MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oko kamery dyscyplinuje nawet w windzie

Janusz Michalczyk
W fundamentalnym sporze między zwolennikami podglądania rodaków na każdym kroku i przeciwnikami permanentnej inwigilacji kolejny sukces zanotowali ci pierwsi. Wczoraj na łamach naszej gazety znalazła się informacja o tym, że spółdzielnia mieszkaniowa w Głogowie zamontowała kamery w windach wysokich budynków i zniknęły - jak nożem uciął - kłopoty z wandalami, osobami brudzącymi oraz zwolennikami szybkiego seksu.

Teraz głogowianie zachowują się w windach niemal wzorowo i to niezależnie do tego, czy jadą akurat do szkoły lub roboty, czy zmęczeni wracają w domowe pielesze. Napisałem "niemal", bo jak zawsze znajdą się tacy, którzy po wypiciu kilku piw przestają się bać czegokolwiek na tym świecie, nie tylko banalnego oka kamery. To jednak znikomy ułamek lokatorów wieżowców, więc szefowie spółdzielni zacierają ręce.

Skoro już właściwie sama nalepka z informacją, że w tym miejscu jesteś, człowieku, śledzony, przynosi tak zbawienne skutki, to może warto oblepić takim ostrzeżeniem dolnośląskie miasta. Nawet jeśli nie wszyscy uwierzą w miliony kamer, to wielu się opamięta. Nalepki zadziałają trochę na podobnej zasadzie jak przydrożne puste puszki, które straszyły kierowców fotoradarami i wymuszały wolniejszą jazdę. Ci, którzy ostro sprzeciwiają się nadmiernemu straszeniu obywateli, mogą w tym miejscu przypomnieć, że puste puszki bez fotoradarów właśnie znikają, więc tym bardziej jest nie do pomyślenia, by terroryzować ludzi potencjalnymi kamerami. Nie oszukujmy się. Ten szlachetny protest skazany jest na porażkę w czasach, gdy podglądanie i podsłuchiwanie przynosi efekty nawet na politycznym podwórku, o czym świadczy choćby afera nagraniowa w PSL, zakończona dymisją Marka Sawickiego, ministra rolnictwa.

Jeden z tygodników napisał, że w obawie przed podsłuchaniem Donald Tusk przestał rozmawiać z synem i swoje sugestie przekazuje za pośrednictwem synowej. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby przed kontaktem z premierem rewidowano ją i skanowano jak na lotnisku. Wróg nie śpi. Po zlekceważeniu środków ostrożności lider PO mógłby pewnego poranka przeczytać w jakiejś gazecie stenogram swojej pogawędki, obok komentarz złośliwego pismaka i skandal gotowy. I bez tego premierowi kłopotów nie brakuje. Gdzie nie spojrzeć - tam jakaś rozróba. PiS organizuje ekshumacje, marsze i debaty; nawet znalazł profesora, który bardzo chce być szefem rządu.

Nikt już nie ma łatwo. Jeśli nie lubicie być podglądani i podsłuchiwani - musicie to polubić. Czasy mamy takie, że nawet księżnej Kate robią z ukrycia zdjęcia, jak zdejmuje majtki na świeżym powietrzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska