18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na golasa we Wrocławiu

Małgorzata Matuszewska
Witoldowi Świętnickiemu, jak na razie, największy rozgłos przyniosły "Golasy"
Witoldowi Świętnickiemu, jak na razie, największy rozgłos przyniosły "Golasy" Bartosz Sadowski
Nakręcił głośne "Golasy" - film, w którym wszyscy występowali nago. Witold Świętnicki, wrocławski reżyser telewizyjny i filmowy, tak samo poważnie traktuje realizowane przez siebie teleturnieje dla młodych widzów, jak wymarzone filmy.

Mottem jego pracy stały się słowa "robić dobrze". Dobrze, czyli z potrzeby serca. Banał? Nie tylko każdemu twórcy, ale wszystkim Polakom życzyłabym takiego podejścia do pracy.
Zawsze chciałemrobić filmy
Czterdziestosiedmioletni dziś reżyser jest także architektem, skończył Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej. Pochodzi z "medycznej" rodziny. Rodzice byli lekarzami, siostra także wybrała ten zawód. Może spadkobiercą rodzinnej tradycji zostanie Staś, szesnastoletni syn reżysera?
- Mnie zawsze podobała się architektura - wspomina dziś Witold Świętnicki. - Zafascynowała mnie jej służebna rola: zrobić jednocześnie coś ładnego i odpowiedzieć na zapotrzebowanie odbiorcy - mówi.

Po konfrontacji marzeń z szarym biurem projektów, w którym był pomocnikiem kreślarza, fascynacja nieco przygasła. Może to wina wczesnej pory rozpoczynania pracy, modnej w tamtych czasach?
- Byłem wtedy zawsze niewyspany. I zawsze chciałem robić filmy - wspomina.
Przygodę z filmem zaczął na początku lat 80., w grupie Torpeda, tworzonej z Jackiem Rajewskim i operatorem Mariuszem Piesiewiczem. Na początku były performance, teatr, poezja, ale kiedy wprowadzony został stan wojenny, Torpeda sięgnęła po zakazany owoc - kręcenie filmów.

Powstały:"SS-20" i "Druty", obrazy bez dialogów, poetyckie. Na realizację czegoś "większego" młodych ludzi po prostu nie było stać. Trafili do "Pałacyku", ówczesnego centrum artystycznego Wrocławia. Tam zaczęli kręcić "K.T.P.", obraz ośmieszający telewizję czasów Peerelu.
- "Pałacyk" poprosił o pokazanie scenariusza, więc pokazałem. Powykreślali z niego różne sceny, obiecałem, że wykreślę, więc dostaliśmy kamerę. Ale scen nie wyrzuciłem. Za to po pokazie pierwszych nakręconych zdjęć sami zostaliśmy wyrzuceni. Może zbyt realistycznie wyglądały walki w wykopach na Legnickiej? - opowiada dziś.

I tak Witold Świętnicki znalazł się wśród wyrzuconych z "Pałacyku". Razem z Januszem Kamińskim,późniejszym zdobywcą Oscarów.I Świętnicki, i Kamiński chronili się przed pójściem do wojska.
"Pałacyk" wyrzucił Torpedę, ale nie zabrał nakręconych materiałów. Na pewno rzecz spodobała się przynajmniej jednemu widzowi. Jan Rykowski zaprosił Torpedę do Akademickiego Klubu Realizatorów Filmowych Fosa, działającego przy Politechnice Wrocławskiej. Zostali tam na kilka lat, a nad "K.T.P" pracowali dwa lata. Było trudno, choćby dlatego,że w tamtych czasach człowiek z kamerą na ulicy był często uważany za przedstawiciela władzy, a więc wroga.
- Trzeba było pilnować, żeby ludzie nie wyrwali nam kamery- mówi.

Opłaciło się, bo film w 1984 roku został nagrodzony na poważnym festiwalu Film poza Kinem we Wrocławiu.
- Był historią buntu człowieka wobec macierzystej instytucji. W pewnym sensie profetyczną - mówi.
Od 1984 roku Świętnicki studiował reżyserię w łódzkiej filmówce. Za absolutoryjny film "Linia życia" zdobył nagrodę w Balsbergu. Bycie amatorem, czyli miłośnikiem X muzy, nie skończyło się, ale nabrało nowego sensu.

Kiedy w Polsce nastały nowe czasy, w 1990 roku Świętnickizostał szefem pierwszej w Europie Wschodniej prywatnej telewizji- wrocławskiego Echa.
Echo było niezależne, prowadzone własnymi siłami grupy zapaleńców. Wrocławianie chętnie oglądali własne programy telewizji, wśród nich "Wrocławskich gliniarzy".Niestety, Echo nie miało koncesji i w 1994 roku przestało istnieć. Rok wcześniej Świętnicki, wraz z Dariuszem Dynerem, założyli firmę Fajgel. Tam powstawały programy telewizyjne: "Budujemy mosty", "Krzyżówka szczęścia", "Cybermania", "CyberMysz" i inne.

Dziś m.in. Fajgel kręci "Skarby nieodkryte" dla TV Polonia. Od początku istnienia firmy programy przynosiły pieniądze na życie. I na realizację marzeń.
W 1999 roku Witold Świętnicki nakręcił pierwszą fabułę - komedię "O rety, moja babcia ma chłopaka", według scenariusza napisanego wspólnie z poetą Krzysztofem Jaworskim. Choć współtwórcą jest poeta, komedia była mocno zakorzeniona w rzeczywistości. Twórcy sięgnęli jednak po trudny temat związku starszej pani i licealisty. Na gdyńskim festiwalu film przeszedł bez echa. Zdobył za to laury na Atlantic City Film Festival.

Kilka lat temu we Wrocławiu powstawały "Golasy". Z medialnym hukiem, bo wszystkie osoby grające w tej skromnej opowieści grały nago.
Obraz nagrodzony na Warszawskim Festiwalu Filmowym można dziś kupić na DVD.
- "Golasy" wciąż są czymś najważniejszym - deklaruje Świętnicki. - To mój filmowy manifest, radykalny. Może nawet za bardzo?

"Golasy" opowiadają o tylko jednym, za to wypełnionym niebezpiecznymi przygodami dniu biuralistów. Nagość w filmie miała być wyrazem wewnętrznej prawdy.
Sam Świętnicki w "Golasach" nie zagrał. Produkcja była tak zorganizowana, by aktorzy mieli psychiczny komfort. Reżyser był taktowny i delikatny.
Trudne tematy to stała cecha jego produkcji. Kilka lat temu sięgnął do internetowych forów. Znalazł tam temat na film "Dyskusja". W obsadzie znaleźli się studenci, a film opowiadał o seksie. To kolejny temat tabu, po który odważnie sięgnął reżyser.

Widzowie telewizyjnej Jedynki mogą oglądać "Psiego psychologa". To program, w którym Agnieszka Janeczek, wrocławska specjalistka w terapii zachowań zwierząt, radzi, jak poradzić sobie z... nie tylko psem. Świętnicki reżyseruje "Psiego psychologa".
- Zwierzęce tematy są ciągle wokół nas - śmieje się. - Przystępując do tej pracy, chciałem pokazać relację: zwierzę - człowiek. I sposoby komunikacji - dodaje.
Do programu mogą zgłaszać się nie tylko właściciele psów, ale także kotów. Choć tych ostatnich nie ma zbyt wiele, bo chyba zniechęca ich tytuł. - Gorąca linia działa, właściciele niesfornych kotów też mogą zgłaszać się do programu, pod numerem tel. 0600-226-298- zachęca. Sam z kamerą towarzyszył właścicielom ciężko chorego kota, który odszedł.
- Ci państwo płakali po jego śmierci jak po śmierci człowieka - opowiada. Odcinek programu "Psi psycholog", który wtedy powstał, nie potrzebował scenariusza. Powstawał sam, na gorąco,ze wzruszeń.

Serdeczność widać było też w ogrodzie zoologicznym, gdzie Świętnicki kręci "Zoo story" o mieszkańcach ogrodu i ich opiekunach. Komentującego zachowania podopiecznych dyrektora zoo Radosława Ratajszczaka prosi, by w opowieści o nielubiącej samotności słonicy podkreślił, że słonie są istotami społecznymi i tęsknią za sobą.
Razem ze studiami w łódzkiej filmówce przyszedł koniec bycia amatorem. Ale pozostał młodzieńczy entuzjazm. Bo chyba tylko on w czasach, kiedy liczą się wyłącznie pieniądze, kazał Świętnickiemu wziąć do ręki kamerę i rozmawiać z bezdomnymi, odpoczywającymi na wrocławskim Dworcu Głównym PKP.

Zimą reżyser nakręcił dokument "Matka Berza" (tak dworzec nazywają bezdomni).
- Sam stanąłem za kamerą, bo trudno dziś namówić filmowców, żeby chodzili za bezdomnymi - opowiada.
- Bezdomni mówią językiem nie z Wersalu, trzeba złapać z nimi kontakt. Film powstawał w zimie, co dodatkowo utrudniało sprawę. Znów powstała radykalna opowieść- twierdzi. I śmieje się z siebie,bo uważa, że robi słabe zdjęcia.
Za to szuflady ma pełne gotowych scenariuszy. Już teraz pracuje nad następnym serialem.
- "Psia kość" to serial fabularny. Bohaterami będą psy, a świat pokażemy z ich punktu widzenia - opowiada. - Ale nie będzie to film dla najmłodszych widzów - deklaruje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska