Ma w sumie 48 ha, a dużą jego część stanowią stare, poniemieckie cmentarze. Park Grabiszyński, bo o nim mowa, od dłuższego czasu wywołuje emocje, jednocząc wokół siebie ludzi, którzy są zafascynowani tym miejscem i nie wyobrażają sobie bez niego życia. Kiedy lata temu urzędnicy chcieli radykalnie zmienić jego charakter, ruch złożony z ludzi zakochanych w parku zmusił ich do zmiany decyzji.
Efektem ich wspólnych działań jest album, który właśnie ujrzał światło dzienne – na razie istnieje w wersji cyfrowej. Dlaczego? O tym za chwilę…
Co właściwie sprawiło, że ludzie przygotowali piękne, profesjonalne wydawnictwo bez wsparcia jakichkolwiek instytucji i dotacji? Jak tłumaczy Ewa Zachara ze Społecznego Ruchu Sympatyków Parku Grabiszyńskiego grupa 51, można śmiało powiedzieć, że zainspirował ich sam park.
– Trudno opisać słowami jego magię, ale wiele osób bardzo mocno ją odczuwa. Nie wiem dokładnie, skąd się bierze – czy to zwykła radość z bezpośredniego kontakt z przyrodą, możliwość wędrowania krętymi ścieżkami wśród zieleni, słuchania kosa, obserwacji dzięciołów, czy fakt, że tu przyroda splata się z historią w fascynującą opowieść – opowiada z uśmiechem na twarzy. – Daje szczęście, zdrowie i równowagę wielu ludziom. To miejsce jest cennym skarbem, który koniecznie trzeba przekazać następnym pokoleniom. Jeżeli tego nie dostrzeżemy i nie docenimy, utracimy je, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał pomysł na „zagospodarowanie” tej przestrzeni lub oszczędności na pielęgnacji – mówi.
Olga Szelc, jedna z osób, które przez wiele miesięcy z czasie wolnym pracowały nad albumem dodaje, że to zadanie połączyło najróżniejszych ludzi. – Chcemy pokazać wrocławianom, że musimy zacząć inaczej niż do tej pory podchodzić do przyrody w mieście, że w parku jesteśmy gośćmi, a nie użytkownikami – wyjaśnia.
Ważny jest klimat parku Grabiszyńskiego, który przyciąga ludzi z różnych środowisk. – Zaczęło się od knucia w gronie przyjaciół działających w „Grupie 51” i Społecznej Radzie Parku Grabiszyńskiego. Małgosia Piszczek (przyrodniczka) napisała nam teksty o poszczególnych częściach parku i udostępniła część własnych parkowych zdjęć. Z kolei Joanna Stoga (artystka fotografująca przyrodę) objęła prowadzenie projektu, dała nam swoje zdjęcia i zaprosiła do współpracy jeszcze innych fotografów. Natomiast Julita Giełzak opracowała album graficznie – wylicza Ewa Zachara.
Nad całością czuwała też Anita Baraniecką z wydawnictwa OVO, która – co ciekawe – w trakcie prac przeprowadziła się z Trzebnicy w pobliże Parku.
Dlaczego album można zobaczyć tylko w wersji cyfrowej? Bo dzieło narodziło się oddolnie – ci, którzy je stworzyli nie działali z myślą o zysku. Sami też nie dysponowali sporą kwotą na druk. Ale jest nadzieja, że będzie można album zobaczyć również w wersji papierowej. Ba, można zostać jego współproducentem! Wystarczy go zamówić w przedpłacie, zostać jego oficjalnym sponsorem lub wpłacić dowolną kwotę na ten cel.
Ci, którzy chcieliby zobaczyć album w wersji elektronicznej, mogą to zrobić już 25 sierpnia w Ośrodku Działań Twórczych „Firlej” przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu. O godz. 18.00 odbędzie się tam spotkanie poświęcone temu niezwykłemu wydawnictwu.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?