Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedni wierzą, że Ziemia jest płaska, a inni, że roboty uszczęśliwią ludzi

Janusz Michalczyk
archiwum
Ziemia wcale nie przypomina kuli, lecz jest płaska jak naleśnik zdejmowany z patelni. Taki pogląd wyznaje co najmniej kilka tysięcy Amerykanów i nie są to pensjonariusze tamtejszych psychiatryków.

O tym, kim są ludzie przekonani, że doszło do wielkiej mistyfikacji, opowiada film dokumentalny Daniela J. Clarka pt. „Za horyzontem” (Behind the Curve), który będzie prezentowany w ramach rozpoczynającej się dziś we Wrocławiu imprezy pod nazwą American Film Festival. Co ciekawe, według autora filmu członkowie Towarzystwa Płaskiej Ziemi to całkiem normalni, zazwyczaj sympatyczni osobnicy, a wielu z nich ma porządne wykształcenie. W każdym razie przekonanie o płaskości Ziemi nie ma związku z wagarami w młodości.

Dla mnie to fenomen psychologiczny, który można rozpatrywać przez analogie do zwolenników istnienia UFO i przeróżnych teorii spiskowych, łącznie z ruchem antyszczepionkowców. Niektórzy naukowcy twierdzą, że podobne skłonności mają związek z informacjami niesionymi przez geny. Niektórzy z nas już się rodzą z niechęcią do naukowego poglądu na rzeczywistość i są odporni na wszelką racjonalną perswazję.

Zastanawiające, że można z płaskoziemcami prowadzić całkiem sensowne dysputy i na każdy argument przeciwko swej teorii znajdują jakąś odpowiedź. Na przykład, kiedy zapytacie ich, dlaczego oceany nie ściekają z płaskiej Ziemi, odpowiedzą, że zapobiega temu lodowa bariera na obrzeżach. A co ze zdjęciami globu wykonanymi z pokładów satelitów i statków kosmicznych? To złudzenie optyczne. I tak dalej...

Kiedy czytałem wywiad z Danielem J. Clarkiem, przypomniała mi się scena z „Konopielki” (filmu nakręconego na podstawie powieści Edwarda Redlińskiego). Wiejski chłopaczek po powrocie z lekcji uświadamia ojca granego fenomenalnie przez Krzysztofa Majchrzaka, że Ziemia jest kulą. Ten zdumiony drapie się po głowie, a potem upewnia, czy jeśli wyjdzie z zagrody i pójdzie w jakimś kierunku, to po pewnym czasie powróci do chałupy z drugiej strony. Synek hardo potwierdza. Wtedy tatulek uznaje, że dzieciak stroi sobie z niego żarty i aplikuje mu serię siarczystych klapsów. Powiecie, że ciemny chłop brutalnie zareagował na kaganek oświaty, a jednak scena konfrontacji między ojcem i synem została tak doskonale rozegrana, że łatwo pojąłem sens oporu przed przyjęciem wiedzy sprzecznej z codziennym doświadczeniem.

Rozmowa o płaskoziemcach odbiła mi się echem w głowie, gdy czytałem wywiad z Grzegorzem Lindenbergiem, który właśnie wydał książkę omawiającą dokonania naukowe prowadzące do stworzenia sztucznej inteligencji, przewyższającej możliwościami homo sapiens. Podobno w laboratoriach testowana jest koncepcja cyber-człowieka, czyli istoty ludzkiej z nadzwyczajnymi mocami, praktycznie nieśmiertelnej. To fascynująca wizja, której konsekwencje dla naszego świata trudno ogarnąć. Lindenberg chce być optymistą i opowiada, że jak już w pracy zastąpią nas roboty, to będziemy mogli czytać ciekawe książki, podziwiać naturę i sztukę.

Ja nie jestem optymistą. Podejrzewam, że liczba członków Towarzystwa Płaskiej Ziemi gwałtownie wzrośnie, a potem ktoś stłucze nam tyłki na kwaśne jabłko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska