Niemcy twierdzą, że woda z tamy zniszczyła Görlitz. Oszacowali straty na 50 mln euro. I choć minister Ulbig starał się, jak mógł, by te oskarżenia nie zdominowały wczorajszego spotkania, to i tak one wyszły na pierwszy plan.
Wywołany do tablicy prezes Elektrowni Turów Roman Walkowiak odpiera zarzuty nadburmistrza Görlitz i sam atakuje. - Jeżeli Niemcy złożą pozew za Witkę, to Polacy zalani przez Nysę w Zgorzelcu powinni zrobić to samo - twierdzi Walkowiak.
Jego zdaniem strona niemiecka nie wykorzystała do złagodzenia skutków powodzi jednego z największych sztucznych zbiorników w Europie, położonego w pobliżu Görlitz Berzdorfersee. Powstające w nieczynnym wyrobisku odkrywkowej kopalni węgla niemieckie jezioro przyjęło zaledwie ok. 5 mln metrów sześc. wody, a mogło nawet kilkakrotnie więcej.
Roman Walkowiak nie zgodził się także z twierdzeniem, że informacja o poziomie wody w zalewie Witka i sytuacji na tamie w Niedowie była przekazana sąsiadom z Niemiec zbyt późno.
- Pierwszy komunikat poszedł około godz. 15, drugi o godz. 15.30 - wylicza Walkowiak. - Informacje o intensywnych opadach i zalaniu Bogatyni były już około godz. 10. A fala powodziowa dotarła do Görlitz przed godz. 23. Niemcy mieli dość czasu, żeby się przygotować. Nic nie zrobili, a teraz szukają winnego - przekonuje prezes Elektrowni Turów.
Minister Markus Ulbig jak mógł unikał komentowania oskarżeń nadburmistrza Paulicka. Wreszcie odparł, że w Niemczech jest samorządność i to samorząd Görlitz, niezależnie od rządu Saksonii, podjął decyzję i miał do tego pełne prawo.
Minister Ulbig chętnie mówił za to o konieczności zacieśnienia współpracy.
- Trzeba polepszyć przepływ informacji, bo taka katastrofa, jak ta przed tygodniem, może nas jeszcze nawiedzić - przekonywał Markus Ulbig.
Już dziś polscy i niemieccy eksperci rozpoczną pracę nad ustaleniem okoliczności ubiegłotygodniowej powodzi. Najpierw zajmą się zaporą w Niedowie.
Jak zapowiedział w Zgorzelcu wojewoda Rafał Jurkowlaniec, gwarantem szybkiej i skutecznej pracy zespołu będzie powierzenie kierowania nim komendantom dolnośląskiej i saksońskiej policji.
Wojewoda i minister uzgodnili także, że aby lepiej przygotować się do różnego rodzaju zagrożeń, w tym właśnie hydrologicznych, zorganizowane zostaną wspólne polsko-niemiecko-czeskie ćwiczenia.
Zgodnie z wstępnymi ustaleniami, powstać ma także specjalne centrum informacyjne na styku granic trzech państw, do którego mają spływać wszelkie ważne raporty i meldunki, w tym także te pogodowe i hydrologiczne.
Czy powódź stanie się zarzewiem nowego konfliktu pomiędzy Niemcami i Polakami? Podyskutuj na forum
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?