Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Nawrocka: Wierzę, że będę sławna i mam gdzieś tych, którzy mnie atakują

Sylwia Królikowska
Edyta Nawrocka
Edyta Nawrocka fot. PLAYR
Wzbudza skrajne emocje. Jedni biegają do jej domu po autografy, inni, najczęściej anonimowo - opluwają. Ale Edyta Nawrocka z Wałbrzycha ma swoje marzenia, które konsekwentnie realizuje - pisze Sylwia Królikowska.

Na ścianach odbijają się światła laserów, wszędzie unosi się dym, który przecinają strumienie reflektorów. W klubie tłum ludzi. Większość tylko tańczy na parkiecie, w strasznym ścisku.
No ale w takich warunkach trudno o dyskusje na temat zasadności misji w Iraku czy sytuacji politycznej w Polsce. Słychać tylko ciężkie uderzenia basów. Doprowadzające niektórych do szału umc, umc, umc tutaj zrywa z krzeseł i powoduje, że nogi ludziom same tańczą.

Jedni powiedzą: najbardziej obciachowy klimat, jaki można sobie wyobrazić, ale inni, i to wcale nie mniejszość, właśnie w takiej atmosferze spędzają sobotnie wieczory i nie wyobrażają sobie, by mogło być inaczej.

Mówią o niej wałbrzyska Doda

Edyta Nawrocka z Wałbrzycha uwielbia ten klimat.
- Kiedy widzę, jak tłum się bawi, rozpiera mnie energia. Wiem, że to może banalne, ale publiczność naprawdę dodaje werwy, zwłaszcza kiedy wiesz, że podoba im się to, co im przekazujesz - mówi Edyta. Niektórzy mówią o niej wałbrzyska Doda. Może nieco złośliwie, ale jedno podobieństwo znaleźć można. Podobnie jak kiedyś sławna dziś Rabczewska, Edyta bardzo chce być gwiazdą. Sama mówi jednak, że lans bez pokrycia to samobójstwo dla artysty. Więc się nie leni i ostro pracuje na to, by pokochały ją tłumy. Śpiewa piosenki klubowe i jest zapraszana na koncerty w całej Polsce. I tak naprawdę bardziej znana poza regionem wałbrzyskim niż w rodzinnym mieście.

Dziki szał na scenie

Kiedy widzi się jej dzikie szaleństwa na scenie, trudno uwierzyć, że to skromna dziewczyna. Podobnie trudno sobie wyobrazić, że szaleje przed publicznością, gdy widzi się ją, jak zapowiada wiadomości w lokalnej telewizji, gdzie pracuje. Ale taka właśnie jest. Edyta sama przyznaje, że nie należy do ludzi otwartych. Drobna blondynka o niebieskich oczach dopiero przed tłumem na koncercie zmienia się w wampa. Skórzane mini, długie kozaki, sporo odsłaniające bluzki. To podstawa, by rozgrzać ludzi. Z drugiej strony: grzeczna, poukładana, wzorowa studentka, absolwentka jednego z najlepszych liceów w Wałbrzychu. Ale dziś jej największą pasją jest muzyka. Śpiewa klubowe kawałki, do których sama pisze teksty, głównie w języku angielskim, którym biegle włada. Nie, nie gustuję w takiej muzyce, ale szanuję ludzi z pasją. A Edyta ją ma. Ma też coś, czego wielu może zazdrościć: mnóstwo siły, żeby spełniać marzenia. Na przekór frustratom.

A ci ujawniają się chętnie, kiedy wątek o Edycie Nawrockiej pojawia się na forach internetowych. Od razu dostaje dziesiątki komentarzy, zwykle bardzo skrajnych: "Weźcie tę wieśniarę z moich oczu" - pisze internauta, ale zaraz dostaje po głowie od kogoś innego: "Ona jest świetna, a ty lepiej sam pokaż, co potrafisz...".

- Lubię, kiedy ludzie komentują moją muzykę, słucham podpowiedzi, z niektórych korzystam. Ale komentarze typu: jesteś głupia, bo tak, irytują mnie. No, może irytowały, teraz staram się ich prawie w ogóle nie czytać - mówi. Ale wierzy, że negatywne opinie, które czyta się na swój temat na forach, mogą porządnie zdołować. Zresztą do depresji z powodu internetowych "wszystkowiedzących" przyznawali się znani aktorzy, m.in. Bogusław Linda.

- Wiem jedno. Robię to, co lubię, sama na to pracuję, nikomu nie robię krzywdy. Jeżeli ktoś chce słuchać mojej muzyki, to bardzo się cieszę, jeżeli nie, nie musi tego robić - kwituje Edyta.

Radio samo się do niej odezwało

Można ją spotkać na imprezach w całej Polsce. Od niedawna współpracuje z Muzycznym Radiem, które samo ją odkryło. Na jednym z portali społecznościowych dziennikarz radia poprosił Edytę o kontakt i poinformował, że jej piosenka jest na ich liście przebojów.

Edyta była w szoku i kilka razy przecierała oczy ze zdumienia, zanim do niej dotarło, że to prawda. Błyskawicznie nawiązała współpracę z radiem, która trwa do dziś. Jeździ z nimi na koncerty do klubów, puszczają jej piosenki. - Największy szok przeżyłam, kiedy do mnie zadzwonili. Odebrałam telefon i usłyszałam pytanie: "Rozmawiam z panią Edytą Nawrocką?". Pewnie odpowiedziałam, że tak i wtedy usłyszałam, że jestem na antenie i mogę coś powiedzieć słuchaczom i fanom. To było dla mnie ogromne zaskoczenie! - mówi.

Ale dała radę. Tak jak za każdym razem, kiedy musiała się z czymś zmierzyć.
I nie ma wyjścia, historia Edyty ze śpiewaniem musi się zacząć banalnie, bo... śpiewała już jako kilkuletnie dziecko: przed lustrem, w pokoju, dla cioć i wujków, którzy przychodzili do rodziców.
Ale to uwielbiała i nie miała żadnych problemów, by stanąć przed rodziną i się popisać. Żartuje, że wtedy była chyba bardziej odważna, niż jest teraz.

- Paradoksalnie dziś wolę, kiedy jest bardzo duża publiczność, wtedy czuję się pewniej. Jak wychodzę na scenę i widzę, że jest niewiele osób, trochę mnie to paraliżuje - mówi.
Rozkochana w muzyce poszła do muzycznej szkoły, tam uczyła się również jej siostra. A Edyta miała być wirtuozem fortepianu. Tyle że nie szło jej mozolne trenowanie gam. Tym bardziej że nauczyciel wydawał się mało cierpliwy. Edyta wspomina, jak z całą siłą przyciskał jej palce do klawiszy. Była chora za każdym razem, kiedy miała iść na zajęcia. Ale w sercu cały czas jej grało i, na szczęście, bez-względny pedagog nie zabił miłości do muzyki.

Już wcześniej zaczęła się również uczyć tańczyć. Kiedy miała siedem lat, wygrała nawet konkurs, na którym zmierzyła się z kilkudziesięcioma innymi dziewczynkami.
Edyta Nawrocka i zespół...

W gimnazjum założyła nawet swój zespół, bez udawanej skromności nazywając go... Edyta Nawrocka i Zespół.

- Tańczyłyśmy na szkolnych apelach różne wymyślone układy. Bawiło mnie to jak nic. Ale potem dziewczyny zrezygnowały, bo w liceum takie podskoki uznały za obciach. A ja zawsze byłam dziecinna i chyba jestem nadal, więc żałowałam, że grupa się rozpadła - mówi.
Ale że dostała się do renomowanego liceum w Wałbrzychu, czasu na taniec i myślenie o niebieskich migdałach było na początku niewiele. Cały tydzień zakuwanie i, ewentualnie, impreza w sobotę. Trzy lata średniej szkoły wspomina jednak jako najbardziej beztroskie.

Ale nauka nauką, a marzenie o byciu gwiazdą i śpiewaniu cały czas w niej tkwiło. Kiedy oglądała jakikolwiek koncert, zawsze żałowała, że jej tam nie ma. Wreszcie znalazła informacje o konkursie Euro Talent, organizowanym w Warszawie. Wtedy jeszcze była na etapie śpiewania nostalgicznych ballad. Postanowiła więc się zgłosić z piosenką "Nothing Compares To You" Sinead O'Connor. Ale już na początku zaczęły się schody. Musiała mieć wykonany profesjonalny podkład i wysłać nagranie przygotowane w studiu. A to w Wałbrzychu było nie do wykonania.

Zaczęła więc szukać w inter-necie studia, w którym mogłaby nagrać kawałek. No i się udało. Opłaciła je z zaoszczędzonych pieniędzy i nagrała piosenkę. I niemal padła z wrażenia, kiedy została zaproszona do półfinału. Rodzice cały czas sceptycznie podchodzili do jej muzycznych marzeń, ale do Warszawy podrzucili. Edyta do finałowej trójki nie przeszła. Ale start w konkursie dodał jej siły i jeszcze bardziej rozpalił wyobraźnię.

Jeden z większych sukcesów był dopiero przed nią. W 2008 roku z piosenką "Not Waiting For a Miracle" wygrała Ogólnopolski Konkurs Muzyczny Studio Garaż organizowany przez Nokię. Jej utwór został wybrany spośród kilkuset innych, a nagrodą był m.in. czek na 5 tys. zł.

- To pozwoliło nam kupić sprzęt do miksowania i nagrywania i dzięki temu mamy teraz ministudio, w którym możemy tworzyć - mówi Przemek Tokarski, chłopak Edyty i jej menedżer.

I pewnie nie wie, że w związku z tym konkursem Edyta ma do niego małe pretensje. - Podczas finału w Warszawie było mnóstwo znanych osób, dziewczyny z Sistars i wielu, wielu innych, z którymi miałam szansę porozmawiać i może nawiązać ciekawe kontakty, ale Przemek się spieszył na pociąg... - wspomina dziś połżartem.

Niewiele osób w Wałbrzychu zdaje sobie sprawę, że koncertuje w całej Polsce. Wydaje się, że tu jest mniej znana niż poza granicami regionu. Raz zaśpiewała na Dniach Wałbrzycha...
- Potem dwa razy chciałam też wystąpić, ale jakoś nie spotkało się to z pozytywnym odbiorem. Organizatorzy tłumaczyli, że stawiają raczej na muzykę rockową - mówi.

Kobieto! Idziesz na scenę!

Ale wspomina moment, kiedy stała koło sceny, czekając na Anię Wyszkoni. Miała z nią zrobić wywiad do telewizji. Nagle tłum, który stał pod sceną, zaczął skandować: Edyta! Edyta!
- Trochę mi było głupio, ale nie ma się co oszukiwać, połechtało! - żartuje Edyta.
Dziś ma na koncie maksi-singiel i przygotowuje materiał na pierwszą płytę. Nawiązała już współpracę ze studiem, które chce jej w tym pomóc.

Bardzo wspierają ją rodzice, choć chcieliby, żeby się już ustatkowała. Ale Edyta na razie o zakładaniu rodziny nie myśli. Dlatego mama, wiedząc, że nic nie wskóra apelami o stateczność, pomaga wybierać stroje. Tata pilnuje, żeby były rzeczywiście szałowe.
- Kobieto, idziesz na scenę, musisz wyglądać jak gwiazda! - powtarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska