Przypomnijmy, że pod koniec lutego Sąd Okręgowy we Wrocławiu oddalił skargę Śląska Wrocław w sprawie postanowienia Sądu Polubownego Polskiego Związku Piłki Nożnej, który nakazał klubowi wypłatę ponad miliona złotych trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi.
Sąd przychylił się wówczas do argumentacji szkoleniowca. Uznał, że mistrzowie Polski zasadność rozstrzygania sporu przez Sąd Polubowny powinni podjąć, gdy sprawa toczyła się już w tej instancji. WKS tego nie zrobił, argumentując, że mógłby narazić się na kary ze strony PZPN łącznie z zawieszeniem licencji.
Stwierdził także, że zapis o rozstrzyganiu sporów przez Sąd Polubowny w statucie PZPN dotyczy tej sprawy. Reprezentujący Śląsk mec. Dobrowolski przekonywał, że dotyczy on jedynie członków związku, a nie jest nim Tarasiewicz. Sąd zasugerował, że WKS powinien wcześniej rozstrzygnąć tę kwestię.
Tymczasem dziś Sąd Apelacyjny uznał (w przeciwieństwie do Sądu Okręgowego), że komornik nie mógł wykonać egzekucji, bo w umowie między trenerem i zespołem nie było zapisu na Sąd Polubowny. Taki zapis jest tymczasem konieczny, by nałożyć klauzulę wykonalności wyroku.
Czy to oznacza, że Śląsk odzyska pieniądze?
- Tak naprawdę czekamy jeszcze na wyrok Sądu Apelacyjnego w sprawie tego, czy Sąd Polubowny miał prawo zajmować się naszą sprawą, skoro nie było takiego zapisu w umowie. Od tego wiele zależy - mówi mec. Andrzej Dobrowolski.
Nawet jeśli i w tej drugiej sprawie mistrzowie Polski okażą się górą, to odzyskanie pieniędzy wiązać się będzie z kolejnym procesem i następnymi miesiącami - jeśli nie latami - w sądzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?