49-latek najprawdopodobniej potknął się o jeden z nich i runął w dół. Nie miał szans. Gdyby na moście była barierka, do tragedii z pewnością by nie doszło.
- Ustalamy zarówno przyczynę zgonu mężczyzny, jak i to, czy doszło w tym przypadku do zaniedbań związanych z naprawą balustrady i czy zarządca drogi stworzył zagrożenie dla życia pieszych - mówi Anna Gałkowska, prokurator rejonowy w Kłodzku. - Postępowanie trwa i jest zbyt wcześnie, by mówić o czyjejś winie - zastrzega prokurator.
Ale mieszkańcy ulicy Wyspiańskiego mają już na ten temat swoje zdanie. Przypominają, że balustrada została uszkodzona 8 grudnia ubiegłego roku. 15 minut po północy skoda octavia wypadła z szosy i uderzyła w metalową ochronę na moście. Uderzyła z taką siłą, że górna część balustrady przebiła auto na wylot. Kierowcy na szczęście nic się nie stało.
Mijały dni, szczątki balustrady straszyły przechodniów, a drogowcy ograniczyli się jedynie do zamalowania prętów na pomarańczowo, by były lepiej widoczne.
- Nie było żadnego zabezpieczenia, nic. Strach było tamtędy chodzić - opowiada Adam Górniak, mieszkaniec Kłodzka. Dodaje, że najbardziej skandaliczne jest to, iż przez miesiąc drogowcy nic nie zrobili, a gdy zginął człowiek, to nazajutrz pojawiała się ekipa i naprawiła barierkę.
- Można było? Można. Szkoda tylko, że musiało dojść do tragedii, by wzięli się do pracy - złości się Adam Górniak.
Michał Radoszko, rzecznik zarządcy drogi, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, poinformował nas wczoraj, że w sprawie wszczęto wewnętrzne postępowanie sprawdzające.
- Zrobimy wszystko, by tę sprawę dokładnie wyjaśnić i jeśli okaże się, że ktoś zawinił, wyciągniemy konsekwencje służbowe - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?