Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnik nosił grypsy za bilety do opery

Marcin Rybak
Strażnik pomagał wynosić listy za więzienne mury
Strażnik pomagał wynosić listy za więzienne mury Mikołaj Nowacki
Dwaj funkcjonariusze służby więziennej z wrocławskiego aresztu śledczego przy ul. Świebodzkiej podejrzani są o korupcję i przekraczanie uprawnień. Zdaniem prokuratury, przenosili grypsy od aresztantów.

Jeden ze strażników, Andrzej O. - w zamian za te przysługi - dostawał drobne prezenty, m.in. perfumy oraz bilety do opery i kina.

Od kilku dni Andrzej O. sam siedzi w areszcie. Drugi z podejrzanych funkcjonariuszy to starszy sierżant Dariusz G. Uniknął aresztu, bo na wieść o aresztowaniu kolegi zameldował swoim przełożonym, że popełniał przestępstwa. Wszystko powtórzył później na przesłuchaniu w prokuraturze. Usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień, które polegało na przenoszeniu grypsów za mury więzienne.

Zarzuty popełnienia przestępstwa postawiono też dwóm autorom grypsów - Henrykowi S. i Dariuszowi B. Obydwaj są aresztowani.
Na trop tej historii wpadli policjanci z wydziału do walki z korupcją dolnośląskiej komendy wojewódzkiej.
- Śledztwo wciąż trwa i lista podejrzanych może się zwiększyć. To, co już wiemy, może być wierzchołkiem góry lodowej - mówi prowadzący śledztwo prokurator Jarosław Gajek z wydziału śledczego wrocławskiej Prokuratury Okręgowej.

Aresztowany Andrzej O. od kwietnia jest na emeryturze. Bardzo możliwe, że odszedł ze służby, kiedy zaczął przeczuwać, że jego pracą interesują się policjanci z wydziału do walki z korupcją.
Z naszych informacji wynika, że Andrzej O. nadzorował pracę więziennej kuchni w areszcie śledczym przy ul. Świebodzkiej. Jeśli wierzyć ustaleniom śledztwa, nielegalna działalność strażnika zaczęła się w styczniu 2002 roku. Wtedy to w kuchni w areszcie pracował Henryk S., przed laty znany wrocławski biznesmen.

Był wówczas podejrzany o oszustwa na kwotę przeszło 3,5 mln złotych. W areszcie siedział od 2002 do marca 2003 roku.
Zdaniem prokuratury, Andrzej O. wynosił jego listy poza areszt. Tymczasem, zgodnie z prawem, korespondencja osób aresztowanych musi być cenzurowana przez prokuratora lub sąd. Andrzej O. pomagał aresztantowi omijać więzienną cenzurę.

Kiedy w marcu 2003 r. Henryk S. opuścił areszt, zaprzyjaźnił się ze strażnikiem. To wtedy właśnie wręczyć mu miał 300 złotych w gotówce, perfumy, a także fundować operę, kino i przejazdy taksówkami.
Znajomość się przydała, bo Henryk S. szybko do aresztu wrócił i znowu korzystał z pomocy strażnika w nielegalnym kontaktowaniu się ze światem zewnętrznym.

Były biznesmen wyszedł zza krat w 2004 roku. Wrócił tam dwa lata później podejrzany o kierowanie grupą przestępczą zajmującą się oszustwami. I znowu korzystał z pomocy Andrzeja O.
Nie tylko on zresztą. Zdaniem prokuratury, emerytowany dziś funkcjonariusz przenosił grypsy również od innego mężczyzny podejrzanego o oszustwa. To Dariusz B. Zdaniem prokuratury, obiecał on Andrzejowi O. kilkanaście tysięcy złotych łapówki.

Mogą darować przestępstwo

Prokuratura, prowadząca śledztwo w sprawie korupcji we wrocławskim areszcie śledczym, apeluje, aby zgłaszały się do niej osoby, które wręczały łapówki więziennym strażnikom.
Śledczy przypominają, że każdy, kto wręczył łapówkę, a później ujawnił to organom ścigania, nie odpowiada za przestępstwo. W całej sprawie będzie występował jako świadek.

Jest jeden warunek. Łapówkodawca musi sam zgłosić się do prokuratury albo policji, zanim w materiałach śledztwa pojawią się obciążające go dowody. Jeśli ktoś się spóźni, nie będzie mógł uniknąć kary.

Śledczy czekają w wydziale V Prokuratury Okręgowej, tel. 071 371 81 22.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska