Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkło zaszyte w ranie - czy szpital zapłaci za swój błąd?

Agata Grzelińska
Marek Nyga ponad dwa tygodnie chodził ze szkłem w nodze
Marek Nyga ponad dwa tygodnie chodził ze szkłem w nodze Piotr Krzyżanowski
Marek Nyga z Legnicy boi się, że zostanie kaleką. Lekarka nie zauważyła trzech szkieł w ranie

Legniczanin Marek Nyga od prawie miesiąca jest przykuty do łóżka. Był 10 marca, gdy stanął w obronie swojej dziewczyny Ani. W czasie bójki z napastnikiem uderzył nogą w szybę. Pogotowie zabrało go na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy.

- Pani doktor zbadała nogę. Szczypcami sprawdziła, czy w ranie są odłamki szkła, oczyściła ją i zaszyła - opowiada Marek Nyga. - Nie zrobiono mi wtedy zdjęcia. Gdy wstawałem z łóżka, coś mnie kuło w środku, ale myślałem, że tak ma być.

Na zmiany opatrunków i dalsze leczenie lekarka skierowała mieszkańca Legnicy do lekarza rodzinnego. Pan Marek nie był w stanie jeździć na drugi koniec miasta, więc sam zmieniał opatrunki. Po ponad dwóch tygodniach, 25 marca, trzeba było zdjąć szwy. Legniczanin pojechał więc do przychodni.

- Lekarz powiedział mi, że mam stan zapalny i muszę się zgłosić do szpitalnej poradni chirurgicznej - wspomina pan Marek. - 27 marca wyciskano mi tam krwiak, a 29 marca inny lekarz stwierdził, że wyczuwa szkło w ranie. Wtedy dopiero zrobiono zdjęcie. Widać było, że w nodze mam dwa kawałki szkła. W czasie operacji znaleziono jeszcze jeden.

Legniczanin opowiada, że ma poszarpany mięsień, słabe czucie w stopie i obawia się, że jego noga nie będzie w pełni sprawna.
- Dużym błędem było, że 10 marca nie zrobiono mi od razu zdjęcia. Prześwietlenie na pewno wykazałoby, że w środku są odłamki szkła - twierdzi Marek Nyga. - Złożę zawiadomienie do prokuratury. Nie chcę, by kogoś innego spotkało coś takiego - dodaje.

W imieniu szpitala sprawę bardzo oszczędnie komentuje rzecznik placówki. Podkreśla, że nie chce się wypowiadać o konkretnym przypadku.

- Jeśli ktoś z pacjentów jest niezadowolony z naszych usług, może to zgłosić. Gdy roszczenia są zasadne, istnieje możliwość wypłaty odszkodowania, szpital jest ubezpieczony - mówi Tomasz Kozieł, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.

- Na razie nie mamy zgłoszenia od pacjenta. Jeśli oficjalnie poinformuje nas o sprawie, zbadamy dokumentację medyczną, porozmawiamy z lekarzami, którzy udzielali temu panu pomocy i odniesiemy się do skargi.

Kozieł dodaje, że lekarze z SOR-u mają wiele pracy, bo na SOR - oprócz ofiar wypadków czy nagłych zdarzeń - trafiają też wszyscy, dla których zabrakło pomocy w przychodniach czy poradniach, gdzie są ograniczone limity. Nie przesądza jednak, czy miało to jakiś wpływ na ten konkretny przypadek.

Nyga dziś złoży skargę. Zastanawia się też, dlaczego nie wydano mu zdjęcia. Rzecznik tłumaczy, że taka jest procedura.
Biuro prasowe wojewody podaje, że komisja odszkodowawcza rozpatruje teraz 31 wniosków o odszkodowania od szpitali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska