Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Obrzucić błotem i pokazać się na biało

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu sport
Wojciech Koerber, szef działu sport Janusz Wójtowicz
Dobra, zacznę od dowcipu, szybciej pójdzie w tym ukropie. Z pozoru suchar, lecz zaraz udowodnię, że jednak puenta życiowa i niezwykle na czasie.

A więc tak - do gabinetu dyrektora cyrku wpada facet: "Panie dyrektorze, mam taki numer, że ludzie oszaleją. Będzie pan milionerem!" Dyrektor jednak nie kupuje: "Spadaj mnie pan! Mam dobry program, nie potrzebuję nowości." Ale facet nie daje za wygraną. "Niech pan chociaż wysłucha przez 30 sekund" - przekonuje i dyrektor w końcu pęka: "Dobra, mów pan, ale szybko."

Facet rychło przechodzi zatem do sedna: "Niech pan sobie wyobrazi cały sufit cyrku obwieszony balonami. Balonami z gównem. I na arenę wjeżdżają konie, a na każdym koniu amazonka. Z łukiem. Amazonki galopują wkoło, unoszą łuki i zaczynają strzelać do balonów. Przebijają je po kolei, a całe gówno spada na dół. Wszystko jest nim pokryte. Widzowie w gównie, arena, orkiestra, konie, amazonki w gównie. I wtedy wchodzę ja... Cały na biało."

Otóż takich wszechstronnie nieutalentowanych, którzy próbują błyszczeć gównianą robotą, dostrzegam wokół od groma. Takich, co chcą zwrócić na siebie uwagę, lecz arsenał numerów ubogi jest niezwykle, żaden po prostu. Miniona środa, mecz towarzyski (towarzyski!) na Stadionie Miejskim, przyjeżdżają goście z Dortmundu, mistrzowie świata. Z trybuny za bramką przekonują mnie, że to k... i trzeba gości jeb... Tym oto sposobem wpier... śmy Borussii. Na trybunach tylko.

Kto jeszcze? Gówniarze z facebooka zamieszczający filmy, na których wlewają w siebie alkohol i nominują znajomych, tzn. wzywają do naśladownictwa. Rzucają rękawicę. Kilku zapiło się już na śmierć, zabawa trwa. W każdej grupie społecznej znajdziemy delegację pragnącą wkroczyć na scenę w bieli. Między okładki Księgi Guinnessa chcieli się już dostać nauczyciele i uczniowie, dzięki najdłuższej lekcji w historii. Albo dziennikarze, tworząc najdłuższą, kilkudziesięciogodzinną audycję radiową.

Jakież to bohaterstwo, pierdzieć w stołek kilka dni i nie spać? Błysnąć to można nieprzeciętnymi umiejętnościami wynikającymi z katorżniczej pracy lub nadprzyrodzonego talentu. Mistrzowskim kunsztem. Tyle że droga znacznie dłuższa. Zapytajcie Kowalczyk, Majki, Lewandowskiego, paru genialnych kompozytorów.

Kara dla Legii? Przykra i okrutna. 6:1 w dwumeczu z Celtikiem, jakkolwiek obecnie słabym, to jednak początek procesu wybielania polskiej piłki. To jednak wciąż 6:1 z wielką, europejską firmą. Dlaczego nie można było ukarać mistrzów Polski potężną grzywną finansową? Może nie pozwalał regulamin, a może przyczynili się kibole Legii, wcześniej wielokrotnie lżąc działaczy UEFA i organizację. Bo UEFA, gdy chce, może wszystko. Nawet zmieniać w biegu regulamin, gdy o ducha sportu chodzi. W świat idzie jednak komunikat, że w polskiej piłce nie zmienia się nic, a jak było, opowiedział ostatnio trener Baniak red. Bugajskiemu. "Miałem prezesa, który na piłce się nie znał, ale chętnie wszystkimi dyrygował. Kiedyś mnie wzywa, wieczór już był. Przychodzę, a tam dziesięciu facetów siedzi, po paru wódeczkach, i pytają, czy mam pomysł, jak ten najbliższy mecz wygrać.

No to chwytam za ich kieliszki i demonstruję ulubione ustawienie 4-2-3-1. Ten w prawo, ten w lewo, a ten do przodu. Zapaliłem się, zdaję mi się, że oni z uznaniem słuchają, aż tu nagle mój wykład przerywa zaniepokojony prezes: »Ch... z taktyką, ty mi lepiej powiedz, który to jest teraz mój kieliszek«".

Czy ten prezes wszedł do piłki w białych butach? I w ogóle cały był na biało?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska