Dudek w poniedziałek ma zostać poddany badaniom rezonansem magnetycznym i dopiero wówczas okaże się, co stało się z kolanem. Istnieje obawa, że uszkodzone zostały więzadła, co oznaczałoby praktycznie koniec sezonu dla zawodnika.
Przypomnijmy, że Dudek dopiero co wrócił do normalnych treningów po tym jak w pierwszym meczu sezonu rywal złamał mu nogę. Piłkarz najpierw musiał pauzować i czekać aż zrośnie się kość. Potem pojawiły się komplikacje i powrót na boisko się przeciągał. Kiedy w końcu wznowił treningi, zaczął normalnie trenować i wydawało się, że niebawem ponownie zagra, ponownie dopadł go uraz. Trzeba mieć nadzieję, że czarny scenariusz się nie sprawdzi i po krótkim odpoczynku piłkarz wznowi treningi.
Z Sebastianem Dudkiem, pomocnikiem Śląska, o kontuzji, meczu z Cracovią i spotkaniu z Jagiellonią rozmawia Mariusz Wiśniewski
Nie znalazł się Pan w kadrze na mecze z Jagiellonią Białystok i Legią Warszawa. Nadal ma Pan problemy ze złamaną nogą?
Nie, to coś zupełnie nowego. Podczas wewnętrznej gierki chłopak mi wpadł na nogę i poczułem ból w kolanie. Teraz jest spuchnięte i muszę zrobić rezonans, aby się upewnić, że więzadła są całe. Kolano boli, ale mam nadzieję, że to nic poważnego.
Pech Pana nie opuszcza. Najpierw złamana noga w pierwszym meczu sezonu, a teraz kolano.
To nie pech, a jakieś fatum. Czułem się już coraz lepiej i widziałem, że wracam do formy, i znowu mnie coś dopadło. Chcę grać, bo chcę walczyć o miejsce w podstawowej jedenastce. Teraz jednak może się okazać, że znowu będę musiał odpoczywać i miejsce w składzie się oddali. Może nie będzie tak źle. Wszystko pokażą badania.
Wróćmy do meczu z Cracovią. Mocno byliście zawiedzeni remisem?
Na pewno nie byliśmy szczęśliwi. Szkoda straconych punktów, bo gdybyśmy wygrali, umocnilibyśmy się w środku tabeli i cały czas zachowali szanse na walkę o wyższe miejsce. A tak nadal znajdujemy się blisko strefy spadkowej i musimy się oglądać za siebie. Szkoda jest tym większa, że mieliśmy przewagę w tym meczu, mieliśmy sytuacje bramkowe, ale nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na pokonanie Wojtka Kaczmarka. Ale z drugiej strony, przy odrobinie szczęścia Cracovia mogła z nami wygrać i byłoby jeszcze gorzej. Dlatego nie ma się co załamywać, tylko trzeba myśleć o kolejnych meczach. Nie będą to łatwe pojedynki, ale uważam, że u nas w lidze każdy jest do ogrania.
Jagiellonia jeszcze w tym sezonie nie straciła na własnym stadionie punktów.
Może dlatego, że trudno się każdemu do nich jedzie. Żartuję. To dobrze, że jeszcze z nikim u siebie nie przegrała, bo ta seria nie została przerwana, a przecież każda seria musi się kiedyś skończyć. Może akurat będzie to w meczu z nami. Sądzę, że stać nas co najmniej na remis, a przy odrobinie szczęścia i lepszej skuteczności nawet na wygraną.
W piątek kolejny trudny mecz - w Warszawie z Legią. Też będzie ciężko o punkty.
Oglądałem mecz Legii z Polonią Warszawa i wcale nie wypadli jakoś rewelacyjnie. Ale to nie zmienia faktu, że Legia jest bardzo groźnym zespołem. Zwłaszcza na własnym stadionie. Paradoksalnie jednak w Warszawie może być łatwiej o punkty niż w Białymstoku. Na takim stadionie, przy takiej publiczności aż chce się grać. To będzie fajny mecz, bo Legia będzie chciała koniecznie wygrać, a my też na pewno zaatakujemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?