NIK zapowiedziała, że całościowe wnioski zostaną zaprezentowane za jakiś czas. Kontrola została przeprowadzona w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu od 1 października 2020 roku do 30 czerwca 2022 z uwzględnieniem zdarzeń wcześniejszych.
NIK: wojewoda z zadania się wywiązał, ale z nieprawidłowościami
Ciągle aktualne obiekcje wzbudzają w opinii publicznej w szczególności lokalizacja szpitala na gruntach prywatnych oraz wysokie koszty jego utworzenia.
- Za zorganizowanie szpitala odpowiadał wojewoda dolnośląski. Z zadania wywiązał się skutecznie. W szpitalu prowadzono działalność zgodną z przeznaczeniem, jednakże szereg działań wojewoda przeprowadził nieprawidłowo. Jego aktywność związana z przygotowaniem inwestycji była chaotyczna, spóźniona i nie została poprzedzona rzetelną analizą - mówił dyrektor delegatury NIK we Wrocławiu Marcin Kaliński.
Jak wyjaśniał dyrektor, Jarosław Obremski nie dysponował rzetelną analizą i przekonywującym uzasadnieniem dla zapewnienia obiektu dla ok. 400 osób, co zdeterminowało kierunek poszukiwania lokalizacji dla szpitala.
- Wybór lokalizacji nie został przeprowadzony w sposób, który potwierdzał, że obiekt przy ul. Rakietowej był najlepszą z możliwych opcji oraz, że wybrany model jego utworzenia był najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Zarówno z punktu widzenia terminu wykonania, zastosowanych rozwiązań, jak i poniesionych nakładów finansowych – stwierdził Kaliński.
NIK oficjalnie ogłosił, że w świetle nieprawidłowości szpital tymczasowy należy uznać za wybudowany w warunkach samowoli budowlanej. W okresie rozpoczęcia prac budowlanych nie było żadnych podstaw prawnych umożliwiających odstąpienie od stosowania przepisów prawa budowlanego.
- Wojewoda dolnośląski nie zapewnił także obiektowi w pełni właściwej ochrony przeciwpożarowej. W dniu uruchomienia szpitala nie dysponował formalnym potwierdzeniem, że przyjęte w obiekcie rozwiązania zapewniały akceptowalny poziom bezpieczeństwa pożarnego – punktował dyrektor wrocławskiego oddziału NIK.
Skąd się wzięła ta Rakietowa 33?
Jak stwierdzono w wynikach kontroli, w dolnośląskim urzędzie wojewódzkim dopuszczono do niegospodarnego wydatkowania środków publicznych w wielkich rozmiarach. Np. rozliczenie robót adaptacyjnych według stawek odbiegających od warunków rynkowych. Mówimy o zawyżonej kwocie 11 milionów złotych brutto.
- Nie ustrzeżono się błędów w pracach koncepcyjno-organizacyjnych. Wybudowano obiekty, które nie były użytkowane w pierwotnie założony sposób np. apteki oraz hali intensywnego nadzoru – informował Kaliński
Szpital powstawał przez 4 miesiące. Działał od 9 marca 2021 do 31 maja 2021 oraz od 18 listopada 2021 do 8 marca 2022 roku. Koszty związane z organizacją i funkcjonowaniem szpitala wyniosły około 80 milionów złotych.
- W naszej ocenie wojewoda nie zapewnił procesu wyboru lokalizacji w sposób rzetelny, a jego działania nie były transparentne. Ta lokalizacja nie okazała się najkorzystniejszym z rozwiązań. Nie doszło do analizy lokalizacji, która uwzględniałaby wytyczne dotyczące rekomendacji lokalizacji dla szpitali tymczasowych. Takie rekomendacje wydał minister zdrowia – stwierdził Radosław Kujawiński, doradca prawny i regionalny koordynator kontroli.
Podkreślił, że na brak transparentności wskazuje również fakt, iż żadna z osób, które brały udział w pracach związanych z wyborem miejsca na szpital, nie potrafiła jednoznacznie wskazać, skąd wzięła się lokalizacja wybrana przy ul. Rakietowej. Wobec podejmowania działań na styku interesu publicznego i prywatnego konieczna jest przejrzystość i brak wątpliwości.
Wadliwa umowa wykonawcza między wojewodą, a przedsiębiorcą
- Ważny mankament to kwestia parametru organizowania szpitala na ok. 400 łóżek. Nie wiadomo, skąd się wzięła ta liczba. A był to kluczowy czynnik, który determinował poszukiwanie lokalizacji. Okazuje się, że to za dużo o ponad 40 procent, wobec normy odnoszącej się do liczby ludności na Dolnym Śląsku. Faktyczna liczba pacjentów hospitalizowana w najbardziej intensywnym momencie wyniosła 208 osób – mówił Radosław Kujawiński, doradca prawny.
NIK zarzuca Dolnośląskiemu Urzędowi Wojewódzkiemu wadliwe działania formalno-prawne. Np. to, że przedsiębiorca nie był właścicielem żadnej z czterech nieruchomości przeznaczonych na szpital i to nie zostało przez wojewodę zweryfikowane. Wojewoda nie miał precyzyjnej wiedzy, jak wyglądała struktura właścicielska tych nieruchomości.
- Decyzje nie zostały poprzedzone przeprowadzeniem postępowania administracyjnego. A żaden przepis specustawy nie wyłączył tego rodzaju postępowań. To należało zrobić, bo tak stanowiło prawo – referował Kujawiński.
NIK ma zastrzeżenia również co do umowy wykonawczej, którą zawarł wojewoda z przedsiębiorcą. Ta umowa zakładała budowę nowych obiektów, co nie wynikało bezpośrednio z polecenia ministra o przystosowanie terenu i obiektów. Nie określono także górnego limitu finansowania inwestycji. Charakter otwarty tej umowy narażał skarb państwa na straty.
- Wykroczono w umowie poza zakres polecenia ministra zdrowia i wybudowano nowe obiekty za kwotę 11,4 miliona złotych. Te obiekty nie powinny być sfinansowane na obowiązujących dla nich zasadach czyli ze środków funduszu przeciwdziałania Covid – informował Kujawiński.
Kolejna kontrowersyjna sprawa w umowie to brak zabezpieczenia interesu Skarbu Państwa przez narzut koordynacyjny. To przyznane przedsiębiorcy prawo, by do niektórych zakupów mógł doliczać sobie marżę. Stanowiło to działanie niecelowe i w ocenie NIK spowodowało straty 1,4 miliona złotych.
Apteka i oddział intensywnej terapii wykorzystywane do innych celów
- Cały przebieg inwestycji był obarczony pewnymi mankamentami. To nieprzemyślana realizacja hali apteki. Nie zweryfikowano rzetelnie potrzeb i możliwości. Wybudowano dla tego celu halę, ale ona nie była użytkowana w sposób zgodny z przeznaczeniem. Pełniła rolę magazynu. A realizacja jej to koszt 1,8 miliona złotych. Druga kwestia to przestrzeń dla oddziału intensywnej terapii. Zabrakło spójności pomiędzy tym co projektowano, a co utworzono. Na realizację nowej hali wydatkowano 3,5 miliona złotych. Trzeba było ją wyposażyć jeszcze za 1,5 miliona złotych. Obiekt ten nie był wykorzystany zgodnie z przeznaczeniem – wymieniał R. Kujawiński.
Mówił także o braku zapewnienia właściwej ochrony przeciwpożarowej szpitala i zawyżonych kosztach budowy szpitala ze względu na stosowanie stawek rozliczeniowych roboczogodzin, które odbiegały od stawek rynkowych.
- Tu mamy niegospodarność na poziomie 11 milionów złotych w związku z przyjętym modelem rozliczania inwestycji - oświadczył reprezentant NIK.
Dodał na koniec, że cała sprawa wymaga głębszego wyjaśnienia przez organy ścigania.
Stanowisko wojewody dolnośląskiego wobec raportu NIK
Postanowiliśmy zapytać Jarosława Obremskiego o jego odbiór wyników kontroli NIK-u. Jak wojewoda odniósł się do wymienionych nieprawidłowości i mankamentów w związku z budową szpitala tymczasowego?
- Wszyscy eksperci nie mieli wystarczających informacji na temat pandemii i tego, co może się zdarzyć. Przypomnijmy sobie to, wróćmy do tamtych emocji, bo tylko wtedy można właściwie ocenić pewne ruchy, a nie z perspektywy czasu, kiedy wiemy wszystko – mówi Jarosław Obremski.
Podkreślił, że nie mówi się o tym, że jak przestał funkcjonować szpital tymczasowy, sprzęt warty 20 milionów został rozdzielony po innych dolnośląskich szpitalach. To łóżka, urządzenia, respiratory.
- Co do trafności lokalizacji: w zarządzaniu kryzysowym trzeba podejmować decyzję. Ja twierdzę po dwóch latach, że to była optymalna lokalizacja i prosiłbym, żeby inni, którzy twierdzą inaczej, wyjaśnili na konkretach, dlaczego nie. Hala Ludowa to zabytek w skali UNESCO i tworzenie tam szpitala wiązałoby się z niszczeniem budynku. Argumentacja, że ja mam udowodnić wszystkie możliwe lokalizacje nie jest poważna. My nie mieliśmy czasu szczegółowego analizowania każdego możliwego miejsca. Robiliśmy to oczywiście, ale ze zdrowym rozsądkiem - stwierdza Obremski.
Jak dodał wojewoda, modułowy szpital byłby jeszcze droższy. On sam oświadczył, że nie może zgodzić się ze sposobem rozumowania pracowników Najwyższej Izby Kontroli.
- To, że nie wykorzystaliśmy wszystkich pomieszczeń i nie wszystko pracowało - dzięki Bogu. Nie mogliśmy przecież tego przewidzieć w kontekście pandemii. Mówimy tu o czymś, co się łatwo ocenia jedynie perspektywy czasu w przypadku kontroli NIK. Tutaj mieliśmy sytuację nadzwyczajną. Kierowaliśmy się zdrowym rozsądkiem, który oznaczał chęć ratowania życia ludzkiego - uzasadnia wojewoda.
Odniósł się również do wysokiej stawki pracowników.
- Kwota prac objęta roboczogodzinami stanowiła niewielką część pracy. Większość zadań była kontaktowana. NIK odniósł się do cen z normalnego czasu na rynku. A my mamy natychmiast mieć ludzi, zmienić im tryb pracy na trzyzmianowy i jeszcze dać im stawkę z normalnego okresu. Czyli robimy remont łazienki, ale ma jutro się zacząć. Wiadomo, że trzeba zapłacić więcej. A potem fachowcowi tłumaczycie, że musi ogarnąć wszystko nie w dwa tygodnie, ale w trzy dni. Przypuszczam, że będzie chciał jednak więcej pieniędzy. Taką mieliśmy sytuację ze szpitalem tymczasowym. Ten zarzut jest dla mnie daleko krzywdzący - opisuje Obremski.
Zwraca uwagę na problem bezradności związanej z proceduralnością kontroli w Polsce. Okazuje się bowiem, że procedury są zupełnie nieadekwatne do sytuacji, kiedy trzeba się kierować dobrem wspólnym, zdrowym rozsądkiem, czy ratowaniem życia ludzkiego.
Tu znajdował się wrocławskich szpital tymczasowy:
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?