Wrocławski oddział IPN pokazał cyfrową projekcję czaszki ofiary Zbrodni Katyńskiej. To efekt badań i prac przy projekcie cyfryzacji śladów historycznych. Nie wiadomo, do kogo należy czaszka, ale naukowcom udało się odtworzyć przebieg egzekucji.
Przypomnijmy, że wiosną 1940 roku NKWD rozstrzelało co najmniej 21 768 obywateli Polski - kwiat polskiej inteligencji, w tym 10 tys. oficerów Wojska Polskiego.
Zbrodnię odkryli w Lesie Katyńskim Niemcy. Po ekshumacjach w 1943 roku siedem czaszek katyńskich trafiło o niemieckiego Breslau. Przywiózł je prof. Gerhard Buhtz, medyk sądowy. Od lat trzy czaszki przechowywane są w bazylice pw. św. Elżbiety we Wrocławiu.
Jedna z siedmiu czaszek została zidentyfikowana. W maju 2005 zakład medycyny sądowej we Wrocławiu dzięki metodzie superprojekcji z 90-procentowym prawdopodobieństwem określił, że czaszka należała do pilota i oficera - Janiny Lewandowskiej, jedynej kobiety zamordowanej w Katyniu.
- Jedną z tych czaszek poddaliśmy projekcji 3D, by chronić ją od zapomnienia. Wiemy doskonale, że po jakimś czasie tego typu szczątki rozpadają się, więc przenieśliśmy ją w świat cyfrowy z pożytkiem dla następnych pokoleń. Chcemy teraz ten materiał wykorzystywać w projektach edukacyjnych - mówi dr Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN.
Projekcja to trójwymiarowe odwzorowanie czaszki. Tworzy się je za pomocą serii zdjęć i pomiarów laserowych, które łączy ostatecznie graficzny program komputerowy.
Po prezentacji cyfrowego trójwyiaru odbyła się debata o losach artefaktów wydobytych z grobów katyńskich. W Przystanku Historia IPN opowiadali o tym znawcy tematyki katyńskiej: prof. Tadeusz Wolsza (Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy), dr Ewa Kowalska (IPN Warszawa), dr Ewa Dulna-Rak (IPN Warszawa), dr Jędrzej Siuta (Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu).
- Metoda superprojekcji czaszki to nakładanie na siebie zdjęć ofiary za życia i zdjęć czaszki. Jeżeli w tym zestawieniu punkty i linie antropometryczne się zgadzają, dochodzi do identyfikacji tej osoby. Ta metoda może przyczynić do identyfikacji w przyszłości żołnierzy podziemia niepodległościowego - mówił dr Krzysztof Łagojda z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN we Wrocławiu, zaangażowany w projekt cyfryzacji czaszki katyńskiej.
W czasie ekshumacji ofiar Zbrodni Katyńskiej pracowali nie tylko Niemcy, ale komisja międzynarodowa, także polska komisja techniczna Polskiego Czerwonego Krzyża. Ostatecznie wydobyto 4143 ciała. Przy prawie każdej z ofiar odszukano dokumenty papierowe lub przedmioty charakterystyczne.
- Niemcy zachodzili w głowę, jak udało się polskim ofiarom pomimo rewizji ukryć przedmioty wartościowe np. pierścionki, scyzoryki. Miały przy sobie dokumenty papierowe – dowody osobiste z opisami, dokumenty medyczne np., oświadczenie o szczepieniach, książeczki oszczędnościowe, weksle, rozmaite notatki, pamiętniki prowadzone niemal do końca, modlitwy, listy od najbliższych i te niewysłane do rodzin, kartki oraz zdjęcia najbliższych - wymieniała dr Ewa Kowalska.
Prof. Tadeusz Wolsza poinformował, że Katyń wizytowało w 1943 roku aż 31 tysięcy osób. 30 tys. to byli żołnierzy Wehrmachtu, którzy mieli zobaczyć okrucieństwo Sowietów i zmobilizować się na koniec wojny. Tysiąc osób pochodziło z całej okupowanej Europy.
- Niektórzy brali na pamiątkę polskie banknoty. Co ciekawe bardzo ważnym źródłem co do daty mordu stały się... gazety. Leżały w lesie, wiatr je roznosił. To był dowód rzeczowy w ustaleniu terminu śmierci Polaków - mówił prof. Wolsza.
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?