Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy z Dolnego Śląska: Sędziowie zawiesili togi

Grzegorz Chmielowski
Małe miasteczka Warszawa ma gdzieś. Dlaczego? To nie tylko sprawa kolejnego odłożenia przez rząd na później budowy drogi S3 Legnica - Lubawka. Czyli w rejon Sudetów, gdzie czekają na turystów i inwestorów. Bo dziś trudno się tam dostać i pociągiem, i samochodem, i w ogóle. Mamy jednak nowy, jeszcze bardziej aktualny problem: paraliż wymiaru sprawiedliwości w małych miasteczkach.

Pamiętacie słynną reformę Jarosława Gowina? Były protesty środowisk małomiasteczkowych przeciw likwidacji 79 sądów rejonowych, obawiających się degradacji. Zbierano podpisy pod petycję. Nic to nie dało. Gowin dopiął swego i zwycięsko uśmiechnął się po głosowaniu w Sejmie.

W efekcie na Dolnym Śląsku zdegradowano sądy rejonowe w Miliczu, Strzelinie, Wołowie, Lwówku Śląskim, Jaworze i Kamiennej Górze do roli oddziałów zamiejscowych innych sądów.

Autor reformy zapewniał, że dzięki temu będzie mniej prezesów (oszczędności!), a sprawy będą rozpatrywane szybciej i sądownictwo zacznie odrabiać nawarstwiające się zaległości.

No to ministerstwo "zaoszczędziło" na całej linii. Bo sędziowie przeniesieni do nowych sądów rejonowych przestali sądzić. Uważają bowiem, że nie mają do tego prawa. Dlaczego? Bo - jak wskazał Sąd Najwyższy - w całej tej operacji jest błąd. Zamiast ministra decyzję o przeniesieniu sędziów podpisał podsekretarz stanu.

Tylko na Dolnym Śląsku codziennie przychodzi do roboty 37 sędziów, ale nie przesłuchuje świadków i nie wydaje wyroków. Togi zawiesili na hakach, bo uważają, że - jak wskazuje Sąd Najwyższy - nie są upoważnieni do wydawania wyroków.

Ja się temu nie dziwię, bo sąd wyższej instancji we Wrocławiu uchylił już dwa wyroki wydane przez tych "przeniesionych" w wyniku reformy Gowina.

Ich sprawy spadają z wokandy. Tylko od 18 do 24 października (pięć dni roboczych) na Dolnym Śląsku było około 470 takich przypadków. Czyli dziennie, jak łatwo policzyć, odwołuje się ponad 90 rozpraw.

Ministerstwo Sprawiedliwości wielkiego problemu nie widzi. Twierdzi, że formalnie wszystko jest w porządku. A SN zdecydował w konkretnej sprawie i nie dotyczy to innych.

Nie wnikam tu w to, co czują ludzie, którzy poszli do sądu po sprawiedliwość lub mają być przed nim postawieni i czekają na rozprawy za kratami aresztów. To jakby druga, jeszcze ważniejsza strona urzędowego galimatiasu z przeniesieniami sędziów i ich sytuacją. Bo dotyczy przecież konstytucyjnego prawa obywatela do sądu. Ponoć prawa w demokracji fundamentalnego. Także w małym dolnośląskim mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska