MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jurica Pavlic: Bardziej męczą mnie zerówki niż cieszą trójki

Wojciech Koerber
Jurica Pavlic z ojcem Zvonko, byłym żużlowcem i mistrzem Jugosławii, obecnie prowadzącym firmę "Pavlic Asfalt Beton".
Jurica Pavlic z ojcem Zvonko, byłym żużlowcem i mistrzem Jugosławii, obecnie prowadzącym firmę "Pavlic Asfalt Beton". Paweł Relikowski
Z Juricą Pavlicem, 25-letnim żużlowcem Betardu Sparty Wrocław, rozmawia Wojciech Koerber.

Na biegowe zwycięstwo musiał Pan czekać do piątej kolejki Enea Ekstraligi. Jak się mija kreskę na prowadzeniu?

Co tu dużo mówić, fajne uczucie. Coś tam już zagrało, chociaż bardziej męczą mnie zerówki niż cieszą te trójki. Nie wiemy jeszcze do końca, w którą stronę iść z ustawieniami silników.

A u kogo zamawia Pan te silniki?

U Petera Johnsa, ojciec też mi je robi. No i mechanik z Wrocławia, Alek Krzywdziński. Teraz spróbuję czegoś od niego, bo najbardziej męczę się jednak u siebie.

Sporo mówiło się o tym, że Johns stracił zimą ważnego pracownika, a że jest na topie, to przyjął masę zamówień i teraz nie starcza rąk do pieczenia chleba. Nie jest w stanie wszystkiego obrobić. Zauważył Pan takie zjawisko?

Ja na razie nie mam z tym problemu. Po prostu nie mogliśmy tych silników spasować.

Nie miał Pan też szczęścia do innych podzespołów, skoro osiem z dziesięciu zamówionych świeć okazało się wadliwych.

Decydujemy się na bardzo drogie inwestycje, ale tak bywa. Dzwoniłem do fabryki, powiedzieli, że takie rzeczy się w ogóle nie zdarzały. Że to pech i sprawdzą, co trzeba. Tak jest jednak w sporcie technicznym – nigdy nie ma żadnej gwarancji.

Co to za fabryka?

Nie powiem, wciąż zamawiam u nich części. Zresztą nie można ich za bardzo winić. Tak się niekiedy dzieje.

Wszystko to oznacza, że – póki co – wpływy z jazdy nie pokryły kosztów inwestycji i jest Pan na minusie?

Na pewno na minusie. Taki jest żużel, a inwestować trzeba. Trudno. Zacznę lepiej jeździć, sytuacja się poprawi.

Wszystkie problemy kryją się w silnikach, czy może motorem w głowie musi się zająć psycholog?
Jeśli chodzi o stronę mentalną, mnie najbardziej pomagają zawody indywidualne. Takie jak mistrzostwa Europy czy mistrzostwa Chorwacji i Słowenii. Bo wtedy mogę potestować różne rozwiązania. Wtedy podejście do żużla jest inne, spokojniejsze, i inaczej się nastawiam. Sprawdzam, co jak działa i ewentualnie później przenoszę na zawody ligowe. A co do psychologa? Pracowałem z kimś takim, kiedy jeszcze jeździłem w Anglii. Dał mi pewne wskazówki, z których do dziś korzystam. A jakie? Zostawmy to.

Dziś rolę psychologa pełni zapewne rodzina?

Rodzina bardzo pomaga. Możesz mieć najgorszy mecz, ale kiedy zobaczysz córki, od razu robi się lepiej (Pavlic jest ojcem 4-letniej Niki oraz młodszej Kim, która przyszła na świat w grudniu zeszłego roku – WoK).

A większej liczby startów Panu nie brakuje?

Jeśli będzie okazja, to gdzieś się zaczepię. Ale teraz są już eliminacje do mistrzostw Europy, zaczną się kwalifikacje do Grand Prix, inne turnieje, więc następny miesiąc będzie już bardziej pracowity.

A, póki co, niedzielny mecz z Wybrzeżem Gdańsk, które straciło trenera, a jego zawodnicy zaczęli sobie skakać do gardeł.

Wygrywać chcieliśmy od pierwszego meczu, ale brakowało m.in. moich punktów. Lekceważyć nie można nikogo, bo jak nie ma wyników, to psuje się atmosfera. Jak w Gdańsku. Słyszałem o tych przepychankach, to w sporcie zupełnie niepotrzebne.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska