Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w MOK? Interweniuje Solidarność

Kacper Chudzik, Grażyna Szyszka
Coraz głośniej robi się w sprawie problemów w Miejskim Ośrodku Kultury w Głogowie, w której niektórzy pracownicy zarzucają dyrekcji ośrodka prześladowanie poprzez obniżanie premii czy nękanie psychiczne.

Podczas gdy interesy jednych zatrudnionych w MOK-u ludzi zaczyna reprezentować nauczycielska Solidarność, druga część twierdzi, że konflikt jest wymysłem niewielkiej grupy osób, a sprawa szarga jedynie dobre imię instytucji jaką jest ośrodek kultury.

Ponad rok temu, gdy w MOK-u zawiązały się struktury Solidarności, należało do niego ponad 10 osób. Teraz jest ich zaledwie osiem, a to za mało, by koło działało samodzielnie, dlatego od 26 października interesy pracowników kulturalnej instytucji reprezentuje Ludwik Lehman, szef oświatowej Solidarności w Głogowie.

- To efekt polityki prowadzonej przez dyrektor Barbarę Mareńczak - Piechocką. - twierdzi. - Związkowcy czuli się zaszczuci, a załoga została podzielona na tych dobrych i złych. Zespół został ze sobą skłócony, a jak wiadomo taką grupą najlepiej się rządzi.

Na dowód, że pracownicy nie są traktowani sprawiedliwie, związkowiec dodaje:

- Pod koniec października pojawiłem się u pani dyrektor, by poinformować ją o połączeniu związkowców MOK-u z naszą Solidarnością. Niestety, nie rozmawialiśmy, bo nie było takiej woli ze strony pani dyrektor. Ale zaraz po mojej wizycie, jednej z pracownic, a konkretnie Bożenie Rudzińskiej, dołożono obowiązków zupełnie nie związanych z jej dotychczasową pracą - opowiada Ludwik Lehman. - Efektem działań pani dyrektor jest to, że pani Bożena przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nie mogę tej sytuacji zostawić samej sobie i wysłałem pismo w do prezydenta miasta, któremu podlega MOK z prośbą o interwencję. Jeśli nie otrzymam odpowiedzi, to zapiszę się na wizytę w ratuszu - dodaje Ludwik Lehman.

Dyrektor MOK, Barbara Mareńczak-Piechocka, zaprzecza, by w ośrodku miało dojść do prześladowania związkowców. Jako dowód podaje fakt, że sprawa była już badana przez władze miasta, czy nawet policję. I żadna kontrola nie wykazała nieprawidłowości.

W obronie pani dyrektor stanęła też część pracowników MOK-u. Do naszej redakcji dotarło pismo podpisane przez 19 osób, które twierdzą, że problem jest rozdmuchany: „Pragniemy zaznaczyć, że konflikt na temat, którego się Pan wypowiada jest wymysłem Pana oraz kilku innych osób. W Miejskim Ośrodku Kultury zatrudnionych jest 30 pracowników. Przedstawiając liczbę osób zaangażowanych w rzekomy konflikt posługuje się Pan kłamstwem i wprowadza opinię publiczną w błąd” - czytamy w piśmie nadesłanym przez pracowników.

Podpisani pracownicy domagają się od Ludwika Lehmana publicznego przeproszenia. Jeśli to nie nastąpi, gotowi są oddać sprawę do sądu.

Urząd miasta nie komentuje wydarzeń w Miejskim Ośrodku Kultury, traktując je jako wewnętrzną sprawę instytucji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska