18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pan prezydent z Dolnego Śląska

Rafał Święcki
fot.marcin oliva soto, piotr krzyżanowski, mikołaj nowacki
Dlaczego były szef Ministerstwa Obrony Narodowej broni kanadyjskich fok? Co zapisuje na małych karteczkach? Dlaczego nie został sportowcem? I czy będzie ubiegał się o fotel prezydenta jako kandydat lewicy? Piszemy o jeleniogórsko-legnickim pośle Jerzym Szmajdzińskim z SLD.

Gdyby nie został zawodowym politykiem, pewnie dziś byłby byłym sportowcem, trenerem lub sportowym działaczem. Sport to obok polityki największa pasja w życiu 56-letniego Jerzego Szmajdzińskiego. Może o nim opowiadać godzinami. Z pamięci wymienia daty, nazwiska trenerów i zawodników. Wielu z nich poznał w młodości, z innymi zetknął się podczas pracy w Polskim Komitecie Olimpijskim, którego był wieloletnim członkiem, a pod koniec lat 80. wiceprezesem.

W młodości grał w piłkę nożną w nieistniejącym już klubie piłkarskim - Pafawag Wrocław. Jako junior zdobył nawet mistrzostwo Dolnego Śląska. Potem w Technikum Elektronicznym przy wrocławskich zakładach Elwro trenował piłkę ręczną. Jego drużyna była tak mocna, że wygrywali nawet ze starszymi o kilka lat kolegami. Sporo czasu spędził też na boisku siatkarskim. Na studiach we wrocławskiej Akademii Ekonomicznej był członkiem uczelnianej drużyny koszykarskiej.

Sportowcem nie został, bo bardziej niż rywalizacja na boisku pochłonęła go polityka. Już na studiach w 1973 roku wstąpił do PZPR i szybko zaczął awansować. W 1986 był już w Komitecie Centralnym. W latach 1984-1989 szefował Związkowi Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a u schyłku PRL kierował Wydziałem Organizacyjnym KC PZPR. Po upadku komunizmu znalazł się we władzach Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej, a potem SLD.

Dziś jego sportową pasją jest tenis. Jego przeciwnikiem lub partnerem w deblu bywa Aleksander Kwaśniewski. Ostatnio jednak grywają rzadziej, bo były prezydent dużo podróżuje. Częściej więc grywa z innymi posłami. W tenisowym towarzystwie są głównie parlamentarzyści SLD i PO. Jest członkiem tenisowej reprezentacji polskiego parlamentu. Kilka lat temu ta drużyna odniosła największe sukcesy - czterokrotnie zwyciężała w tenisowych mistrzostwach Europy parlamentarzystów.

Zdaniem Szmajdzińskiego, sport ukształtował jego polityczny charakter. Nawyki wyniesione z gier zespołowych stosuje do dzisiaj w polityce.
- Nauczyłem się działania w grupie. Wiem, że sukces przychodzi, jeśli doskonali się cała drużyna, a nie pojedynczy zawodnik. Poza tym trzeba uwzględniać zdolności i umiejętności innych, nieraz się do nich dostosować. Polityka to też gra drużynowa - mówi Szmajdziński.
Choć ambicji mu nie brakuje, być może te przekonania powodują, że odcina się od słów byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, które wywołały ostatnio wokół niego sporo zamieszania.
Podczas spotkania byłych prezydentów i premierów w Sejmie Kwaśniewski stwierdził, że na scenie politycznej muszą pojawić się nowe, silne ruchy polityczne, które stworzyłyby alternatywę zdolną oderwać nas od sporu premier - prezydent.
- Tutaj bardzo liczę na lewicę i patrzę z nadzieją na Jerzego Szmajdzińskiego - powiedział Kwaśniewski.

Niektórzy komentatorzy odebrali to jako namaszczenie na kandydata lewicy do fotela prezydenta.
- To były jedynie miłe słowa pod moim adresem. Takich decyzji nie może podejmować Aleksander Kwaśniewski ani nikt indywidualnie. To musi wynikać z analizy wielu elementów, a decyzja może być podjęta tylko kolegialnie - mówi Szmajdziński.

Jego zdaniem, zanim lewica wybierze swego kandydata na prezydenta, musi najpierw stworzyć wspólną listę wyborczą w wyborach do parlamentu europejskiego.
Czy zgodziłby się kandydować, jeśli cała lewica poparłaby jego kandydaturę?
- Nie wiadomo, czy uda się zrealizować ten pierwszy krok. Więc moja odpowiedź byłaby przedwczesna - mówi Szmajdziński.

Gdyby jednak zdecydował się wystartować w wyborach prezydenckich, na pewno mógłby liczyć na duże poparcie wyborców z Dolnego Śląska. Jest tu politykiem bardzo popularnym. Nieprzerwanie zasiada w parlamencie od 1991 roku. W odróżnieniu od posła PO Grzegorza Schetyny czy działacza PiS Adama Lipińskiego, którzy też reprezentują okręg jeleniogórsko-legnicki, bywa w nim bardzo często. Choć na stałe mieszka w Warszawie.

- Rodzice poznali się w szkole w Sobieszowie pod Jelenią Górą. Mama pracowała w kuchni, a ojciec był nauczycielem. Urodziłem się we Wrocławiu, ale tu zostałem poczęty. Część rodziny nadal mieszka w Jeleniej Górze - wspomina z uśmiechem.
Szmajdziński lubi bywać. Często można spotkać go w teatrze lub na trybunach. Jest mocno związany z koszykarską drużyną Śląska Wrocław. Kilka lat temu zasiadał nawet w radzie nadzorczej klubu, do której zaprosił go równie zagorzały kibic Śląska, obecny wicepremier, Grzegorz Schetyna. Kibicuje też koszykarzom Turowa Zgorzelec. Swe przywiązanie do tej drużyny manifestował nawet jako minister obrony narodowej. Gdy grali mecz ze związaną z wojskiem Legią Warszawa, siedział na trybunach kibiców Turowa. Bywa też na meczach piłkarek ręcznych z Jeleniej Góry.

Przyjaciół wśród polityków nie ma.
- Przyjaźnie w moim przypadku zawiązywały się w okresie studiów. W polityce mogę mówić raczej o bliskich kontaktach, sympatiach lub koleżeństwie - uważa Szmajdziński.

Wśród kolegów z partii ma opinię rubasznego, pogodnego faceta. Nieraz żartuje publicznie. Jedną ze swych ostatnich konferencji prasowych zaczął poważną deklaracją, że chce zostać prezydentem Jeleniej Góry. Po chwili jednak sam się z niej wycofał, mówiąc, że może będzie kandydował, ale za kilkanaście lat. Teraz przyznaje, że swą wypowiedzią chciał skłonić rządzącą Jelenią Górą Platformę Obywatelską do wypełniania w końcu obietnic wyborczych.

- Trudno go wyprowadzić z równowagi. Widziałem go tylko raz wkurzonego. Niestety, zdenerwował się wtedy na mnie. Podczas wyborów do parlamentu w 2001 roku na swoich ulotkach przesadziłem z obietnicami wyborczymi. Jerzy, gdy je zobaczył, zagroził, że wylecę z listy, jeśli ich wszystkich nie wywalę do kosza - wspomina Olgierd Poniźnik, wieloletni znajomy, były poseł SLD, a obecnie burmistrz Gryfowa Śląskiego.

Nawet polityczni przeciwnicy cenią go za zaangażowanie i profesjonalizm w pracy.
- To niezwykle zdolny polityk; gdyby jego zaplecze było podobne, to notowania lewicy byłyby znacznie wyższe - mówi Marcin Zawiła, pierwszy prezydent Jeleniej Góry w niekomunistycznej Polsce i poseł trzech kadencji, obecnie reprezentujący w Sejmie Platformę Obywatelską.
- W poglądach politycznych różnimy się we wszystkim, ale mam niezwykły szacunek do jego pracowitości. Skrupulatnie notuje coś na małych karteczkach - dodaje polityk PO.
Zapytany o nie, Jerzy Szmajdziński szeroko się uśmiecha. Potwierdza, że karteczki w jego pracy są niezwykle ważne. Nie posługuje się elektronicznymi gadżetami. Zapisuje na nich każdą sprawę do załatwienia i wkleja do niewielkiego kieszonkowego kalendarzyka.

Jego aktywność poselska w tej kadencji to prawie 20 interpelacji i 10 zapytań poselskich. Interweniował między innymi w sprawie olbrzymich kar za nielegalną wycinkę drzewa, gdy na jednego z rolników ze wsi pod Jelenią Górą nałożono półtoramilionowy mandat. Działał, by przyspieszyć rozbudowę sieci dróg na Dolnym Śląsku. Domagał się też wprowadzenia zakazu importu do Polski wyrobów ze skóry fok.

Argumentował, że co roku w Kanadzie powtarza się rzeź fok. Tysiące zwierząt zostaje zabitych w niezwykle brutalny sposób, za pomocą pałek. Większość z nich nie dożywa nawet trzech miesięcy, niektóre są żywcem obdzierane ze skóry.
- Zgłosili się do mnie ludzie z organizacji ekologicznych i postanowiłem ich reprezentować. Złożyłem interpelację, podobnie jak w dziesiątkach innych spraw - odpowiada poseł.

W ostatnich wyborach parlamentarnych zdobył ponad 42 tysiące głosów. W szczycie popularności, podczas wyborów w 2001 roku, zagłosowało na niego ponad 70 tys. wyborców. Nazwisko Szmajdziński jest taką marką, że postanowiły ją wykorzystać nawet ugrupowania inne niż SLD.

Kilka lat temu Stanisław Szmajdziński, wieloletni wójt gminy Kamienna Góra, otrzymał propozycję startu do parlamentu z kilku list wyborczych. Z posłem łączy go jedynie zbieżność nazwisk. Wójt nie przyjął żadnej z tych propozycji, choć dzięki nazwisku z pewnością łatwiej byłoby mu wygrać wybory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska