Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo na operze Mozarta? Arsen Lupin z Breslau jest kobietą

Jacek Antczak
Nadia Szagdaj przyznaje, że jej bohaterka, detektyw amator Klara Schulz, ma sporo cech autorki  kryminału
Nadia Szagdaj przyznaje, że jej bohaterka, detektyw amator Klara Schulz, ma sporo cech autorki kryminału Petra Nelle
Dlaczego najlepiej morduje się na operze Mozarta? Czemu Marek Krajewski powinien mieć konkurencję i gdzie mieszkali pisarze w poprzednich wcieleniach? Z Nadią Szagdaj, wrocławską śpiewaczką i autorką kryminału retro "Kroniki Klary", rozmawia Jacek Antczak.

Co się Pani dziś śniło?
Nic specjalnego, spała ze mną córka, budziła się często i nie dała snom zawładnąć moją wyobraźnią.

To kłopot, bo sny są dla Pani inspiracją.
Nie tylko inspiracją, ale często wręcz gotowymi pomysłami na książki. Czasami wstaję rano i wiem, o czym będę pisać. W mojej głowie sen układa się w tak logiczną całość, że potem nie ma nawet za dużo modyfikacji.

Rozumiem sny, jako inspirację poetycką czy powieść fantazy, którą Pani zadebiutowała. Ale kryminały? Precyzyjną intrygę i okoliczności zbrodni chyba trudno wyśnić.
Ja też nie wiem, jak to działa, ale się śni. Podejrzewam, że to kwestia otwarcia na świat, ciągłego poznawania, niestronienia od nowości. Dbajmy o sny, bez nich jesteśmy ubożsi.

Śpiewaczka operowa, wokalistka rockowa, pisarka, poetka, fotografik, filmowiec. Wiadomo, że Wrocław jest świetnym miejscem dla ciekawych osobowości, ale Pani jest po prostu multimedialna.
Zawsze taka byłam. Zaliczyłam wszystkie możliwe szkoły muzyczne jako wiolonczelistka i śpiewaczka, a jednocześnie robiłam mnóstwo różnych rzeczy. Najbliżsi, w tym rodzice, radzili, bym skupiła się na jednej konkretnej rzeczy, ale ja po prostu jestem zwolenniczką "korespondencji sztuk". Niegdyś ludzie bywali multiartystami, spełniali się w każdej dziedzinie - mieli ochotę, to pisali, innym razem malowali lub śpiewali - i nikomu to nie przeszkadzało. Dziś osoby, które tak próbują żyć i tworzyć, stanowią dziwne zjawisko. To przykre. Każdy w miarę możliwości powinien spełniać się w tym, czym chce. Można coś robić lepiej lub gorzej, ale czuć się spełnionym, bo wtedy jesteśmy szczęśliwi.

A Wrocław ma coś wspólnego z Pani multimedialną osobowością?
Mieszkałam we Wrocławiu od urodzenia przez 26 lat, a trzy lata temu wyprowadziłam się do pobliskich Obornik Śląskich. We Wrocławiu dla takich osób, jak ja, jest wiele możliwości i ułatwień. To miasto jest niezwykle wciągające.

Wciągające? To prawie jak w thrillerze Łukasza Orbitowskiego "Święty Wrocław". Tam wciągało mieszkańców nawet dosłownie.
Napisałam podobną książkę, opartą na pomyśle "wciągania przez Wrocław", więc może chyba coś w tym jest...

Jak to "napisałam książkę"? Opublikowała Pani "Przeznaczenie", a teraz "Kroniki Klary. Sprawę pechowca", czyli pierwszą część planowanej trylogii kryminalnej, rozgrywającej się w środowiskach artystycznych Breslau. Są jeszcze inne powieści?
Nawet kilka. Leżą w szufladzie, gotowe i czekają na swój moment, by wyjść na światło dzienne. A co do wciągającego Wrocławia, to moja mama, która interesuje się zjawiskami paranaukowymi, twierdzi, że jak ktoś się raz we Wrocławiu urodzi, to potem będzie się już w nim rodził zawsze.

Wrocławska reinkarnacja?
Dokładnie. Przy pisaniu "Klary..." zastanawiałam się, czy moje poprzednie wcielenie mieszkało w Breslau. Jeśli tak, to prawdopodobnie przy ulicy Norwida. To jedna z moich najulubieńszych i najpiękniejszych ulic Wrocławia. Dlatego tam mieszka moja bohaterka, która ma trochę moich cech.

Klara Schulz jest kobietą i zupełnie inną bohaterką niż Eberhard Mock, akcja powieści dzieje się w Breslau w 1910, czyli znacznie przed Mockiem. Widać, że jest Pani świetnie przygotowana na pytania o decyzję wkroczenia na terytorium zarezerwowane dla Marka Krajewskiego. Ale nie ucieknie Pani od porównań.
Są takie miasta, jak Londyn czy Paryż, do których my - jako przyszła europejska stolica kultury - aspirujemy. I w tych miastach, o dziwo, nie ma rezerwacji dla jednego czy dwóch autorów klasycznych kryminałów. Odwrotnie, od ponad stu lat, kryminał retro cieszy się tam niesłabnącym powodzeniem i co roku znajduje się tam miejsce dla co najmniej pięciu nowych pisarzy tego gatunku. A my, w ciągu dekady, mówimy o trzech autorach: Marek Krajewski, Andrzej Ziemiański i teraz ja próbuję do nich dołączyć. Jako stolica kultury i miasto festiwalu kryminału powinniśmy pamiętać, że żyjemy w niezwykle atrakcyjnym miejscu na tego typu książki. Powinniśmy jak najwięcej pisać o niezwykłym, starym Wrocławiu i jak najczęściej przenosić czytelników w tamten czas, który był przecież dla Wrocławia złotym okresem. W "Kronikach Klary" starałam się odbiec od wizerunku Breslau jako mrocznego, śmierdzącego i paskudnego. Chciałam przybliżyć miasto od dobrej strony, a popsuć go wyłącznie czynnikiem ludzkim.
A propos złych ludzi. W czasach, gdy dzieje się akcja Pani kryminału, swoje koncepcje tworzył też Freud. Pewnie dziś zastanawiałby się, czy w Operze Wrocławskiej albo w Akademii Muzycznej, nie ma jakiegoś nieprzyjemnego barytona, którego podświadomie postanowiła Pani zamordować.
Pewnie są gdzieś jacyś źli barytoni, ale o śpiewakach, których znam i z którymi trzymam sztamę, nie mogę powiedzieć złego słowa. Odwrotnie, jedna z moich przyjaciółek, wybitna śpiewaczka Aleksandra Kubas, której daleko do barytonu, zawsze będzie moim wzorem. Ale jeśli jesteśmy przy obsmarowywaniu, którego pisarze mogą się dopuszczać bezkarnie, to przyznam, że w książce w wyjątkowo niekorzystnym świetle jest opisana postać ze środowiska artystycznego, którą znam osobiście. To jedyna niefikcyjna osoba, na dodatek taka, z którą nikt nie chciałby się utożsamić. Reszta to już wyobraźnia.

Dlaczego na czas i miejsce zbrodni wybrała Pani operę "Czarodziejski flet"?
Bo gustuję w Mozarcie, który był genialnym kompozytorem. Ale tę operę wybrałam także ze względów praktycznych.

Praktycznych?
Bardzo przydała się scena, w której Papageno chce się powiesić. No i ostatnie słowa barytona... Dla autorki, która jest śpiewaczką, wkomponowanie morderstwa w treść opery jest pociągające.

Zna Pani kryminalne opery?
Nie bardzo, libretta oper są proste, nierzadko infantylne. Libreciści rzadko starali się zainteresować słuchaczy fabułą, najważniejsza była muzyka.

Ale artyści operowi są chyba dobrym materiałem, bo ostro ze sobą rywalizują.
Takie waśnie zdarzają się od czasów powstania opery, gdy śpiewacy zyskali rangę kogoś wyjątkowego. I stąd dziś chyba każdy śpiewak ma to w genach. We Włoszech powstawały nawet obozy zwolenników rywalizujących ze sobą diw. Na scenie dochodziło nawet do bijatyk między wokalistkami.

A jak było w Breslau?
Spokojnie. I dalej jest. Pewnie nadal dochodzi do scysji między artystami, ale na szczęście, tak drastycznych rozwiązań jak morderstwo nikt nie bierze pod uwagę. No chyba że w książkach.

Na okładce powieści Klara idzie po autentycznym Breslau z okolic roku 1910...
Przechadza się po moich rodzinnych rejonach, czyli po skrzyżowaniu ulic Grunwaldzkiej i Sienkiewicza. Te budynki ze zdjęcia już, niestety, nie istnieją.

Pani książka nie jest atlasem Breslau, ale topografii miasta trochę w niej znajdziemy.
Na Facebooku zrobiliśmy nawet konkurs fotograficzny, polegający na tym, by czytelnicy identyfikowali niektóre miejsca w Breslau. Można tam zobaczyć, jak wyglądały miejsca, w których rozgrywa się akcja książki.

Klara, dość wyzwolona kobieta, to bardziej panna Murple czy raczej Arsen Lupin w spódnicy?
Chciałam, żeby moja książka była klasycznym kryminałem i wydaje mi się, że udało się to osiągnąć. Autorzy, którymi się inspiruję, to z pewnością Agatha Christie z jej kobiecą ręką w pisaniu i konstrukcją fabuły i Maurice Leblanc, który w krótkich powieściach o Arsenie Lupin, detektywie dżentelmenie, potrafił zawierać zagadki, których rozwiązanie tylko z pozoru jest na wyciągnięcie ręki, a akcję prowadził posługując się logicznym i spójnym stylem myślenia. Oboje są mi bliscy, bo pisali po prostu czarujące książki.

Czyli napisała Pani kryminał retro w formie i treści.
Tak, bo jedna sprawa to język powieści, a druga czasy, w których rozgrywa się akcja. Nie mamy tam badań DNA i kryminalistycznych zawijasów, tylko proste, detektywistyczne metody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska