MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Noc tygrysów jako atrakcja turystyczna, głodne lwy w centrum handlowym przed wyborami

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk, redaktor
Janusz Michalczyk, redaktor Paweł Relikowski
Szef wrocławskiego zoo Radosław Ratajszczak wymyślił afrykarium, by przyciągnąć tłumy zwiedzających i był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, ale Gruzini niechcący go przebili. Parę dni temu urwała się chmura nad Tbilisi, woda runęła w dół, kataklizm wywołał chaos w mieście, na ulicach znalazły się lwy, tygrysy, niedźwiedzie, wilki i co tam jeszcze zdołało się oswobodzić. Policja otworzyła ogień do grasujących dzikich zwierząt, co brzmi elektryzująco, zwłaszcza w uszach myśliwych, lecz spośród telewizyjnych migawek najbardziej wdzięczny był obraz eskortowania przez mieszkańców hipopotama, odprowadzanego zalanymi ulicami z powrotem do ogrodu. Ten osobnik bynajmniej nie szarżował, potulnie dał się zagonić, a że ciężki i niezgrabny, to wzbudzić musiał ciepłe uczucia.

Pomyślałem sobie, że gdyby entuzjazm wokół afrykarium przygasł, to zainspirowany wypadkami w Tbilisi prezes Ratajszczak mógłby pomyśleć o imprezie na wzór "Nocy muzeów" albo "Nocy konfesjonałów". Jak wiadomo, raz w roku ludzie masowo garną się tam, gdzie w każdy inny dzień nie zapędziłbyś ich nawet z pomocą tygrysa. Wiadomo - muzeum to istna nuda, a na spowiedź zalatanym Dolnoślązakom zazwyczaj brakuje czasu. Wyobrażam sobie, że podczas "Nocy tygrysów" prezes Ratajszczak mógłby uwolnić w okolicach Rynku kilku swoich podopiecznych, a zadaniem przesiadującej w ogródkach piwnych młodzieży byłoby nie dać się pożreć. Przypuszczam, że z zagranicy przyjeżdżałoby do nas z tej okazji mnóstwo turystów spragnionych mocnych wrażeń.

Ostatnie przygody Gruzinów przypomniały mi pewną opowieść mojego ulubionego amerykańskiego komika. Louis CK wpadł mianowicie na pomysł, jak ze społeczeństwa eliminować idiotów. Z pomocą lwów. Trzeba grupę tych zwierząt wypuścić w zatłoczonym centrum handlowym i podać ten fakt do wiadomości klientów robiących zakupy. Louis przekonuje, że lwy błyskawicznie uporałyby się z wszystkimi gamoniami, a przeżyliby tylko sprytni, inteligentni. Ci, którzy potrafią się na czas ukryć, nie gapią się bezmyślnie na witryny, szybko biegają, zręcznie manewrują między regałami z towarem, są w stanie przewidzieć zachowanie wygłodniałych drapieżników. Gdyby natomiast lwy wypuszczono na ulice, praktycznie każdy miałby do opowiedzenia na spotkaniu towarzyskim jakąś ciekawą historię o tym, jak uniknął śmierci w drodze do pracy lub szkoły ("dziś musiałem przeskoczyć pięć wysokich płotów uciekając przed lwami, gdy szedłem do biura"). Wszyscy ludzie byliby niesłychanie interesujący, bo nudziarzy szybko by zabrakło.

Fakt, że nawet bez lwów na ulicach zrobiło się u nas ostatnio dość ciekawie. Podobno Paweł Kukiz szykuje program wyborczy pod hasłem: pogonić złych Polaków, dobrym będzie lepiej. Kilkanaście procent głosów weźmie jak w banku. Może nawet więcej od Platformy, która zaczyna przypominać oblężoną Festung Breslau. Twierdza jest skazana na upadek, bo PiS zamierza wygrać wojnę polsko-polską. Wiadomo, Polska to nie Ameryka, lecz kusi mnie, by napisać, że do jesiennych wyborów jest jeszcze kilkanaście tygodni, mamy parę ogrodów zoologicznych w kraju i trup cyrkowych obwożących tresowane lwy, więc...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska