Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak ranny w wypadku poprosił o naleśniki

Anna Gabińska
Sławomir Wilczyński często pokazywał synkowi wóz strażacki
Sławomir Wilczyński często pokazywał synkowi wóz strażacki fot. archiwum prywatne
Strażak z Kątów po wypadku miał amputację stóp. Wybudzono go ze śpiączki, prosił żonę o naleśniki.

Stan ogólny pacjenta? Dobry. Czasami jeszcze korzysta z respiratora, ale dziś powinien zostać od niego zupełnie odłączony.

- Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu opuści oddział intensywnej terapii i rozpocznie leczenie na oddziale ortopedii - informuje Marzena Kasperska, rzeczniczka prasowa wojskowego szpitala przy ul. Weigla we Wrocławiu.

Tym pacjentem powracającym do zdrowia jest 32-letni Sławomir Wilczyński, od 8 lat pracujący w straży pożarnej w Kątach Wrocławskich. Często jeździł do interwencji jako kierowca. Tak też było w czwartek, 17 marca. Razem z dwoma kolegami pojechał ratować chorego, który dostał wewnętrznego krwotoku. Po drodze ich wóz zderzył się czołowo z tirem w Pustkowie Wilczkowskim.
- Wszyscy byli ranni, ale Sławek najbardziej - przypomina kpt. Bolesław Mądrzyk, szef jednostki straży pożarnej w Kątach Wrocławskich.

Mimo własnych obrażeń koledzy wyciągnęli go z wozu i udzielili pierwszej pomocy. - Gdyby nie to, Sławek mógłby się wykrwawić, zanim dojechałaby karetka - zauważa Mądrzyk.
O Wilczyńskim mówi w samych superlatywach: zawsze dyspozycyjny, gotowy do pomocy. Wcześniej był mechanikiem samochodowym. - To ja namówiłam go na pracę w straży pożarnej - opowiada Aleksandra Wilczyńska, znana wszystkim strażakom jako Kasia, żona Sławka.
Pracuje w Dolnośląskim Urzędzie Marszałkowskim. Mają dwoje dzieci: 9-letniego Olka i 6-letnią Karolinkę. - Syn wie, że tata nie ma nóg, córka jeszcze nie - opowiada pani Kasia ze łzami w oczach.

We wtorek lekarze wybudzili strażaka ze śpiączki farmakologicznej. Miał stłuczone płuco, pękniętą śledzionę i tak zmiażdżone stopy, że musieli je amputować na wysokości łydki. Nie dociera do niego jeszcze, że nie ma stóp.

Ledwo mówi, ale wyszeptał, żeby mu żona usmażyła naleśniki z dżemem truskawkowym. Gdy lekarze posadzili go na chwilę na łóżku i zachwycili się, że jest taki silny, odparł: - Wybudowałem dom, to muszę być silny.

Dom stoi, ale trzeba jeszcze spłacić kredyt. - Teraz najważniejsza jest rehabilitacja Sławka. Musi być dobrze - mówi z mocą pani Kasia.

Jak im pomóc

Gdy lekarze operowali strażaka, ponad stu jego kolegów i mieszkańców Kątów oraz okolic oddawało dla niego krew.
Pieniądze potrzebne na zakup nowoczesnych protez zadeklarował już komendant główny straży pożarnej.

- Mamy świadomość, że pomoc będzie musiała iść w setki tysięcy złotych.
- przyznaje st. bryg. Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego.
Kto chce wspomóc rodzinę strażaka, może wpłacić pieniądze na konto Dolnośląskiej Fundacji Rozwoju Ochrony Zdrowia: 45124019941111000024956839 z dopiskiem "darowizna na cele ochrony zdrowia Sławek". Można też przeznaczyć 1 proc. przy rocznym rozliczeniu PIT-a, wpisując KRS fundacji: 0000050135 z dopiskiem Sławek. ANA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska