Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykle trudna misja gaśnicza w Grecji zakończona. Dolnośląski strażak opowiada, co działo się na pierwszej linii frontu z ogniem

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Wideo
od 16 lat
Rozmawiamy z mł. kpt. Przemysławem Rogalewiczem z Państwowej Straży Pożarnej, który wrócił właśnie z międzynarodowej misji w Grecji. Dolnośląscy strażacy pomagali tam gasić wielkie pożary. Z czym się musieli mierzyć?

Maciej Rajfur: Dolnośląscy strażacy wzięli udział w kolejnej misji międzynarodowej. Tym razem pomagaliście gasić pożary w Grecji. Czy z Pana międzynarodowego doświadczenia była to trudna misja?

Mł. kpt. Przemysław Rogalewicz: Zmierzyliśmy się z wielką niewiadomą. Nawet w momencie dojazdu nie wiedzieliśmy, w której części Grecji będziemy stacjonowali. W gestii państwa-gospodarza należy analiza potrzeb, w jakim regionie jest konieczne użycie sił zewnętrznych. Jeszcze po przekroczeniu granicy były przeprowadzone analizy. Ostatecznie dojechaliśmy do regionu Attyki. To była ta sama miejscowość, w której pracowaliśmy 2 lata temu podczas misji Grecja 2021. Moduł GFFFV Poland składał się z kilku pododdziałów wojewódzkich. Nasz wrocławski stanowił uzupełnienie komponentu logistycznego oraz dowódczego. Główny wysiłek interwencyjny prowadzili tym razem koledzy z Poznania i z Krakowa.

Polacy oglądali relacje z Grecji w mediach. Ten przekaz był dramatyczny. Ogromne pożary, upały, do tego niekorzystne prognozy meteorologiczne. Jak było na pierwszej linii frontu?

Faktycznie pogoda nie pomagała. Temperatura przekraczała 40 stopni Celsjusza, a odczuwalna była jeszcze większa. Upał wzmagały środki ochrony indywidualnej, które noszą strażacy. Z mundurów co prawda odparowuje trochę ciepła, ale to niewiele pomaga. Warunki były dla strażaków zatem mocno obciążające. Do tego dochodził żar nie tylko od słońca, ale od ognia, ciepło od spalonych już terenów. Środowisku trudno było wytracić tę temperaturę. Wszystko promieniowało gorącem.

Udało się sprostać wyzwaniu?

Tak, nasze działanie międzynarodowe się zakończyło. Grecy nam podziękowali. A postawiono przed nami dwa główne działania: główny wysiłek obronny Aten i okolicy – najbardziej zaludnionego obszaru Grecji - oraz zatrzymanie ognia na Przesmyku Korynckim, żeby nie przedostał się na półwysep peloponeski. Nasz teren operacji rozciągał się ok. 60 km w stronę Aten i 80-100 km w stronę Przesmyku Korynckiego. Udało nam się „łapać” ogień już w zarzewiu, jeszcze na tej części od strony Aten. Tam mieliśmy strefę niedotkniętą pożarami, a gdy zawiało mocniej, pojawiało się nowe ognisko pożaru, czy to przerzucone kilkanaście, czy kilkadziesiąt metrów. Od spodu wychodziły płomienie i ogień się rozprzestrzeniał się. Pamiętajmy, że teren pożaru objął aż 12 tysięcy hektarów. Nasze działania były wobec tego dość rozległe jeśli chodzi o odległość od bazy całej operacji.

Jak wygląda intensywność pracy strażaka na takiej misji? Podejrzewam, że nie ma tam pełnego odpoczynku, tylko ciągła gotowość do działania?

...

Zobacz cały wywiad na filmie:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska