- To przebrało miarkę - mówi Janusz Domin, właściciel "Literatki" we wrocławskim Rynku. - Zebrałem innych restauratorów i napisaliśmy do komendanta straży miejskiej, że tak dalej być nie może. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni szybką reakcją i deklaracjami zajęcia się sprawą. Przyznam, że już teraz widzę, że patroli przybyło i działają zdecydowanie - dodaje Domin.
W lipcu restauratorzy z Rynku spotkali się ze strażnikami miejskimi w tej sprawie. Dostali od nich ulotki uczulające na problem żebractwa, które rozdają swoim klientom. Może nie jest to najlepsza reklama dla Wrocławia, ale dzięki ulotkom przynajmniej oswaja się ludzi z problemem, a oni wiedzą jak zareagować. Dodatkowo sami pracownicy restauracji dostali konkretne instrukcję, gdzie dzwonić i jak szybko i skutecznie zgłaszać problem natarczywych żebrzących w Rynku. Specjalnie przygotowany patrol straży miejskiej lub policji powinien interweniować szybko.
Grzegorz Muchorowski z wrocławskiej straży miejskiej podkreśla, że sam proceder żebractwa nie jest w Polsce zabroniony konkretnym zapisem w prawie. - Jeśli ktoś siedzi w Rynku i ma kartkę informującą, że zbiera na jedzenie czy inne potrzeby, strażnicy mogą go co najwyżej poprosić, żeby odszedł - tłumaczy strażnik. - Co innego jeśli żebrzący jest natarczywy, zaczepia przechodniów, nagabuje, łapie za rękę - wtedy mamy podstawy do interwencji i ukarania takiej osoby mandatem do 500 złotych, a w niektórych sytuacjach (np. gdy używa przemocy w stosunku do osoby, którą zaczepia - przyp. red.) skierowania wniosku o ukaranie do sądu - dodaje Muchorowski.
W maju i czerwcu wrocławska straż miejska interweniowała w sprawie żebractwa ponad 80 razy. Większość ukaranych żebrało właśnie w Rynku.
Straż miejska, choć deklaruje, że współpracuje z restauratorami i zamierza ostro walczyć z natarczywym żebractwem, może mieć utrudnione zadanie. Definitywnie zlikwidowano posterunek strażników w Sukiennicach. Teraz wszystkie patrole straży miejskiej są kierowane do akcji z ulicy Wysokiej (w pobliżu Grabiszyńskiej). Co prawda co najmniej jeden patrol jest na stałe przypisany do Rynku, ale dawnej sytuacja była prostsza.
Wszystkie patrole wychodzące z Sukiennic miały za zadanie patrolowanie Rynku niejako "po drodze". Wystarczy przypomnieć sytuacje, gdy strażnicy miejscy reagowali błyskawicznie, gdy na monitoringu widzieli wandali niszczących bombki na choince w Rynku czy zabierających pióro Fredrze. Do akcji wybiegało jednocześnie kilku mundurowych na raz. Teraz trudno będzie o tak sprawne akcje, chyba, że strażnicy rzeczywiście dotrzymają słowa i będą kierowali wzmożone siły na Rynek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?