Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Görlitz oskarża: Polacy nas zatopili

Janusz Pawul
Piwnice domów  pięknie odnowionej starówki w Görlitz stały kilka godzin w wodzie
Piwnice domów pięknie odnowionej starówki w Görlitz stały kilka godzin w wodzie Fot. Janusz Pawul
Poniedziałkowe spotkanie w Zgorzelcu wojewody dolnośląskiego Rafała Jurkowlańca i ministra spraw wewnętrznych landu Saksonii Markusa Ulbiga miało stonować nastroje nad Nysą Łużycką. A podgrzał je nadburmistrz Görlitz Joachim Paulick, który złożył doniesienie do prokuratury, domagając się sprawdzenia, czy PGE Elektrownia Turów, właściciel pękniętej tamy w Niedowie, utrzymywała obiekt w dobrym stanie technicznym.

Niemcy twierdzą, że woda z tamy zniszczyła Görlitz. Oszacowali straty na 50 mln euro. I choć minister Ulbig starał się, jak mógł, by te oskarżenia nie zdominowały wczorajszego spotkania, to i tak one wyszły na pierwszy plan.

Wywołany do tablicy prezes Elektrowni Turów Roman Walkowiak odpiera zarzuty nadburmistrza Görlitz i sam atakuje. - Jeżeli Niemcy złożą pozew za Witkę, to Polacy zalani przez Nysę w Zgorzelcu powinni zrobić to samo - twierdzi Walkowiak.

Jego zdaniem strona niemiecka nie wykorzystała do złagodzenia skutków powodzi jednego z największych sztucznych zbiorników w Europie, położonego w pobliżu Görlitz Berzdorfersee. Powstające w nieczynnym wyrobisku odkrywkowej kopalni węgla niemieckie jezioro przyjęło zaledwie ok. 5 mln metrów sześc. wody, a mogło nawet kilkakrotnie więcej.

Roman Walkowiak nie zgodził się także z twierdzeniem, że informacja o poziomie wody w zalewie Witka i sytuacji na tamie w Niedowie była przekazana sąsiadom z Niemiec zbyt późno.

- Pierwszy komunikat poszedł około godz. 15, drugi o godz. 15.30 - wylicza Walkowiak. - Informacje o intensywnych opadach i zalaniu Bogatyni były już około godz. 10. A fala powodziowa dotarła do Görlitz przed godz. 23. Niemcy mieli dość czasu, żeby się przygotować. Nic nie zrobili, a teraz szukają winnego - przekonuje prezes Elektrowni Turów.

Minister Markus Ulbig jak mógł unikał komentowania oskarżeń nadburmistrza Paulicka. Wreszcie odparł, że w Niemczech jest samorządność i to samorząd Görlitz, niezależnie od rządu Saksonii, podjął decyzję i miał do tego pełne prawo.

Minister Ulbig chętnie mówił za to o konieczności zacieśnienia współpracy.
- Trzeba polepszyć przepływ informacji, bo taka katastrofa, jak ta przed tygodniem, może nas jeszcze nawiedzić - przekonywał Markus Ulbig.

Już dziś polscy i niemieccy eksperci rozpoczną pracę nad ustaleniem okoliczności ubiegłotygodniowej powodzi. Najpierw zajmą się zaporą w Niedowie.

Jak zapowiedział w Zgorzelcu wojewoda Rafał Jurkowlaniec, gwarantem szybkiej i skutecznej pracy zespołu będzie powierzenie kierowania nim komendantom dolnośląskiej i saksońskiej policji.
Wojewoda i minister uzgodnili także, że aby lepiej przygotować się do różnego rodzaju zagrożeń, w tym właśnie hydrologicznych, zorganizowane zostaną wspólne polsko-niemiecko-czeskie ćwiczenia.

Zgodnie z wstępnymi ustaleniami, powstać ma także specjalne centrum informacyjne na styku granic trzech państw, do którego mają spływać wszelkie ważne raporty i meldunki, w tym także te pogodowe i hydrologiczne.

Czy powódź stanie się zarzewiem nowego konfliktu pomiędzy Niemcami i Polakami? Podyskutuj na forum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska