Nasi taksówkarze to oszuści czy uczciwi ludzie? (LISTY)

CZYTAJ NASZ TEKST O TYM JAK KANTUJĄ WROCŁAWSCY TAKSÓWKARZE

Nasz Czytelnik, Pan Adam Basta - napisał do nas:

[i]Witam,
Od jakiegoś czasu w gazetach pojawiają się artykuły na temat taksówkarzy, taksówkarzy - oszustów, bo tak należy ich nazywać.
Zawyżanie rachunków, jazda dłuższą drogą, brak paragonów, etc. to niestety częste przypadki. Jeżeli ktoś zna miasto, często jeździ daną trasą, albo jest na tyle asertywny i uparty, wówczas jest nadzieja, że nie da się oszukać naciągaczowi.
Jednak większość klientów taksówek, w tym turyści, ufnie daje się wozić taksówkarzowi, licząc na jego uczciwość. Niestety często kończy się to niemiłą niespodzianką przy płaceniu za kurs.
Najczęściej problem taksówkarzy - oszustów/naciągaczy pojawia się przy dworcach, lotniskach, etc.
Takie sytuacje zdarzają się wszędzie na świecie, ale nie wszędzie władze sobie z tym radzą.

Skuteczne rozwiązanie tego procederu znalazłem w Malezji.

Wychodząc z lotniska. np w Kuala Lumpur, mimo szeregu taksówek ustawionych przy wyjściu, żaden kierowca nie ma prawa zaprosić nikogo do auta, jeśli klient nie ma się przy sobie kupionego wcześniej biletu na kurs. Przy postoju ustawione są bramki. Aby taki bilet kupić, należy podejść do kas, których kilka ustawionych jest przy postoju. Sympatyczna Pani w okienku pyta nas gdzie chcielibyśmy jechać, informuje nas ile to będzie kosztowało, wystawia nam rachunek i zaprasza do taksówki.

Kierowca, po odebraniu od nas rachunku, zawozi nas na wyznaczone miejsce. Kierowca rozlicza się z rachunku po powrocie na postój. W takim przypadku nie ma możliwości, że rachunek będzie zawyżony, że będziemy narażeni na niechcianą przejażdżkę dłuższą trasą...Jeśli jesteśmy zadowoleni z jakości obsługi, zostawiamy mu napiwek, jeśli chcemy pojechać jeszcze w inne miejsce, już indywidualnie umawiamy się z nim na dopłatę.

Moim zdaniem jest to rozwiązanie, które zapobiega wyłudzeniom, oszustwom, a często również rękoczynom. Na dworcach, lotniskach, etc. powinny zostać ustawione kasy przed postojem taksówek. Jeśli korporacja nie zgadza się na takie rozwiązanie i otwiera furtkę nadużyciom, niech zmieni miejsce postoju. Nie narażajmy ludzi którzy przyjeżdżają do naszego gościnnego miasta, na pierwszy kontakt właśnie ze złodziejem!

Czy nie można w ten sposób tego zorganizować we Wrocławiu? Czy musimy być narażeni na oszustów, żerujących na naszej niewiedzy?
Mam szczerą nadzieję, że tekst ten przeczytają osoby decydujące o organizacji transportu przy dworcach, lotniskach. Może pomysł zainteresuje również władze naszego miasta. Nie liczmy na uczciwość ludzi, po prostu ich do niej zmuśmy!

Pozdrawiam[/i]

Z drugiej strony dostajemy także anonimowe listy od wrocławskich taksówkarzy. Oto jeden z nich:

Witam
Dużo piszecie o taksówkach o taksówkarzach jacy to oszuści, źli ludzie, złodzieje...
Godzi to we wszystkich taksówkarzy - w tych uczciwych także!
Szkoda że tak uogólniacie! Szkoda że nie spróbujecie głębiej wejść w problem. Gdyby każdy taksówkarz mógł stanąć pod dworcem, na Solnym, czy na Antoniego to nie byłoby problemu. Ale skoro wszystkie intratne miejsca są obstawione przez GANGI to sytuacja taka będzie trwała. Nie ma problemu na postojach ,,ogólnodostępnych'', nie ma problemu przy taxi na telefon. Czemu o tym nie napiszecie?
Czemu nie napiszecie że dla zwykłego taksówkarza stanięcie na słupku na Solnym równa się cztery kapcie i/lub wp... (tu przekleństwo - przyp. red.)?
Czemu nie napiszecie że za stanięcie pod dworcem grozi przebiegnięciem grupy kibiców po samochodzie ,,niezrzeszonego,,? Czemu nie napiszecie że policja , ITD i urząd miejski o tym wiedzą i nic z tym nie robią? No ale po co się zagłębiać w problem po co drążyć temat skoro można napisać że taksówkarze to oszuści i artykuł też powstanie...
Żegnam chłodno i bez wyrazów szacunku.
Wrocławski taksówkarz.

Jaka są Wasze doświadczenia i opinia o wrocławskich taksówkarzach. Kto ma rację? Zapraszamy do dyskusji