Zrozpaczony chłopczyk, w niedzielę wieczorem przyszedł do Domu Dziecka przy ul. Wandy, prosząc o jedzenie i nocleg. Przez cały dzień, pozbawiony opieki, bawił się na podwórku.
- Mieliśmy wcześniej sygnały, że w tej rodzinie nie działo się najlepiej - mówi nadkomisarz Sławomir Masojć z legnickiej policji. - Powiem tylko, że pojawiał się tam alkohol. Dlatego wystąpiliśmy wcześniej o przydzielenie rodzinie kuratora. Ale po ostatnim incydencie skierowaliśmy do sądu wniosek o odebranie rodzicom praw rodzicielskich.
Kacperek jest teraz w domu. Nie bardzo rozumie, skąd wokół niego taki szum.
Zanim zapadnie decyzja o losie chłopczyka, sprawę musi zbadać kurator sądowy. Zostanie wyznaczony w najbliższych dniach.
- Na pewno wnikliwie przyjrzy się tej rodzinie - wyjaśnia Paweł Pratkowiecki, rzecznik legnickiego sądu. - Przeprowadzi wywiady z sąsiadami. Jest to kolejna głośna sprawa z udziałem dziecka. Ale może się okazać, że był to jednorazowy incydent.
Niedziela rano, ulica Wandy, na obrzeżach Legnicy. Najbardziej dziurawa ulica w mieście. Poniemieckie, niskie domy. Mieszkają tutaj ludzie raczej niezamożni. Mama Kacpra wychodzi z domu, zostawiając dziecko pod opieką drugiego, 15-letniego syna. Starszy chłopiec wychodzi z domu. Kacpra zostawia na podwórku, gdzie ten bawi się z rówieśnikami. Prosi sąsiadkę, by na niego zerknęła.
Gdy zaczyna zapadać zmrok, dzieci idą do domu. Drzwi do mieszkania Kacpra są zamknięte. Brudny i wygłodniały chłopczyk idzie do Domu Dziecka, do którego ma kilka kroków.
- Wychowawczyni wymyła i nakarmiła Kacpra - opowiada Ewa Watral, dyrektorka Domu Dziecka. - Zaopiekowały się nim inne dzieci. Znają go, bo chłopczyk bardzo często bawił się u nas.
Kacperek został na podwórku sam przez cały dzień, był brudny i głodny.
Gdy przyjechali policjanci, wezwani przez pracowników Domu Dziecka, przestraszony Kacperek na ich widok próbował uciekać. Jego starszy brat był już w domu. - Kacper został pozostawiony pod jego opieką - mówi nadkomisarz Masojć. - Nazajutrz matka tłumaczyła, że musiała dłużej zostać w pracy. Później spotkała się z konkubentem, który ją pobił. Dlatego późno wróciła do domu.
Czy tak rzeczywiście było? Na tej ulicy wszyscy się znają i dużo o sobie wiedzą.
- Ten chłopczyk bardzo często przez wiele godzin sam bawił się na podwórku albo szedł na huśtawkę do Domu Dziecka - mówi jedna z sąsiadek. - Jego mama znikała na całe dnie.
Ojciec dzieci rzadko się pojawiał. Sąsiedzi mówią, że nie widzieli go pijanego. Natomiast starszy syn ma już problemy z prawem. Ale dzieci nie są zaniedbane. Policjanci, gdy w niedzielę wieczorem weszli do mieszkania, zastali w nim porządek i lodówkę z jedzeniem. Sąsiedzi mówią, że groźba zabrania dziecka przez sąd, może sprawi, że matka chłopców się opamięta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?