Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legnica: Instruktorzy jazdy uczą po alkoholu

Tomasz Woźniak
Drogówka często kontroluje auta nauki jazdy. Sprawdza też trzeźwość instruktorów
Drogówka często kontroluje auta nauki jazdy. Sprawdza też trzeźwość instruktorów Marcin Oliva Soto
Wczoraj rozpoczął się proces 48-letniego Dariusza G., legnickiego instruktora nauki jazdy. Kiedy prokurator przystąpił do opisu jego wyczynów, słuchaczom stanęły przed oczami sceny z filmu "Bullit", który zapisał się w historii kina brawurowym pościgiem ulicami San Francisco.

Prokurator przywołał mrożące krew w żyłach sceny, gdy przechodnie uciekali w panice przed szarżującym autem. Lista przewinień zrobiła duże wrażenie nawet na policjantach z drogówki: wymuszanie pierwszeństwa, jazda na czerwonym świetle i pod prąd. Dodajmy, że instruktor wyrywał cały czas kierownicę przerażonej kursantce i śmiało operował pedałem gazu.

Do tej niezwykłej szarży doszło 14 grudnia. Zakończyła się uderzeniem w stojący samochód ciężarowy, którego instruktorowi i jego kursantce nie udało się wyminąć. Policjanci sprawdzili, że miał on w organizmie 1,48 promila alkoholu. W śledztwie twierdził, że wypił jedynie półtorej butelki piwa z kolegą.
Wczoraj oskarżony odmówił składania wyjaśnień. Nie przyznaje się do winy i nie chce odpowiadać na żadne pytania. Jazda po alkoholu nie opłaciła się - jego szkoła nauki jazdy bankrutuje. Grozi mu 12 lat więzienia.

Na proces czeka też inny legnicki instruktor - Marek K. W grudniu został zatrzymany przez policjantów do rutynowej kontroli i okazało się, że jest kompletnie pijany. Przy okazji wyszło na jaw, że od dwóch lat jest skreślony z listy instruktorów właśnie za częste zaglądanie do kieliszka.
W pierwszym półroczu legniccy policjanci zatrzymali 508 pijanych kierowców. To o 56 osób więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.


Kierowcom zaglądającym do kieliszka pomoże terapia

Z Bernardem Dawickim, dyrektorem Niepublicznego Ośrodka Terapii Uzależnień od Alkoholu w Legnicy, rozmawia Tomasz Woźniak.

Dlaczego, mimo ostrych kar, ludzie wciąż piją przed jazdą samochodem?
Osoba z nałogiem to człowiek chory, który nie dostrzega swojej choroby. Można go porównać do osoby zakochanej, która jest tak zapatrzona w partnera, że nie przyjmuje do wiadomości nawet najbardziej racjonalnych przestróg.

Żadne groźby i kary nie pomogą?
Nie. Taki ktoś nie panuje nad swoją słabością do alkoholu. Nie dostrzega, że przez nałóg cierpi jego rodzina, więc dlaczego miałby przyjmować do wiadomości, że może na drodze zagrażać innym.

Jest jakiś sposób na przekonanie kierowców, że nawet kieliszek dla kurażu jest groźny?
Jedynie dobrowolna terapia. Nawet jeden kieliszek przed jazdą oznacza, że człowiek ma problem z ryzykownym piciem. To określenie odróżnia osoby nadużywające alkoholu od innych, które lubią sobie wypić. Granica jest jednak bardzo cienka, bo w obu przypadkach człowiek nie panuje nad chęcią sięgnięcia po alkohol.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska