Pawłowski oczywiście docenia klasę Legii. - To dobra drużyna, która ma w swoim składzie reprezentantów kraju. Tak jak zawsze patrzymy jednak głównie na siebie. Jesteśmy w dobrej formie, wygraliśmy dwa ostanie spotkania - zwłaszcza mecz z Górnikiem mógł się podobać. Cały nasz sztab był bardzo zadowolony z gry chłopaków w tym pojedynku - zaznacza trener.
Zgodnie z zasadą, że zwycięskiego składu się nie zmienia wszystko wskazuje na to, że WKS na Łazienkowskiej wybiegnie na murawę identyczną jedenastką, jak dwa tygodnie wcześniej w ostatnim ligowym meczu. - Wygrywamy i nie chciałbym dużo zmieniać. Być może w przyszłości chciałbym znów przesunąć Tomka Hołotę do pomocy, a w jego miejsce postawić na Mariusza Pawelca. Wtedy zyskalibyśmy jeszcze jedno rozwiązanie taktyczne, ale trochę brakuje mu w tej chwili lekkości. Fizycznie jest w perfekcyjnej formie, ale ogólnie trochę mu brakuje do jego najlepszej formy. Musimy być cierpliwi - oświadcza Pawłowski.
W Warszawie ponownie na szpicy zagra Mateusz Machaj. Strzelił ostatnio co prawda dwa gole w sparingu z MKS-em Oława, ale ostatnie ligowe trafienie zaliczył 20 maja 2013 roku.
- Początki łatwe nie były, bo trochę mnie rzucało po boisku na różne pozycje. Teraz jednak czuję się coraz lepiej w ataku i staram się wykorzystywać szansę, jaką dostaję. Czekam jeszcze na asysty i bramki. Wtedy powinno być jeszcze lepiej - mówi były pomocnik Lechii Gdańsk. Machaj prognozuje, że pojedynek z Legią może być ciekawym widowiskiem. - Legia zapewne się nie cofnie, a wtedy my będziemy mogli ustawić się do kontry - zauważa.
Stołeczny zespół to oczywiście główny kandydat do mistrzostwa, ale jednocześnie ekipa dość nieprzewidywalna. Potrafiła rozbić w dwumeczu 6:1 Celtic, ale ostatnio na przykład przegrała 1:2 z Podbeskidziem. Trener Henning Berg stosuje w swoim zespole sporą rotację, ale nie wszystko można tym tłumaczyć. Zresztą Tadeusz Pawłowski spodziewa się, że na Śląsk mistrz Polski wyjdzie w najsilniejszym składzie. - Biorę pod uwagę ustawienie z Dudą i Radoviciem. Serb nie będzie miał jednak indywidualnego krycia, chociaż to jeden z najlepszych zawodników w naszej lidze - przyznaje opiekun wrocławian.
Pytany o Marco Paixao i ewentualnego nowego napastnika Pawłowski przyznaje, że Portugalczyka w tej rundzie możemy nie zobaczyć na boisku. - Przy tak poważnej kontuzji musimy wziąć pod uwagę taką możliwość. Jeszcze raz powtórzę, że jeśli ma przyjść na Oporowską nowy zawodnik, to nie może być to jedynie uzupełnienie składu. Kandydatur o rozmów było wiele, ale większość kończyła się na kwestiach finansowych. Być może teraz ceny trochę spadną. Może jednak zdarzyć się tak, że do końca roku to Mateusz Będzie naszym rozwiązaniem w ataku - stwierdza Teddy.
Przed meczem z Legią w Śląsku nie ma większych kłopotów z kontuzjami. Jedynie Kamil Dankowski krótko nie trenował, bo wrócił ze zgrupowania kadry U19 z zatruciem żołądkowym. Przypomnijmy, że Danek zaliczył asystę w przegranym 1:2 meczu z Włochami. Do Warszawy jednak pojedzie. - To ma być niejako nagroda za ten mecz w reprezentacji. Chcę, żeby poczuł atmosferę Legii. Tam zawsze się fajnie gra - uśmiecha się Pawłowski, którego najmilszym wspomnieniem z Łazienkowskiej jest zdobycie tam Pucharu Polski ze Śląskiem po pokonaniu w 1976 roku.
- Czy Legia mnie chciała kiedyś zwerbować? Gdy ja grałem tutaj w piłkę, to wojskowe kluby przekształcały się w cywilno-wojskowe. Zresztą moje serce było tutaj, we Wrocławiu. Nie mieliśmy jakichś szczególnych starć z warszawianami. Najwięcej kopał Jacek Gmoch, za to Kazek Deyna to był artysta. Zresztą miałem tę przyjemność poznać go bliżej podczas zgrupowania reprezentacji w Ameryce Południowej - wspomina Pawłowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?