Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa. Gasimy pożary, ale myślimy już o sadzeniu nowych drzew...

Robert Migdał
mat. umwd
Z Michałem Bobowcem, wicemarszałkiem województwa dolnośląskiego odpowiedzialnym za kulturę, rozmawiamy m.in. o sytuacji w Operze Wrocławskiej i Teatrze Polskim we Wrocławiu

Z Opery Wrocławskiej robi się scena mocno dramatyczna…

Zarząd województwa dolnośląskiego, zgodnie z obowiązującą ustawą, jakiś czas temu podjął uchwałę o zamiarze odwołania dyrektora Macieja Nałęcz-Niesiołowskiego.

Czemu

?
Były ku temu konkretne przesłanki. Po kontrolach przeprowadzonych zarówno przez Najwyższą Izbę Kontroli, jak i w ślad za tym przez wydział kontroli urzędu marszałkowskiego, pojawiły się konkretne fakty, na podstawie których zarząd województwa podjął uchwałę o odwołaniu dyrektora Opery Wrocławskiej.

Co mu zarzucacie?

Dyrektor opery naruszył dwie ustawy: ustawę o finansach publicznych oraz ustawę o prowadzeniu i organizacji instytucji kultury. Dyrektor każdego teatru w Polsce, opery, filharmonii, każdego muzeum, musi przestrzegać tych ustaw. Pan Nałęcz-Niesiołowski ich nie przestrzegał. Stąd nasza decyzja. Poza tym Najwyższa Izba Kontroli, po swojej kontroli, którą przeprowadziła w Operze, poinformowała o tychże wynikach prokuraturę i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Z tego, co wiem, sprawy te są prowadzone przez organy ścigania, bo jesteśmy na tę okoliczność przez nie przepytywani, proszeni o dostarczenie dokumentów dotyczących działalności pana Nałęcz-Niesiołowskiego, które są w naszych rękach. Dodatkowo, po naszej kontroli, powiadomiliśmy Urząd Kontroli Skarbowej
– jest to spowodowane informacjami, które pojawiły się w raportach po kontrolach przeprowadzonych w Operze.

O co chodzi?

Pan dyrektor prowadził pewne działania ze stowarzyszeniem, które założył jego pracownik. Urząd będzie sprawdzał, dlaczego pan dyrektor robił niektóre przedstawienia przez stowarzyszenie, sam zatrudniał siebie i swoich pracowników po to, żeby nie płacić ZUS-u. My sami tego nie rozumiemy – bo przecież Opera, która zatrudnia ponad 300 osób, ma całe zaplecze administracyjne, kadrowe, nagle „przepuszcza” przedstawienia przez jednoosobowe stowarzyszenie.

To wszystko spowodowało, że zarząd postanowił go odwołać.

W samorządzie pracuję od 1999 roku. Zatrudniał mnie Bogdan Zdrojewski, w Sukiennicach, w Urzędzie Miejskim Wrocławia. Mam więc na tym polu 20-letnie doświadczenie. I te konkretne dokumenty pokontrolne są dla mnie jednoznaczne: zostało naruszone prawo i dlatego należy zmienić dyrektora Opery.

Wojewoda dolnośląski, Paweł Hreniak, ma jednak inne zdanie i zablokował państwa decyzję. Przez miesiąc prawnicy wojewody będą sprawdzali, czy uchwała została podjęta zgodnie z prawem...

Szanujemy pana wojewodę, rozumiemy, że ma swoje prawa i zadania, zobaczymy, jak dalej sprawy się potoczą. Ani ja, ani marszałek nie zmieniamy jednak zdania, że dyrektora Opery należy zmienić.

Jedna sprawa to kontrole NIK-u i waszego wydziału. A czy macie państwo jakieś sygnały od pracowników Opery, że źle się dzieje?

Niestety, tak. I nie są to pojedyncze głosy. Pracownicy przychodzą do mnie, do gabinetu, a także zabierają głos na posiedzeniu komisji kultury. Opowiadają, co się dzieje w Operze. Oczekują od nas zmian. Oprócz naruszenia tych dwóch ustaw, o których mówiłem wcześniej, są też nieetyczne działania dyrekcji, np. wysokość wynagrodzenia, które pan Nałęcz-Niesiołowski sam ze sobą uzgadniał. Robił to za zgodą poprzedniego członka zarządu województwa, który odpowiadał za kulturę. I na to zwracają uwagę pracownicy. W kulturze mamy mało pieniędzy, pracownicy, muzycy Opery zarabiają niskie kwoty, a gdy się popatrzy na oświadczenie majątkowe dyrektora, to po oczach biją potężne kwoty wynagrodzeń, które pobierał. I w tym kontekście rozumiem wzburzenie pracowników, że jest to zwyczajnie nie fair.

Będziecie twardo bronić swojej decyzji o odwołaniu dyrektora?

Zrobimy wszystko, żeby w Operze Wrocławskiej, już od nowego sezonu, była nowa dyrekcja. Chcielibyśmy przynajmniej w czerwcu wiedzieć, jak będzie wyglądał kolejny sezon artystyczny w Operze.

To opera… Bardziej jasna i klarowna sytuacja wydaje się być, na szczęście, w Teatrze Polskim.

Tak, w teatrze sprawy idą w dobrym kierunku. Jedną z moich pierwszych decyzji, kiedy zostałem członkiem
zarządu odpowiedzialnym za kulturę, było skuteczne odwołanie Cezarego Morawskiego z funkcji dyrektora Teatru Polskiego. Teraz, zgodnie z ustawą, jest rozpisany konkurs na to stanowisko i właśnie ten konkurs na nowego dyrektora trwa. W czwartek odbyło się pierwsze posiedzenie komisji konkursowej,
która dokonała weryfikacji ofert.

Kiedy poznamy nowego dyrektora?

Pierwszy etap to ocena formalna kandydatów – sprawdzamy, czy poprawnie, zgodnie z wymaganiami, złożyli dokumenty. Później komisja wspólnie ustala, o co ich będzie pytać. Chciałbym, żeby nowy dyrektor został wybrany do końca kwietnia.

Jakie największe trudności będą stały przed dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu?

Przede wszystkim Teatr Polski lata temu miał bardzo wysoki poziom, miał bardzo dobre notowania, a teraz te notowania są niższe. Dlatego też największa trudność to sklejenie tego całego rozbitego dzbana. Dla mnie najważniejsza w teatrze jest widownia i dlatego bardzo chciałbym, żeby ta widownia, której częścią jest przecież każdy z nas, miała dobre sztuki,
mogła przychodzić na dobre spektakle. Mam nadzieję, że gdy w budynku przy Zapolskiej pojawi się nowy dyrektor, z pomysłem na ten teatr, z charakterem, z odwagą w podejmowaniu pewnych decyzji, to z tym zespołem, który jest, będzie mógł zrobić wiele dobrego. Poza tym nowy dyrektor będzie musiał dostrzegać, że istnieje budżet. Bo przez ostatnie lata dyrektorzy Polskiego nie patrzyli, niestety, ile mają pieniędzy do wydania. To musi się zmienić. A można robić dobre przedstawienia, które zdobywają nagrody, jednocześnie pilnując budżetu – tak działają na przykład teatry w Legnicy czy w Wałbrzychu. Można więc prowadzić teatr bez naruszania budżetu? Można! Dlatego uważam, że to jest konkurs na menedżera teatru. Chcemy, żeby osoba, która będzie prowadzić teatr, nie była jednocześnie reżyserem, żeby nie grała na deskach, żeby nie zajmowała się scenografią… Przede wszystkim ma mieć doświadczenie w zarządzaniu jednostkami kultury. Podobny krok
chcemy wykonać również w Operze Wrocławskiej – będziemy szukać menedżera dla Opery.

Przywołał Pan teatry w Wałbrzychu, w Legnicy. Świetny repertuar, zdobywane nagrody. Jednak finansowo mogłyby być

lepiej wspierane.

Przyznaję, że mamy problem z finansowaniem tych instytucji. To są świetne zespoły, z wybitnymi artystami,
fachowcami, reżyseria jest na bardzo dobrym poziomie. Uważam, że w innych miastach naszego województwa, nie tylko we Wrocławiu, powinny być dobrze działające, dobrze finansowane teatry, filharmonie, muzea. Będziemy się im starać pomagać finansowo, choć z pieniędzmi jest problem.

Jaki?

Kulturą zajmuję się w samorządzie od czterech miesięcy. Na samym początku zrobiliśmy bilans otwarcia i nie wypadł on najlepiej. Największą bolączką są pensje pracowników. Dzisiaj mamy w 17 instytucjach kultury zatrudnionych 1400 pracowników – to bardzo duża grupa osób. I, niestety, te osoby w większości dostają bardzo niskie pensje. Dlatego chcemy to zmienić. Poza tym widzimy, że jest zły stan budynków należących do majątku województwa i trzeba będzie szybko znaleźć pieniądze na poprawę stanu tych obiektów. I oczywiście niezbędne są pieniądze na kolejne przedstawienia, wystawy – a tych pieniędzy ciągle brakuje…

Więc jaki ma Pan plan, żeby to zmienić?

Chcemy narysować nową mapę instytucji kulturalnych na Dolnym Śląsku. Nie chcemy oczywiście wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, żeby coś, co jest, nie zawaliło się. Chcemy to zrobić z ogromnym spokojem, wyczuciem, jednak to muszą być konkretne ruchy.

Takim ruchem jest na przykład chęć wycofania się z finansowania Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu?

Każdego roku wspieramy NFM kwotą 8 milionów 650 tysięcy złotych. I dlatego chcemy na najbliższej, kwietniowej sesji sejmiku województwa zaproponować radnym podjęcie decyzji o wycofaniu się z finansowania Narodowego Forum Muzyki. Cała ta kwota pozostanie w instytucjach kultury na Dolnym Śląsku. Decyzję o tym musi podjąć 36 radnych, większość musi się na to zgodzić. Z rozmów, jakie prowadzimy, ten pomysł wśród radnych się spodobał. Nie stać nas na dalsze wspieranie NFM-u. Mam więc nadzieję, że od 1 stycznia 2020 roku te zaoszczędzone pieniądze będziemy mogli lokować w pozostałe nasze instytucje kultury.

Wszystkie? Słyszałem, że pojawił się pomysł zamknięcia Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Zarząd województwa nie ma żadnego planu likwidacji Teatru Pantomimy. To prawda, że na komisji kultury zadałem pytanie radnym komisji, co sądzą o likwidacji tego teatru. Ale uważam, że w zadaniu tego pytania nie ma niczego złego. Wręcz trzeba stawiać takie trudne pytania. W wyniku dyskusji uważam, że ten teatr powinien dalej trwać i dalej funkcjonować. Skoro autorytety ze świata kultury oraz radni mają takie właśnie zdanie, to nie mówmy już o likwidacji tej niezwykle zasłużonej instytucji kultury, tylko o tym, ile pieniędzy dołożyć na jej funkcjonowanie. Należy bowiem pamiętać, że Teatr Pantomimy we Wrocławiu dysponuje dziś bardzo małym budżetem i bez wsparcia, dołożenia pieniędzy wiele się tam nie wydarzy.

Ale już na pewno urząd marszałkowski chce się wycofać z finansowania Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu.

Prowadzimy rozmowy ze spółką Poczta Polska, bo sytuacja związana z prowadzeniem przez nas Muzeum Poczty jest dość paradoksalna. Polega ona na tym, że marszałek województwa wynajmuje powierzchnie w budynku Poczty Polskiej i płaci pieniądze za to, żeby na tych wynajmowanych powierzchniach prezentować… znaczki pocztowe, które są w większości własnością Poczty Polskiej. To nie tak powinno być. Rocznie to muzeum kosztuje nas
2 miliony 200 tysięcy złotych. Chcemy w całości prowadzenie tego unikatowego muzeum oddać w ręce Poczty Polskiej, łącznie z częścią zbiorów, które są własnością województwa. Rozmowy z Pocztą Polska są obecnie prowadzone i idą w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia.

W ciągu tych czterech miesięcy pracy sporo się dzieje, nie tylko we Wrocławiu. Zmiany zaszły też w Muzeum Gross-Rosen...

Podpisaliśmy w Warszawie, z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, umowę o współprowadzeniu Muzeum w Gross-Rosen. Bo do tej pory, i był to jedyny przypadek w całej Polsce, kiedy tylko marszałek finansował muzeum – były obóz koncentracyjny. Większość takich muzeów jest prowadzona
wyłącznie przez państwo polskie. Docelowo chcemy doprowadzić do tego, żeby to muzeum było prowadzone przez ministerstwo, żeby to było tylko zadanie rządu. Na razie podpisaliśmy umowę o współprowadzeniu, a w perspektywie dwóch, trzech lat przekażemy muzeum państwu.

Mocno promujecie i wspieracie Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju.

Jest unikatowe. A teraz stara się o wpisanie na listę UNESCO – bardzo mu w tym kibicujemy. Obiekty, które są na liście zabytków UNESCO, od razu widać na całym świecie. Wzrasta prestiż takiego muzeum, takiego obiektu, przyjeżdża więcej turystów, bo właśnie rekomendacja UNESCO bardzo przyciąga zwiedzających. Zabiegamy o wsparcie rządu, ministra kultury w tej sprawie, a być może uda nam się doprowadzić do tego, że z czasem Muzeum Papiernictwa będzie też współprowadzone z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Taki jest też nasz plan.

Sporo zmian, niektóre rewolucyjne… Sporo planów co do przyszłości kultury na Dolnym Śląsku.

Dlatego też, między innymi, chcielibyśmy powołać Radę Kultury, żeby rozmawiać
– w szerszym gronie – o tej nowej mapie instytucji kulturalnych na Dolnym Śląsku, o zmianach, o nowej organizacji pracy. Nie chcielibyśmy, żeby te decyzje były podejmowane tylko przez zarząd, przez radnych, ale żeby wpływ na nie mieli ludzie ze świata kultury, którzy działaliby właśnie w Radzie Kultury. Chciałbym, żeby w tej radzie – liczącej około 10 osób – były osoby wybitne, z autorytetem, zarówno ze świata teatru, ale też muzealnictwa, żeby wspólnie o dolnośląskiej kulturze rozmawiać, dyskutować. W szerszym gronie. Żeby taka rada nie była tylko ciałem doradczym, ale żeby też kreowała pewne działania kulturalne na Dolnym Śląsku. Mam nadzieję, że tę radę uda się powołać jeszcze w tym roku. Gasimy więc teraz dwa pożary: Opera Wrocławska i Teatr Polski, ale myślimy już o sadzeniu nowych drzew.

Rozmawiał Robert Migdał

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska