Pato deweloperka
Dla wrocławian Jagodno kojarzy się z jednym. Urbanistycznym koszmarem, który zafundowały mieszkańcom władze miasta. Tak opisał to jeden z internautów. “Na osiedlu już mieszkają dziesiątki tysięcy ludzi, a bloki budują się cały czas, w gęstości nie przymierzając hongkongijskiej. Do centrum z Jagodna prowadzi jednopasmowa ulica Buforowa. Korki już dekadę temu były takie, że właściwie uniemożliwiały wyjazd od tamtej strony do miasta. Dlatego przebudowano wspomnianą drogę w sposób, który w ogóle jej nie udrożnił, wręcz przeciwnie” - napisał pan Adam.
Trudno się z taką oceną nie zgodzić. Temat linii tramwajowej, która ma połączyć osiedle z centrum, w przestrzeni publicznej funkcjonuje od lat. Prezydent miasta Jacek Sutryk denerwuje się kiedy publicznie ktoś zapyta go o działania samorządu w tej sprawie. Nieustannie tłumaczy, że budowę nitki uniemożliwiają przepisy, ale z punktu widzenia mieszkańców od lat nic się nie zmienia.
Mam nadzieję, że parlamentarzyści, ale i polski przyszły rząd doceni postawę mieszkańców Jagodna i pomoże nam w realizacji tego przedsięwzięcia - mówił niedawno w telewizji Echo24 prezydent Wrocławia kreśląc odległą perspektywę uruchomienia tramwaju.
Komunikacja, to nie jedyny problem Jagodna. Krytycznie oceniana jest również osiedlowa infrastruktura. Brakuje sklepów, szkół i przychodni. Są za to gęsto poupychane bloki w wysokim standardzie i mieszkańcy, których frustruje otaczająca rzeczywistość.
“Ten świat w takiej właśnie wersji świadomie zaplanowały władze Wrocławia. To był ich jedyny pomysł na tańsze mieszkania niż w centrum. Wyobraźni, żeby przewidzieć nawarstwiające się problemy nie było, a deweloperzy oczywiści w to weszli z pocałowaniem ręki” - konkluduje problemy Jagodna profil Akcji Miasto na platformie X.
Pato głosowanie
W ostatnich tygodniach problemy urbanistyczne i komunikacyjne Jagodna zeszły jednak na dalszy plan. Wszystko za sprawą wyborów do parlamentu z 15 października. Tego dnia do komisji wyborczej nr. 148 ustawił się sznur głosujących, o których mówiła cała Polska. O 21.00 kiedy przerwano ciszę wyborczą, podano sondażowe wyniki exit poll, formalnie powinno zakończyć się głosowanie. Jednak na Jagodnie swoich skreśleń nie oddało jeszcze kilkaset osób, które stało w blisko półkilometrowej kolejce. Ostatni z głosujących został przyjęty kwadrans przed godziną trzecią i dopiero wtedy komisja rozpoczęła zliczanie głosów.
Kto i gdzie popełnił błąd? Tych było co najmniej kilka. Fundamentalnym wydaje się fakt niedoszacowania ilości osób osób, które oddadzą głos w lokalu na Jagodnie.
W komisji nr. 148 na Jagodnie pierwotnie ujętych w rejestrze wyborców było 2453 wyborców, a dopisało się w ostatnich dniach przed wyborami aż 1649 wyborców - tłumaczył Mikołaj Czerwiński z Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Mimo wiedzy o możliwie większej frekwencji, nie zdecydowano się na zabezpieczenie większej ilości kart. Sytuację tłumaczono później frekwencją, która w tej komisji na godzinę 12. wynosiła 15 proc., a na 17.00 29,9 proc., a więc komisja posiadała wciąż wystarczającą liczbę kart i nie mogła wystąpić o dodatkowe karty. Złożenie wniosku o dodatkowe karty zostało wysłane o godz. 18:28. Wtedy też nastąpił lawinowy przyrost głosujących, którzy zdecydowali się, by wieczorem wziąć udział w wyborach.
Skąd tak duża liczba mieszkańców, którzy dopisali się do głosowania w tym konkretnym lokalu? Powszechnie uważa się, że na Jagodnie mieszka wiele osób, które wynajmują mieszkanie na czas studiów i pracy. W komentarzach przewija się pogląd, że to właśnie ci wyborcy wpłynęli na sytuację w komisji. W sieci nie brakuje jednak opinii, które mówią o skoordynowanej akcji podniesienia frekwencji przez dowożenie wyborców na głosowanie. Nie brakuje również komentarzy kwestionujących uczciwość głosowania na zaświadczenie. Wśród wyborców mieli znaleźć się tacy, którzy oddawali głos w kilku komisjach.
Tak opisywał to jeden z internautów: “Widzę, że niektórzy nie wierzą. Więc pokażę tylko część tego co mam i zapytam skąd Ci młodzi ludzie gdyby stali w kolejce do godz. 21., mają koce, ubrania zimowe, kawę, kanapki i zaświadczenia…” Dlaczego nikt ich nie zarejestrował w komisji, tylko przyszli, przychodzą, są dowożeni. (…) Na bieżąco dojeżdżają nowi ludzie, są dowożeni i nie ma końca kolejki jaka miała być o godz. 21.” - pisał pan Eugeniusz.
O ile teorii fałszerstw wyborczych nikt oficjalnie nie potwierdził, a Sąd Najwyższy nadal rozpatruje protesty, to szeroko udokumentowane są kontrowersyjne okoliczności, do których doszło tuż po formalnym zakończeniu ciszy wyborczej. Ciszy, która zdaniem wielu ekspertów nie powinna być przerywana właśnie z uwagi na przedłużający się proces oddawania głosów w innych komisjach. Tak się jednak nie stało, więc tysiące wyborców, którzy brali jeszcze udział w głosowaniu, miały dostęp do informacji o wynikach sondażu exit poll i byli narażeni na wyborczą agitację. Mowa zarówno o treściach, które docierały do nich za pomocą mediów, ale również z uwagi na działalność obecnych na miejscu kandydatów.
Najbardziej znanym przykładem było zachowanie Tomasza Zimocha z Polski 2050, który pojawił się na Jagodnie i rozdawał oczekującym na oddanie głosów, kawę i herbatę.
- Niektórzy już obliczają wyniki, a tutaj to przecież wy jeszcze będziecie decydować o wyborach. Gratulacje dla was, naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem - mówił przechadzając się wśród mieszkańców i częstując ich ciepłymi napojami.
Pod filmem przedstawiającym akcję byłego dziennikarza sportowego, a obecnie polityka Trzeciej Drogi, lawina komentarzy. Zdecydowana większość negatywnych.
“No I to były uczciwe wybory? 21. już dawno minęła, a ci stali w nocy, przygotowane koce, pan Zimoch roznosił herbatkę, można stać do białego rana. Tylko nie o to chodzi! Uczciwych wyborów na pewno nie było.” - napisała pani Barbara.
“Jedno z największych możliwych oszustw wyborczych ostatnich czasów. Czy ten Pan to kandydat na parlamentarzystę? Rozdaje herbatę przed głosowaniem, ale po ciszy wyborczej” - komentował pan Piotr.
Pato kampania
W powyborczym zgiełku i euforii opozycji, która ogłosiła, że przejmuje władzę w Polsce, sprawy możliwych nieprawidłowości zeszły na drugi plan. Z uwagi na wynik wyborczy jak i przeciągające się głosowanie, Jagodno szybko zostało wykorzystane do propagandowych działań.
Z członkami komisji nr. 148 spotkał się prezydent Wrocławia. - Jagodno! Jesteście wspaniałym symbolem tych wyborów, demokracji i zaangażowania obywatelskiego! - mówił w uniesieniu, podczas wydarzenia w ratuszu Jacek Sutryk - dzięki waszej pracy do późnych godzin każdy mieszkaniec Wrocławia mógł spełnić swój obywatelski obowiązek. Ta sytuacja na Jagodnie to symbol obywatelskiego heroizmu - perorował.
Przewodniczący komisji Marcin Rotuski przyznawał, że sytuacja była trudna i były osoby, które narzekały, ale generalnie odbiór miał być pozytywny. - Wybory, to była pełna mobilizacja. Świetnie się dogadywaliśmy, dzięki temu doświadczeniu stworzyliśmy super team - mówił podczas spotkania.
Entuzjazm podzielają zwolennicy opozycji i jej politycy. Senator elekt Grzegorz Schetyna napisał na platformie X: “Jagodno, wrocławskie osiedle, znane w całej Polsce, dzięki wytrwałości i cierpliwości stało się symbolem ostatnich wyborów oraz skutecznej walki o normalność i przyzwoitość. Ostatni wyborca oddał głos o 2.50 rano.”.
Fokus na wrocławskie osiedle dostrzegli spin doktorzy Platformy, a Donald Tusk, ogłosił, że w poniedziałek 6. listopada spotka się ze swoimi sympatykami we Wrocławiu. Ma podziękować za wynik wyborów i opowiedzieć na jakim etapie są rozmowy z przyszłymi koalicjantami.
“Rozmowy idą świetnie. Jesteśmy przygotowani do utworzenia rządu. Mogę mówić tylko dobre rzeczy o partnerach, z którymi rozmawiam. Ale też stęskniłem się za wami. Gabinety, gabinetami, rozmowy, rozmowami, ale chcę znowu wrócić do was, uczciwie opowiedzieć o wszystkim co się działo w ostatnich dniach i oczywiście odpowiedzieć na wszystkie wasze pytania. Będę we Wrocławiu, w Jagodnie…” - mówił do kamery Tusk.
Wbrew zapowiedziom przewodniczącego PO, event odbędzie się w innej dzielnicy. Z uwagi na brak odpowiedniej lokalizacji, zdecydowano się, by wydarzenie zorganizować w Zespole Szkolno - Przedszkolnym przy Asfaltowej. Ta ulica nie znajduje się w Jagodnie, ale w Wojszycach. Nieścisłość polityka ma szanse stać się nowym symbolem. Można ją bowiem wiązać z zapowiedziami odejścia od obietnic programowych, które składano wyborcom. Debata na ten temat przetacza się właśnie w mediach. Czy tak się stanie? Czas pokaże, jak również to, czy mit Jagodna pozostanie symbolem obywatelskości czy manipulacji na niespotykaną dotąd skalę.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?