Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
No to Orzeł nam wylądował, a wcześniej zakręcił jeszcze, z kolegami, kołem fortuny. Pamiętacie ten program? "Magda, odsłoń cztery litery; Magda, pocałuj pana". Sporo z orła, tzn. spory orli nos, ma też nasz charakterny Marcin Gortat, który tę kichawę paskudnie właśnie złamał. No cóż, jakby to powiedzieć, to się musiało w końcu stać.

A skoro przy temacie jesteśmy, to nie miał nosa Kubica, wciskając sobie podrzędny rajd między testy bolidu. No i lipton. Dziś kolega Pietrow rozwija prędkość ponad 300 km/h i wjeżdża z nią na pudło, a Polak dopiero uczy się chodzić. Choć, gdy oglądał GP Australii w telewizorze, pewnie mniej go wszystko bolało, pewnie wyrywał się z łóżka, a noga i ręka zaczęły pracować lepiej. No bo przecież to trzy razy lepsze niż ketonal forte - zobaczyć Heidfelda w swoim aucie.

Tak sobie śledzę to wszystko i widzę, że same problemy mają ostatnio polskie wizytówki. Kubica, Gortat, panna Radwańska coś też nie w sosie i po kontuzji, Sosnowski właśnie na plecach leży (wiem, wiem, to akurat średnia wizytówka), Fabiański na aucie, Szczęsny też. Zaczął wyśmiewać rywali, więc los mu palca uszkodził. Bo co innego mieć charakter, a co innego pyszczyć. I co ma ten biedny Smuda zrobić? Powołać Kaczmarka, który jesienią jeszcze był kibicem na Oporowskiej. Tzn. siedział na ławce rezerwowych Śląska. Nawet zaczął już próbować Franz rodzinę Adamiaków, widzieliście pewnie tę reklamę, leci równo z alfabetu, co oznacza, że mój kolega po fachu, Żelisław Żyżyński z Canal+ (ostatni w tym alfabecie, jak sobie żartujemy), może się powołania nie doczekać. Przynajmniej nie przed Euro. No a po Euro to już nie od Smudy zapewne, w takim przecież żyjemy klimacie.

Coś spadają ostatnio te nasze gwiazdy, a tu jeszcze Palacios się odgraża, że w sobotę pośle Diabła do piekła. Faktycznie mamy się bać, czy blefuje tylko? Sam już nie wiem. Uważaj, Krzysiu, trzymaj formę ponad normę, może nie być łatwo! No i także w ten weekend rusza nasza żużlowa ekstraliga (niektórzy piszą - ekstralipa). Chociaż czy ruszy, to się dopiero okaże, bo z nią nic nie wiadomo. Zawodnicy to podobno rycerze czarnego toru, lecz po zdjęciu zbroi niektórzy bojaźliwi jacyś.

Nic sobie nie potrafią wywalczyć, brakuje jedności, każdy ciągnie w swoją stronę. Mistrz świata Tomasz Gollob twierdzi, że na nowym tłumiku może się zabić, więc PZMot zabrania Polakom startu we wszystkich ligach zagranicznych. A może za rok zabronią oddychać kibicom przez nos, bo przecież palony metanol działa na nich jak narkotyk? Dla niego przecież wracają na stadiony. We Wrocławiu zdają się nie mieć jednak żadnych kłopotów. W niedzielę spodziewają się najpewniej 30 tysięcy ludzi w Muzeum Olimpijskim przy Paderewskiego, skoro nie można dostać akredytacji. Do tego jeszcze te dziwne zmiany w ligowym regulaminie. No więc gdzieś we własnej gazecie trafiłem ostatnio na taki oto dowcip: Afryka, podróżnik dostaje się w ręce ludożerców. Pytają go: - Co wybierasz, śmierć czy kururu? On, widząc nadbiegających nagich mężczyzn z fallusami w dłoniach, odkrzykuje: - Śmierć!

Na co wódz, zdecydowanie, rozstrzygająco: - Zatem nakazuję śmierć. Przez kururu! I ten piękny, acz zaściankowy żużel też kiedyś zginie. Albo przez samobójstwo, albo przez kururu, bo gwałcą go z każdej strony.

Przeczytaj także:

*Chyba zadarłem z prezydentem Wrocławia
*O Małyszu naszym
*Czasem jestem na nie i dziś też trochę będę
*Wiecie, kto ostatnio zatrzymał Barcelonę?
*W porządku jest ten Kubica

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska