Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plakaty ekologów znikają z przystanków. Za bałagan nikt nie zapłaci

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
Plakaty Extinction Rebellion
Plakaty Extinction Rebellion Kinga Czernichowska, Polska Press
Tydzień temu pisaliśmy o nietypowej akcji wrocławskiej organizacji Extinction Rebellion. Ekolodzy nocą zakradli się na przystanki autobusowe i tramwajowe i wypisali na odwrocie plakatów wyborczych swoje hasła. I chociaż działali jak na rebeliantów przystało spontanicznie, to jednak niezgodnie z prawem. Teraz plakaty musi posprzątać miasto.

Przypomnijmy. Zgodnie z przepisami plakaty wyborcze są jedynymi, jakie legalnie można powiesić na przystankach. Ale muszą zniknąć w ciągu 30 dni po wyborach. Tymczasem we Wrocławiu 150 dawnych plakatów wyborczych, zamiast zniknąć, stało się banerami ekologicznej organizacji z hasłem: "Wybraliśmy Was - i CO2 dalej".

"Ruch Extinction Rebellion wykorzystał materiały promocyjne partii – teraz już tylko zaśmiecające przestrzeń publiczną – aby zwrócić uwagę mieszkańców Wrocławia na problem zmian klimatycznych. Hasło "I CO2 dalej?" wskazuje, że chociaż część z partii startujących w wyborach miała w swoich programach kwestie ochrony środowiska, ich głównym zadaniem powinno być teraz dopilnowanie, aby stały się one priorytetem w polityce" - mogliśmy przeczytać w komunikacie organizacji.

Choć idea wydaje się słuszna, to sposób przeprowadzenia akcji może budzić wątpliwości.

- Plakaty wyborcze przejęte bez pozwolenia to wykorzystanie i naruszenie czyjejś własności, a to już podpada pod kodeks wykroczeń - wyjaśniał nam Marcin Zatorski, prawnik.

Do akcji musiał więc wkroczyć Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta, którego przedstawiciele zajęli się sprzątanie proekologicznych banerów.

- Plakaty Extinction Rebellion umieszczone na barierkach usuwamy jako odpady. Rzecz jasna usuwamy te, o których wiemy. Można zgłaszać nam takie przypadki (oraz inne reklamy rzecz jasna) na adres [email protected] - mówi Ewa Mazur, rzecznik prasowy ZDiUM.

Czy ekolodzy poniosą konsekwencje? Raczej nie. Jedyne, co mógłby zrobić ZDiUM w takiej sytuacji, to wytoczyć postępowanie karno-administracyjne. Ale to najzwyczajniej się nie opłaca.

- Postępowanie administracyjne wymaga precyzyjnego udokumentowania każdego przypadku (data, godzina, lokalizacja i to codziennie, jeśli materiał wisi więcej niż 1 dzień. Wymaga to nakładu sił niewspółmiernych do potencjalnego efektu. Trudno przewidzieć jaki zapadłby w razie odwołania wyrok, bo sytuacja jest dość nietypowa - po drugiej stronie jest plakat wyborczy - przyznaje Ewa Mazur.

W teorii kara, jaką można byłoby naliczyć - zgodnie z obowiązującymi stawkami - wyniosłaby 5, 6, 7 lub 8 zł od sztuki, w zależności od kategorii drogi, przy której widnieje plakat.

Urzędnicy w tego typu sytuacjach mają związane ręce. Okazuje się, że podobnie mogłoby być także w innych przypadkach nielegalnego wieszania plakatów.

- Będziemy dążyć do podwyższenia stawek opłat za zajęcie pasa drogowego, tak aby ich wysokość była dostosowana do obecnych realiów cenowych i aby kara administracyjna nosiła znamiona dotkliwej, ale ostateczna decyzja będzie należała do miejskich radnych. Stawki opłat stanowią bowiem załącznik do uchwały rady miejskiej - podsumowuje Ewa Mazur.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska