W myśl wyroku, Bala miał zwrócić rodzicom zamordowanego człowieka koszty adwokata, który reprezentował ich na procesie. Chodzi o 11 tysięcy złotych. Prawomocny wyrok zapadł w 2009 roku. Bala nie oddała pieniędzy do dziś. Kolejne komornicze egzekucje nic nie dały.
Tymczasem okazało się, że Krystian Bala od 2009 roku był w kontakcie z firmą, która jest producentem filmu pt. „Amok”, jego reżyserką jest Kasia Adamik. Film niedawno wszedł na ekrany. Taki sam jest tytuł książki Bali. To właśnie za sprawą owej książki historia wrocławskiej zbrodni zrobiła karierę. Pisały o niej media na całym świecie. Do dziś nie jest do końca wyjaśniona, choć Krystian Bala został prawomocnie skazany za morderstwo. Do dziś też nie przyznaje się i przekonuje, że jest ofiarą sądowej pomyłki.
Przypomnijmy: wrocławski przedsiębiorca w listopadzie 2000 roku wyszedł z budynku, w którym miał firmę i przepadł. Jego ciało znaleziono dopiero kilka tygodni później, sto kilometrów od Wrocławia, nad brzegiem Odry, niedaleko Chobieni koło Lubina. Ustalono, że związanego wrzucono go do rzeki. Miał być wcześniej trzy dni przetrzymywany w miejscu nieznanym do dziś. Początkowo wyglądało, że będzie to zbrodnia, której nigdy nie uda się wyjaśnić. Sprawą zajął się trzyosobowy zespół: dwaj kryminalni policjanci i cywil - informatyk.
Jednym z tropów, który naprowadził ich na Krystiana Balę jako sprawcę, była jego książka „Amok.” A w niej jakieś odniesienia do zbrodni i zabójstwa. Po poszlakowym procesie, autora skazano.
Historia zrobiła wielką światową karierę. W 2009 roku rozmowy z Krystianem Balą zaczęli producenci filmu „Amok”. O tym, że podpisali z nim kontrakt pierwszy raz informowaliśmy w „Gazecie Wrocławskiej” w 2015 roku. Zapytany wówczas o rozliczenie z rodziną powiedział: - Na pewno nie mam zamiaru pokrywać kosztów jakiegoś adwokata, którego ta rodzina sobie bierze. To wszystko. Nie miałem i nie mam takiego zamiaru. Zlecili to komornikowi, odzyskanie tych pieniędzy. Niestety komornik nie był w stanie, ponieważ ja nie pracuję tutaj, nie miał z czego dokonać zabezpieczenia i umorzył sprawę - mówił. - Jedyne, co rodzina ode mnie otrzymała, to wyrazy współczucia za to, co ją spotkało - dodał.
W jaki sposób producenci filmu „Amok” rozliczyli się z nim tego nie chciał powiedzieć. Po ujawnieniu przez nas kontraktu z filmowcami komornik znów próbował egzekucji. I kolejny raz nie udało się ściągnąć żądnych pieniędzy.
Czy doszło do przestępstwa? Na razie prokuratura uznała, że należy wszcząć śledztwo, by poszukać odpowiedzi na to pytanie. Zgodnie z przepisami, komuś kto ukrywa majątek, by udaremnić wykonanie orzeczenia sądu, grozi do pięciu lat więzienia. Ale - rzecz jasna - najpierw winę trzeba udowodnić.
ZOBACZ TEŻ:
Dzień Dobry TVN/x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?