Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocne strzały na Osobowicach. Spokojnie, to tylko dziki...

Redakcja
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne fot. Pixabay
Około północy, w nocy z wtorku na środę, mieszkańców Osobowic obudziły strzały. – Zobaczyłam na polu za domem jakieś światło i skojarzyłam, że odbywa się tam polowanie. Niecałe 100 metrów od ulicy Jarocińskiej – opisuje mieszkanka Osobowic Agnieszka Zając. Szef wydziału zarządzania kryzysowego uspokaja, że odłowieniem dzika zajmował się przeszkolony specjalista. – Jak jest noc i zła pogoda, trudno powiedzieć kto do kogo strzela i w jakim kierunku – odpowiada Joanna Nawrot z rady osiedla, zaalarmowana o sprawie przez mieszkańców.

Strzałów miało być kilka. Około północy obudziły mieszkańców Osobowic, w tym Agnieszkę Zając. – Obudził mnie jakiś dźwięk. Myślałam, że coś się stało w ogrodzie, może kot coś przewrócił. Ale po 10-15 minutach się powtórzył i zrozumiałam, że to strzały. Wyjrzałam przez okno, zobaczyłam na polu za domem jakieś światło i skojarzyłam, że odbywa się tam polowanie. Niecałe 100 metrów od ulicy Jarocińskiej – opowiada.

O sprawie została powiadomiona Joanna Nawrot, przewodnicząca Rady Osiedla Osobowice-Rędzin. Zadzwoniła na policję. Dowiedziała się, że funkcjonariusze są powiadomieni o odłowie dzików. – Mimo wszystko mieszkańcy byli zaniepokojeni. Jak jest noc i zła pogoda, trudno powiedzieć kto do kogo strzela i w jakim kierunku – mówi.

Stanisław Kosiarczyk, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego uspokaja, że nie było zagrożenia dla ludzi ze strony strzelającego. – Wydział ochrony środowiska ma umowę ze specjalistą na odłów dzików. Tego dnia zadzwonił z informacją, że konieczny jest odłów jednego dzika, samca. Dostał na to zgodę. Powiadomiliśmy też o tym policję i straż miejską, jak zwykle w tego typu przypadkach – wyjaśnia Kosiarczyk.

To dzik jego zdaniem mógł komuś zagrozić, a nie strzały. – Pan Szymański ze Złotówka od lat prowadzi akcje odłowu. To człowiek odpowiedzialny, przeszkolony i zdający sobie sprawę z zagrożenia. Wiemy, że strzały słychać, szczególnie w nocy, jednak są konieczne. Nie znaczy to, że jest niebezpiecznie. To dzik był pewnym zagrożeniem – tłumaczy Stanisław Kosiarczyk.

Rada osiedla nie została poinformowana o odstrzale, ale nie ma takich wymogów. Była to nagła sytuacja, uzgodnienia zapadły wieczorem. – Ale my byliśmy o wszystkim powiadomieni – podsumowuje Kosiarczyk. – Jedni ludzie zgłaszają, że dziki należy odłowić, inni wnoszą pretensje, że strzelamy. Często spotykamy się z takimi sytuacjami – dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska