Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Śląsku! Nie grzeb legend żywcem

Wojciech Koerber
Polskapresse
Znów na Narodowym nam nie wyszło, a było to równie przewidywalne, co fakt, że Kubica po raz kolejny skasuje swoją zabawkę. Oczywiście, równie pechowo, co kilkanaście wcześniejszych. Ja bym tu raczej mówił o szczęściu. Bo nie trzeba znów Roberta zszywać w jedną Kubicę. Aha, i wysłałbym na badania psychotechniczne jego pilota Barana. To ten, co chciał ostatnio zaciągnąć dziennikarza Orange Sport do toalety i - cytuję - sprawdzić "wielkość jego kut".

Wracam do futbolu. Jaki mistrz Polski, taka reprezentacja. Przed meczem z Podbeskidziem uczcił Śląsk minutą ciszy śmierć Joachima Stachuły (pierwsza bramka dla klubu w ekstraklasie!). Na telebimie wyświetlono archiwalną fotkę, tyle że… siedzącego na trybunie Pawła Śpiewoka. Na tę wpadkę miał zareagować Śpiewok rezolutnie i z klasą: "Ja się nie mogę wypowiadać, ja przecież nie żyję".

Cóż, podobne wpadki się nam zdarzają. Znany wrocławski dziennikarz i mój dobry kolega, wtedy jeszcze młody stażem red. Lewandowski, uczestniczył swego czasu w pogrzebie Marka Petrusewicza. Otóż jakimś sposobem udało się Lewemu ustalić, że nad grobem przemawiał trener legendarnego pływaka. Nie pozostało zatem nic innego jak część tej przemowy włożyć trenerowi w usta na łamach gazety. No i, co tu kryć, nie wyszło najlepiej. Prawda była inna - ów trener leżał dwa groby dalej.

Jakiś czas temu byłem na sympatycznym spotkaniu, w czasie którego najważniejszego gościa, baaardzo leciwego, pragnął prowadzący zapowiedzieć ze szczególną estymą. A było to tak: "Chciałbym przede wszystkim powitać pierwszego, nieodżałowanego prezesa klubu". No, po tych słowach zacząłem się modlić, byśmy nie powitali też gościa minutą ciszy. Ale to było, jak powiadam, miłe spotkanie. Ku pamięci właśnie.

Nieco inaczej obchodzi się z własną historią Śląsk. Czyżby zapomniał, by chociaż na niedawny, tysięczny mecz klubu w ekstraklasie zaprosić swoje legendy? Czy oni wszyscy byli? Papiewski, Żmuda, Kopycki (najwięcej meczów w lidze, nie mylę się?), Masseli, Poręba, Szukiełowicz, Rybotycki, Mandziejewicz i wielu, wielu innych. Z jednym odrzuconym ostatnio rozmawiałem. "Panie Wojtku, ale proszę może pogadać też z innymi chłopakami. Bo ja na ten Śląsk wku… jestem, mogę trochę przejaskrawiać" - zaznaczył, czym momentalnie mnie kupił, a i nieco rozbawił. Uczciwy człowiek.

No więc tak się szanuje klub, jak klub szanuje swoją historię. A marketing? Marketing to nie zawsze pieniądze. Marketing to pomysł na życie.

Tyle na dziś. Bo o to chodzi, by wyczerpać temat, nie Czytelników, że sparafrazuję pewnego proboszcza z Sycowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska