Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legnica: Nowe wątki w procesie czterech morderców

Zygmunt Mułek
Podejrzani  o zabójstwo są dowożeni z aresztu
Podejrzani o zabójstwo są dowożeni z aresztu Piotr Krzyżanowski
Jaką wartość dla sądu mogą mieć rewelacje świadka, który był karany za składanie fałszywych zeznań, leczył się psychiatrycznie i sam publicznie mówi, że nieźle pił? To się okaże.

W piątek przed Sądem Okręgowym w Legnicy stanął taki właśnie świadek. Składał zeznania w głośnym procesie o zabójstwo bezdomnego w altanie na działce przy ul. Poznańskiej. Na ławie oskarżonych zasiada czterech mężczyzn, którzy według prokuratury skatowali, a potem utopili w studni bezdomnego kolegę.

Gdy proces zbliżał się do końca w lutym tego roku, legniczanin Witold M. przesłał do prokuratury list informujący, że ma istotne wiadomości dotyczące tego morderstwa. Obrońcy zażądali, by go przesłuchać. Udało się to zrobić w piątek.

57-letni M. przyszedł do sądu z wielkim kaskiem i reklamówką. Przed składaniem zeznań zażądał, by salę opuścił oskarżony Stanisław B. Bał się, że napuści na niego swoich kompanów przebywających na wolności.

- Wiem, że Ryśka zamordował B. ze swoją bandą - zeznawał Witold M. - Sam nawet prowadziłem własne śledztwo - tłumaczył. Istotnych informacji miał się dowiedzieć, gdy przebywał we wrocławskim areszcie przy ul. Świebodzkiej. A jakie to były informacje? Jeden z oskarżonych, Stanisław Ł., miał tutaj udawać psychicznie chorego, by uniknąć kary. Miał też w areszcie tytułować się don Ł. (nie możemy podać nazwiska) Grzejnik Junkers III. To określenie rozbawiło wszystkich na sali.

Wizyta tego świadka spowodowała, że sąd będzie musiał sprawdzić, czy rzeczywiście siedział w celi z przestępcą z Opola, który miał opowiedzieć, co usłyszał od jednego z zabójców. W piątek okazało się też, że trzeba będzie jeszcze raz przeprowadzić wizję lokalną, bo policjanci popełnili błędy. Potrzebna będzie jeszcze jedna ekspertyza biegłych. Nie wiadomo, o ile przedłuży to proces.

Na ławie oskarżonych zasiada czterech mężczyzn: Stanisław B. (53 lata), jego rówieśnik Stanisław Ł. oraz o dwa lata młodsi Jerzy G. i Witold P. Zakatowali Ryszarda P. z powodu drobnego nieporozumienia. Wcześnie pili z nim denaturat. Gdy błagał o litość, usłyszał, że litość to zbrodnia. Zabójcom grozi dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska