazało się, że PCK był okradany. Zamiast do Wtórpolu, część ubrań była sprzedawana sklepom z odzieżą używaną. A pieniądze – zamiast do kasy PCK – trafiały do prywatnych kieszeni osób z kierownictwa dolnośląskiego oddziału PCK. Jedną z nich – zdaniem śledczych - był polityk PiS, członek władz oddziału Czerwonego Krzyża we Wrocławiu.Czytaj więcej o tej bulwersującej sprawie na kolejnych slajdach - posługuj się klawiszami strzałek, myszką lub gestami.

Wrocław: Oddawałeś używane ubrania dla PCK? Kradł je poseł PiS!

Zobacz też:
E-dowód ułatwi ci życie, możesz go mieć za darmo

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska