Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontuzje Czechów to zasłona dymna?

Jakub Guder
Paweł Relikowski
Tomas Rosický i Petr Čech są kontuzjowani - to najważniejsze pomeczowe doniesienia z czeskiego obozu. Wczoraj nie pojawili się na otwartym dla publiczności treningu na stadionie przy ul. Oporowskiej. Zamiast tego pojechali do jednego z wrocławskich szpitali, by przejść tam dodatkowe badania.

Rosický nie wyszedł już na drugą połowę wygranego 2:1 meczu z Grecją. - Przyszedł do nas w przerwie i powiedział, że odczuwa ból w achillesie. Nie potrafił jednak stwierdzić, jak doznał urazu, czy był to na przykład efekt zderzenia z przeciwnikiem. Zadecydowaliśmy wobec tego, że zostanie zmieniony - tłumaczył lekarz czeskiej reprezentacji Petr Krejci.
- Petr Čech rozmawiał z nami już po meczu. Powiedział, że bo-li go ramię i że poczuł coś już w trakcie spotkania - wyjaśniał Krejci.

Wobec tego obaj piłkarze pojechali w środę do szpitala. - Zrobiliśmy badanie ultradźwiękami i rezonans magnetyczny. Na szczęście nie wykazały one nic groźnego. To znaczy żadne ścięgno, więzadło czy mięsień nie są zerwane, czy nawet naderwane. Jest duża szansa, że do meczu z Polską wszystko będzie dobrze - wyjaśnił doktor.

Powiedział, że w środę zarówno Rosický, jak i Čech trenować nie będą. Sztab medyczny zamierza pracować nad tym, by przywrócić ich do pełnej sprawności. Czy może zdarzyć się tak, że nie będą uczestniczyli w zajęciach aż do sobotniego spotkania, a mimo to wyjdą na murawę?- Raczej tego nie praktykujemy. Musimy sprawdzić, jak się czują, by po pięciu minutach spotkania nie okazało się potem, że coś ich boli - powiedział Krejci.

Podczas pobytu we Wrocławiu czeski lekarz już drugi raz spotkał się z dziennikarzami, by rozmawiać o urazach w drużynie. Wcześniej sprawa dotyczyła Milana Baroša. Scenariusz obu spotkań był podobny. Czech opisuje sytuację, odpowiada na pytania, ale wystrzega się medycznych szczegółów. - Nie będziemy mówić o tym, która to noga - zapowiedział wczoraj.

Rywale zwyczajnie nie pokazują wszystkich kart - to oczywiste. - W hokeju jest tak, że wcale nie informuje się o kontuzjach - zauważył Jaroslav Kolař, rzecznik kadry. Trudno się jednak dziwić naszym południowym sąsiadom, bo czeka ich ważne spotkanie, a już najedli się strachu, gdy w hotelu Monopol wykryto groźne bakterie. Po co zatem informować - za pośrednictwem dziennikarzy - rywala, która noga jest słabsza i boli?

Ale pytania oczywiście padały. - Jakie są szanse w procentach, że zagrają? - dociekał jeden z czeskich żurnalistów.
- To jest moje ulubione pytanie - zaśmiał się Krejci. - Zazwyczaj wtedy troszkę oszukuję - żartował dalej. - Powiedzmy, że 75 procent dla obu - zakończył.

Nam się jednak wydaje, że obie gwiazdy w sobotę jednak zobaczymy. Tak na 90 procent.

Jeśli chodzi o wczorajszy trening, to widać było, że we Wrocławiu Czesi zdobyli sobie sympatię. Mimo porannej ulewy ponad 3 tys. osób pojawiło się na trybunach. Natura wynagrodziła wszystkim trud i chmury rozgoniła.

Zajęcia - tak jak po meczu z Rosją - zostały przesunięte z 10.30 na 11.00. Piłkarze ćwiczyli w dwóch grupach. Ci, którzy wyszli w podstawowej jedenastce przeciwko Grekom, głównie truchtali i rozciągali się. Pozostali dodatkowo postrzelali jeszcze trochę na bramkę. Wszystko trwało niecałą godzinę, a wrocławianie co chwilę bili brawo, gratulując w ten sposób wtorkowej wygranej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska