Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O rzezimieszkach i tumanach

Urszula Kozioł
Urszula Kozioł
Urszula Kozioł Fot. Wojtek Wilczyński
Coraz częściej zdarza się, że wpadamy w łapy jakichś bezmyślnych tumanów, którzy mnożą się na pęczki, choć nikt ich nie sieje.

Tym razem będzie mowa nie o politykach, tylko o złodziejach całkowicie bezkarnych dzięki uprzejmości władz, które nie kwapią się do położenia kresu istnej pladze takich kradzieży, które dezorganizują funkcjonowanie ruchu na kolejach i nie tylko zresztą tam.

19 maja wyjechałam rano z Wrocławia białostockim pociągiem (po siódmej rano) na ważne spotkanie, ale w trakcie podróży okazało się, że złomiarze kradnąc (który to już raz!) trakcję kolejową, zafundowali jadącym jazdę drogą okrężną za Lublińcem. Łączyło się z tym dwugodzinne opóźnienie.

W drodze powrotnej tym samym pociągiem rzecz się powtórzyła. Tym bezmyślnym, idiotycznym sposobem rodzice z dzieckiem jadący do warszawskiego specjalisty na umówioną przed pół rokiem wizytę, drugi współpasażer jadący na rozprawę sądową, dziewczyna z zagranicznym biletem lotniczym, ja, umówiona na spotkanie z młodzieżą i pozostali - wszyscy razem - straciliśmy szansę na załatwienie ważnych dla każdego z nas spraw. Oprócz wymiernych strat finansowych, wszystkie nasze plany życiowe na ten dzień wzięły w łeb.

Zachodzę w głowę, jak to się dzieje, że byle rzezimieszek, złodziej i bezmyślny tuman może w tym kraju bezkarnie uprawiać swój proceder bez żadnych przeszkód! Że nikt go nie legitymuje, nikt w skupach złomu nie pyta o adres, o dowód tożsamości tych dostawców osobliwych precjozów w postaci, a to kolejowych szyn, a to trakcji, a to worka klamek ukręconych nocą na całym moim osiedlu, a to metalowych pokryw ze studzienek ściekowych.

Właściciele punktów skupu metali rżną głupa, ich zdaniem, ci złomiarze to bezdomni, bez dokumentów (...).

Właściciele punktów skupu metali rżną głupa, ich zdaniem, ci złomiarze to bezdomni, bez adresów, dokumentów, ani więc drgnie im powieka, kiedy - zachowując się jak paserzy! - przyjmują od dostawców spod ciemnej gwiazdy cmentarne, żelazne krzyże, metalowe bramy, klamki, krany z ogródków działkowych, cenne, pamiątkowe tablice, jak ta Anioła Ślązaka ściągnięta z muru przy Ossolineum pod koniec lat sześćdziesiątych.

Właściciel punktu skupu, choć sam jest bezmyślnym tumanem, jest też chytrusem, który potrafi wytropić wśród miejskich urzędników podobnego sobie tumana, wydającego mu zezwolenie na prowadzenie takiego skupu na przykład tuż przy działkowych ogródkach (przy ulicy Wieczystej), żeby złomiarz biedaczuś nie nadźwigał się daleko skradzionych narzędzi, wanien, kranów itp.

Tuman na tumanie bezczelnie rozpiera się w naszym życiu - całkiem bezkarnie - bo kolejny tuman wyższego stopnia i wyższej hierarchii nie potrafi uchwalić stosownych paragrafów, przy pomocy których można byłoby przywołać do porządku - jeśli nie tego nieuchwytnego złomiarza, to przynajmniej właściciela punktu skupu, który, owszem, ma dokumenty na adres, nazwisko i który nie waha się skupować ewidentnie skradzionych metalowych elementów. A poza tym - dlaczego akurat punkty skupu złomu nie są monitorowane w sytuacji, kiedy tego rodzaju kradzieże przynoszą olbrzymie straty i dezorganizują ludziom życie, a nawet narażają je (w wypadku skradzionych pokryw od studzienek)!

No i wreszcie: są w końcu w naszym prawie jakieś już dawno sformułowane ustawy i paragrafy na temat paserstwa. Więc może najwyższa pora dobrać się do winnych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska