Projekt uchwały o czynszowej abolicji trafi do rady miejskiej. W myśl założeń, zacznie działać od 1 lipca i funkcjonował będzie rok. To będzie jednorazowa akcja. Planowanej przez urzędników „restrukturyzacji” podlegać mają długi liczone na koniec 2016 roku. Jeśli ktoś zaczął zalegać z czynszem po 2016 roku, może być oddłużony na innych zasadach - na podstawie już obowiązującej uchwały rady miejskiej. W tym wypadku badana jest sytuacja finansowa dłużnika i od niej uzależnione jest umorzenie długu.
W nowym programie – tym, który miałby wejść w życie 1 lipca – sytuacja finansowa lokatora nie ma znaczenia. Program jest pomyślany jako pomoc dla osób, które wpadły w pętlę zadłużenia. Coraz więcej jest bowiem osób, które zalegają z czynszem na kwotę przekraczającą 100 tysięcy złotych. Dziesięć osób ma dług na przeszło 200 tysięcy, a jedna - ponad 400 tysięcy. Łącznie długi wszystkich lokatorów przekraczają 700 mln zł. Dotyczy to 10 tysięcy umów o wynajem mieszkania i 18 tysięcy osób.
Co trzeba zrobić, żeby mieć darowany dług? Urzędnicy przygotowali pięć wariantów. Najprostszy – oddaję mieszkanie, mam umarzane wszystkie długi i odsetki. Minus jest taki, że muszę sobie znaleźć nowy dach nad głową.
* Połowa długu zostanie darowana, jeśli lokator zamieni swoje komunalne mieszkanie na mniejsze. To co zostało do spłaty może dalej „restrukturyzować” przy pomocy jednego z trzech pozostałych wariantów. Wszystkie trzy zakładają jeden kluczowy warunek – trzeba płacić terminowo wszystkie bieżące rachunki. Wtedy możemy starać się o częściowe umorzenie zaległych długów i odsetek.
* Jeśli w pół roku spłacimy 30 procent należnych miastu pieniędzy, umorzone nam zostanie 70 procent długu.
* Jeśli w ciągu roku spłacimy 40 procent długu, miasto umorzy nam 60 procent, które zostało do spłaty.
Ostatni wariant urzędnicy nazywają 50/50 procent. Spłacamy zadłużenie w ratach, minimum sto złotych miesięcznie. Na koniec „okresu rozliczeniowego” miasto umorzy taką samą, kwotę jaką sami już wpłaciliśmy.
Urzędnicy przygotowali symulację. Przy założeniu, że mamy do czynienia z osobą zadłużona na 35 tysięcy złotych.
Wariant pierwszy – lokator spłaca w pół roku 30 procent tej kwoty, czyli 10,5 tys zł. Miasto umarza mu 24,5 tys zł.
Wariant drugi – lokator spłaca w rok 40 procent długu czyli 14 000 złotych. Miasto umarza mu 21 tysięcy.
Wariant trzeci – lokator spłaca przez 72 miesiące po 243 złote. Razem daje to 17,5 tys zł. I taką samą kwotę ma odejmowaną od swojego długu.
Urzędnicy wymyślili też "spółdzielnię miejską". To pomysł dla bezrobotnych dłużników - lokatorów. Magistrat zakłada, że firma zatrudni ich na umowę o pracę i za zarobione pieniądze będą spłacać dług a część zostanie im na życie. Szczegółów tego projektu jednak jeszcze nie przedstawiono.
ZOBACZ TEŻ:
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?