Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepychanki w spółdzielni mieszkaniowej Piast we Wrocławiu. Są dwie rady nadzorcze, a nadchodzi walne zebranie

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Mieszkańcy SM Piast postanowili kilka miesięcy teu odwołać swój zarząd. Teraz nie mogą się od niego do końca uwolnić.
Mieszkańcy SM Piast postanowili kilka miesięcy teu odwołać swój zarząd. Teraz nie mogą się od niego do końca uwolnić. Archiwum prywatne
W największej spółdzielni mieszkaniowej we Wrocławiu dochodzi do przedziwnych sytuacji. Kilka miesięcy temu odwołano prezesa i wiceprezesa, wybrano nowy zarząd, ale stara ekipa nie odpuszcza. Ukonstytuowała swoją radę nadzorczą mimo zabezpieczenia sądu. Doszło do przepychanek i krzyków.

Przebieg wydarzeń z ostatnich kilku miesięcy w spółdzielni mieszkaniowej „Piast” to istny serial o spółdzielczości. Piast ma obecnie ponad 7,5 tysiąca członków we Wrocławiu. Największe skupisko znajduje się około Astry oraz w Śródmieście. To także wieżowce nazywane Manhattanem przy pl. Grunwaldzkim.

Pisaliśmy o tym tutaj:

oraz tutaj:

Było nadzwyczajne walne zgromadzenie - legalne czy nielegalne?

We wrześniu 2022 roku wybrano nową radę nadzorczą, absolutorium nie dostał zarząd, co skutkowało odwołaniem prezesa Jacka Kludacza i wiceprezesa Marcina Miłosza. Mieszkańcy zarzucali tej ekipie niegospodarność, zapowiadają audyt, w którym chcą zweryfikować działalność zarządu.

Niedawno został wybrany nowy zarząd, który ma wyprowadzić zadłużoną spółdzielnię na prostą. Sytuacja jednak nie wyjaśniła się do końca, a nawet wręcz przeciwnie – staje się coraz bardziej skomplikowana.

- Ci ludzie, którzy nie dostali się do rady nadzorczej we wrześniu i ci odwołani z zarządu stworzyli nieformalną grupę, która chciała doprowadzić do nadzwyczajnego zebrania walnego z jednym punktem - odwołania 6 osób z rady nadzorczej. Zostałyby wówczas tylko osoby związane z poprzednim prezesem oraz neutralne – mówi Leszek Leszczyński z rady nadzorczej SM Piast. W spółdzielni jest o 1982 roku.

Według prawa spółdzielczego, jeżeli są przesłanki, może wkroczyć krajowy związek rewizyjny i zwołać walne zgromadzenie. Jak mómi nam jeden z członków SM Piast, na listach w sprawie odwołania okazało się, że ponad 200 podpisów złożyły osoby, które nie są członkami spółdzielni. Dodano także zwykłe parafki, których nie dało się odczytać. Nadzwyczajne zebranie walne mimo wszystko jednak się odbyło.

A wyznaczył je Krajowy Związek Rewizyjny Spółdzielczości, którego legalność podważa część obecnej rady nadzorczej. Doszło tam do przepychanek. Przyjechały radiowozy policyjne. Uczestnicy zamknęli się w środku.

- Krajowy związek rewizyjny, który zwołał zebranie, nim nie jest i nie ma prawa przeprowadzać lustracji. W KRS widnieje jako spółdzielnia. A przewodniczącym rady nadzorczej tego związku jest nikt inny, jak odwołany prezes Jacek Kludacz. Więc on dalej chce pociągać za sznurki – mówi Kamila Wojtyńska, zastępca przewodniczącej rady nadzorczej w SM Piast.

Nowy zarząd ma pełną ochronę ze strony rady nadzorczej

Mieszkańcy twierdzą, że zebranie było nielegalne, bowiem oni uzyskali zabezpieczenie w sądzie, żeby nie zwoływać walnego zebrania do czasu rozpatrzenia wątpliwości, co do legalności tego związku rewizyjnego.

- Paweł Bojarski, radca prawny z kancelarii, która obsługiwała zebranie, zabraniał wejść do środka. Ja się przepchałem. Przyszli zwolennicy p. Kludacza i odwołano sześciu członków rady nadzorczej. Jednak zrobili to nielegalnie, bowiem my uzyskaliśmy opinię sądu, żeby nie zwoływać walnego zebrania do czasu rozpatrzenia naszych wątpliwości co do legalności tego związku rewizyjnego. Odczytano im to postanowienie, ale podniosły się agresywne krzyki. Jest grupa, która chce siłą przejąć władzę i nie ogląda się na zabezpieczenie sądowe – tłumaczy Leszczyński.

Obsługa prawna i wynajęcie sal po tym zebraniu wyniosła 46 tys. złotych. Faktury przyszły do zapłacenia na adres spółdzielni.

Leszek Leszczyński uważa, że beneficjenci starego, niekorzystnego dla spółdzielni układu, nie mogą się pogodzić z oddaniem władzy, a nowy zarząd, z którego na razie mieszkańcy są zadowoleni, potrzebuje czasu by uporządkować dokumenty i formalne błędy nagromadzone przez lata.

- Potrzeba na to kilku miesięcy. Chcieliśmy wynająć niezależnego lustratora, żeby wszedł i przekopał wszystkie dokumenty zgodnie z wiedzą ekonomiczną i prawną. Wtedy staliśmy się ofiarą szalonego ataku. Taki lustrator kosztuje kilkadziesiąt tysięcy – mówi Leszek Leszczyński.

W SM Piast trwa więc próba sił i przeciąganie liny na swoją stronę. Trudno o dobre wyjście z tego impasu.

- Osoby z drugiego stronnictwa wprowadzają w błąd innych ludzi ze spółdzielni, sieją dezinformację, żeby destabilizować spółdzielnię. Trzeba z nimi wejść na drogę sądową. Inaczej to się nigdy nie skończy. Nowy zarząd ma pełną ochronę ze stronę rady nadzorczej. Wyprostowanie całości może odbyć się wyłącznie drogą sądową i przez prokuraturę – podsumowuje Leszczyński.

Poprzedni prezes uważa, że spółdzielnia była dobrze zarządzana

Co na to sam były prezes Jacek Kludacz? Na naszych łamach mówił tak:

- Nie boję się audytora. Mogą ich powołać nawet pięciu, ale niech choć jeden z nich ma świadomość działalności spółdzielni. Uważam, że spółdzielnia była bardzo dobrze prowadzona, została finansowo wyprowadzona na prostą. Gdy zostawałem prezesem zarządu, w kasie brakowało 1,5 miliona złotych. Nie było pieniędzy na bieżące płatności – stwierdził J. Kludacz.

Zapewniał przy tym, że spółdzielnia nie ma żadnego zadłużenia, co mają potwierdzać badania biegłego rewidenta, lustracje i kontrole banku. Jak odpowiada na zarzuty mieszkańców o niegospodarność?

- Nikt nie udzieliłby nam kredytu, gdybyśmy nie byli wiarygodnym podmiotem. Rada Nadzorcza powołała eksperta Daniela Wiśniewskiego, który działał w radzie przez kilkanaście lat (od 1992 do 2008 roku). Zna historię i jako wieloletni przewodniczący rady nadzorczej ponosi również odpowiedzialność, więc niech im wyjaśni, gdzie przez lata podziewał się ich fundusz remontowy. Miałby też okazję ujawnić, na co zostały przeznaczone pieniądze ze sprzedaży gruntów, sprzedaży lokali użytkowych m.in. na bulwarze Ikara i ul. Bystrzyckiej i wynajmu innych lokali – wymienia Kludacz

Sprawy w sądach, prokuraturze i na policji

20 czerwca o godzinie 17 odbędzie zebranie walne. Prawdopodobnie stawią się tam obie strony konfliktu.

- Grupa ludzi od p. Kludacza w większości była w poprzednich radach nadzorczych. To beneficjenci różnych układów i układzików, którzy teraz bardzo chcą odwołać członków rady nadzorczej. My złożyliśmy kilka wniosków do prokuratury. Na policji jest też mnóstwo spraw. 9 miesięcy nowej radzie nadzorczej wystarczyło, by na każdym kroku znajdować przekręty starej ekipy. I ta grupa poprzednio trzymająca władzę boi się konsekwencji. Tam były pobierane pieniądze, które nie powinny zostać pobrane. Stara rada nadzorcza przez prawie 2 lata miała mniej posiedzeń niż nowa przez 9 miesięcy – wylicza Kamila Wojtyńska.

Spółdzielnia otrzymała dokumenty z nadzwyczajnego zebrania walnego, które, zdaniem części obecnej rady nadzorczej, odbyło się nielegalnie, ponieważ zignorowano zabezpieczenie sądu okręgowego. Mimo to spotkanie zostało opłacone.

SM Piast w tym momencie ma zatem dwie rady nadzorcze. Jedna, która funkcjonowała wcześniej i ta z zarzutami nielegalności, która się sama ukonstytuowała. Odwołano tam 6 osób i powołano innych.

- Najgorsze jest to, że my, by uporządkować sprawę, pewnie będziemy się ciągnąć po sądach przez ok. 2 lata – stwierdza Wojtyńska.

Do 7 lipca trwa termin rozstrzygnięcia, kto przeprowadzi audyt w spółdzielni. Pojawia się pytanie: co wydarzy się na walnym zebraniu, które rozpocznie się 20 czerwca o godzinie 17.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska