Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Gdzie i dlaczego kończy się kryzys

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber Janusz Wójtowicz
Dyskutują Tusk z Rostowskim. Przy okazji wyszło, że obu śniły się kartofle. Poszli do wróżki, by pozbyć się niepewności. By wyjaśniła, co to może znaczyć. Ta szybko znalazła odpowiedź. - To proste - mówi. - Jesienią was wykopią, a wiosną posadzą.

No, realny jest to scenariusz. Posadzić chcieli ostatnio nawet Messiego, machnął się w zeznaniu na kilka milionów euro. Tymczasem Jan Antony Vincent, zwany też ministrem finansów, nie może się doszukać jakichś 30 miliardów. Złotych. To kto lepiej rządzi - on całym krajem, czy ja domowym budżetem? Bo ja machnąłem się ostatnio na dwie stówki tylko. Na swoją niekorzyść, rzecz jasna.
Otóż pani Ula, szefowa naszej smoleckiej wspólnoty, prosiła niedawno o gazetę moją z tekstem śmieciowym. A że nie potrafiła sprecyzować, który dokładnie ją numer interesuje, to przyniosłem gazet cały plecak. Opłaciło się. Dzień później miałem już list od pani Uli: "Panie Wojtku, w tym miesiącu nie trzeba płacić czynszu. Okazuje się, że była nadpłata". Zawsze mówiłem, że trzeba sobie pomagać.

Dyskutują Tusk z Rostowskim. Wyszło, że obu śniły się kartofle. Poszli do wróżki, a ta wyjaśnia: To proste, jesienią was wykopią, a wiosną posadzą

I nie myślcie, że zaoszczędziłem te dwie stówy. Jak co roku napisała też agentka z PZU: "Panie Wojtku, kończy się ubezpieczenie domu". Niezła z niej agentka, zawsze mnie naciągnie. Może gazet jej trochę przyniosę?

A kołdra krótka. Bodaj jako jedyny w gminie zgłosiłem sołtysowi Kurysiowi, iż nie segreguję śmieci. Ta uczciwość kosztuje mnie 12 zł z groszami rocznie. U nas w Smolcu drogo nie jest - grzybami, jagodami się człowiek w sezonie pożywia, jak te Kiemlicze u Sienkiewicza. Zresztą, odkuję sobie tę uczciwość. W radiu wciąż mówią, że kryzys się kończy. Zresztą różne rzeczy mówią: zawsze się zeń dowiaduję, że w Polsce mamy długie weekendy. I zawsze radzą, jak z pomocą jednego dnia urlopowego nie pojawić się w robocie przez dwa tygodnie. Niespecjalnie tego słucham, bo ja mam zawsze długi, pracujący weekend. No, ale może dzięki mnie właśnie kryzys w państwie się kończy.
Będziemy śledzić, kogo posa
dzą. I w jakiej liczbie, bo na górze jest jak w skrzynce z jabłkami: gdy jedno trefne, to i reszta błyskawicznie gnić zaczyna. A o sporcie nie chce mi się pisać: wystarczą telewizje, co to jadą po każdym sukcesie polskiego sportowca do jego rodzinnego domu, by pokazać, jak mu ciężko było, że musiał w ziemniaki na polu młotem rzucać albo pod mostem.

Ludzie! A czyż nie taka ma być kolejność? Bolt i Farah też najpierw boso wokół domu biegali. Zrób coś najpierw, miej cel wyrwać się na salony i buty założyć. Oto recepta. Fajdka szybko w koszulkę Orlenu ubrali, już na Okęciu w niej pozował, choć wylatywał jeszcze bez. I u niego skończył się kryzys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska