Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sevilla FC - Śląsk. WKS w piekle chce dotkąć piłkarskiego nieba

Jakub Guder
Nie samych piłkarzy Sevilli, ale panującej w Hiszpanii pogody najbardziej obawiają się wrocławianie. Śląsk Wrocław dziś poleciał na Półwysep Iberyjski, by jutro rozegrać tam pierwszy mecz IV rundy eliminacji Ligi Europy (godz. 21.30). Rewanż za tydzień we Wrocławiu.

Sevilla - Śląsk - transmisja na żywo (TV, ONLINE)

- Panujące tam warunki atmosferyczne to dramat - przyznaje trener Stanislav Levy, który w niedzielę na żywo oglądał pierwszy ligowy mecz w tym sezonie Sevilli. Przypomnijmy, że drużyna z Andaluzji przegrała na własnym boisku 1:3 z Atletico Madryt.
- Gdy wyruszaliśmy na spotkanie - o godz. 22 - było jeszcze 40 stopni Celsjusza. Tuż po pierwszym gwizdku termometry wskazywały 38 kresek - relacjonuje Czech, który - jak zawsze - wszystkiego stara się dopilnować. Konsultował się nawet ze specjalistami, by dowiedzieć się, jak najlepiej zaaklimatyzować WKS w Andaluzji. - Tak naprawdę potrzebowalibyśmy tygodnia w Hiszpanii, ale oczywiście nie możemy tak zrobić. Lecimy zatem do Sewilli o godz. 10, wieczorem mamy trening. Aklimatyzacja może być faktycznie problemem, warunki są tam jeszcze gorsze niż w Czarnogórze - nie ukrywa Levy.

W takich warunkach wrocławianie będą starali się chociaż dotknąć piłkarskiego nieba, nawiązać wyrównaną walkę z rywalem, który pod każdym względem ich przerasta. Na szczęście w piłce nie zawsze chodzi przecież o pieniądze czy znane nazwiska. - Nie mamy tam szans, jeśli będziemy się tylko bronić. Jakość tych zawodników jest bardzo wysoka. Jeśli z boiska schodzi Bakka (król strzelców ligi belgijskiej poprzedniego sezonu w barwach Club Brugge), który kosztował 10 mln euro, a na jego miejscu pojawia się Gameiro, za którego PSG dostało 9 mln, to mówi wszystko o naszym rywalu - zaznacza Levy.

Jeśli chodzi o ewentualne problemy kadrowe, to kłopot może być tylko z Daliborem Stevanoviciem. - Do samolotu wsiądę, ale czy zagram, tego jeszcze nie wiem. Mam trochę czasu - mówił wczoraj Słoweniec, który w pucharowym meczu ze Stalą Stalowa Wola nabawił się krwiaka na mięśniu czworogłowym.

Do Hiszpanii poleci też rzecz jasna Waldemar Sobota, chociaż może to być jego przedostatni (lub nawet ostatni) mecz w barwach Śląska. Chyba nawet już sam Stanislav Levy pogodził się z myślą, że skrzydłowy odejdzie. - Jeśli odejdzie, to oczywiście będzie dla klubu, dla drużyny i dla mnie jako trenera duża strata, ale wierzę, że Waldek do końca będzie walczył dla drużyny - mówi szkoleniowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska